[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ja twojego stukuPo twarzy nie czuł już.Czuł  to zapomniał,A nie zapomniał, to odpustył  z duszy.[IDALIA]Ach! jak ten człowiek cudownie zogromniałW śmierci godzinie  prosty.[MAJOR][do Idalii]Azami prószyDuszeczka moja.Daj ruku!.nie płacz ty!Ja stary człowiek  czas do grobu dawno.[FANTAZY]Sprowadzić powoz!.113 [MAJOR]Nu! nu! nu! a zacz tyDo Chrysta myślisz wozom?.Sławno! sławno!Ot i żart.trupa sadzą do karety![do Respekta]Hrabio!.na ucho proszę coś.[HR.RESPEKT][po chwili rozmowy]Rzecznicki,Sprowadz tu.sprowadz tu moje kobiety.Pan major.jako człowiek katolicki [MAJOR]Grecki!.[HR.RESPEKT]Chce.z moją widzieć się rodzinąI niektóre swej myśli testamentaObjawić.[MAJOR]Nu tak! Niech matka z dziewczynąPrzyjdzie.i niechaj to sobie pamięta,%7łe ja, człek prosty  na śmiertelnym progu,Tak będę prosić o śmiertelną łaskę.[Rzecznicki odchodzi.][SCENA III][Ciż sami, wpada JAN i KAAMUK.][JAN]Gdzie major?[HR.RESPEKT]Tutaj na grobie.114 [MAJOR]Przy Bogu.[JAN]Co to jest? Pustą znalazłem kolaskęW karczmie. Wyprawił mnie major z posyłką.Sam wyprawiony przodem  byłbym goniłAż do Tobolska.gdyby nie przeczucieI strach.Co to jest?.Głowę tak pokłoniłJak.jak.jak.[MAJOR]Ruku daj!.[FANTAZY][do Idalii]Nasze otrucieByło błazeństwem!.Patrz  patrz!  jak bez jękuPrzez ręce oni gadają do siebie.Patrz, patrz.dziesięć lat sybirskich w tym rękuZciśniętych.jak wosk.[SCENA IV][Ciż sami.] Wpada HRABINA z córkami  RZECZNICKI z dala za nimi.[HRABINA]O święci na niebie!Co to jest?.[HR.RESPEKT]Cicho!.Okropny wypadek.W pojedynku nasz major zastrzelony![HRABINA]Patrzaj, list.115 [HR.RESPEKT]Co to jest?[HRABINA]Umarł nasz dziadek.[HR.RESPEKT]Co?[HRABINA]Dzisiaj w nocy.[HR.RESPEKT]Ha!.[HRABINA][cicho]Jesteś czerwonyJak upiór!.[HR.RESPEKT]Krew mi uderzyła w głowęJakby siekierą.[HRABINA]Pokryj to.wrażenie!.[HR.RESPEKT]To jest odmiana wielka.i domoweRzeczy.[HRABINA]Schowaj ten list, mówię, w kieszenieI nie pokazuj twarzy  bo ci z oczuTa śmierć wygląda i pójdzie pod wnioski.Dzisiaj w nocy.[HR.RESPEKT]Czy wiedzą dzieci?116 [HRABINA]Nie.[głośno]Może go w koczuMożna położyć.[FANTAZY]Cyt!.Ten sen przedboski,Który mu igra uśmiechem na twarzy,Gdy anioł śmierci siwym włosem rusza,Szanuj!.On teraz o czymś takim marzy,%7łe pewnie  pewnie cała jego duszaJest jako słońce.Cyt! oczy otwiera.Majorze!.oto jest z dziećmi hrabina.[MAJOR]Dajcie mi wody potianut z giwera![Pije.]Nu tak  jeszcze świat.W imię Ojca, SynaI Ducha!.Proszę hrabiny tu bliżejI dzieci proszę tu, koło mogiły.Nie mógł ja ludzi kochać ani szczyrzej,Ani otwarciej jak was. Syn HawryłyWołdemar major.wasz dawny znajomy,Serdecznie wasze serca umiłował.Ot i odwiedził wasze dobre domyPrzyjaciel.i tu u was zanocowałAż do prysudnych dni.Kałmuk! szatułu!.[Kałmuk odchodzi.]Słuchaj, hrabina. Ja czerkieski plennik,Porwany kiedyś dzieciątkiem z aułu.Taj zmoskalony Grek, łotr i moszennik(Odpusty meni, Boh!).byłby jenerałJuż tak jak drudzy, by nie Murawiewy,Z którymi ja był  człowiek i liberał,Dopóki żyli. Dziś pod tymi drzewyRanny.ot wspomniał ja ich sobie czule,Na własną patrząc krew.Ach! pod senatemGdyby ja był miał w sercu tutaj kule,Byłoby lepiej  fff ze mną i ze światem.117 Ufff! Apostołow!.fff!.fff!  Apostolczyk.Oj? czemu ja was wspomniał, moje dziatki?.[HRABINA]Majorze![FANTAZY]Cicho, pani!.[MAJOR]Ot ten kolczykOd Apostoła.ja miał starej matki,Której.kawałek wtenczas przyniósł drzewaOd szubienicy.fff! fff! fff!  Staruszka Nu, tak ja potem przez ArakczejewaWyrobił sobie, że był bez łańcuszkaPosłan w sybirskie komendy  w degradzie,W upokorzeniu.Jak wy mnie poznali.To ja w domeczku tam małym i w sadzieCały dzień.trubku kurzył.a wy staliPatrząc na smutek mój.że ja milczącyNie odpowiadał wam, gdzie serce boli.Wot liberalność tu jak żar gorący,Wot czarny smutek był.wot mej niedoliByła przyczyna!.Wot, gdy panna spiewaPiosenki smutne.to ja stojąc w kącieWspomniał, bywało, sobie Bestużewa,Taj potem wspomniał, że ja stał przy loncie I nie wystrzelił.Taka boleść byłaNa sercu moim wężem i kamieniem,Kiedyście znali mnie.Wołdemar Hawryła,Ja tam przed wami stał z upokorzeniemI z trwogą.że wy mną.biednym gardzicieJak starym, siwym  durnym liberałem,Który miał w ręku harmatę i życieCarskie  i trzymał ogień nad zapałem,Taj zadrzał.widząc w gwiazdzistym szereguCara.i główny sztab w tęczowych lentach,Taj lont.syczący przyłożył do śniegu,Uczuł strach w sercu i w głowie, i w piętach,Taj paszoł w durnie.[IDALIA]Na Boga, majorze!Krew ci się rzuca z rany.mów spokojnie!118 [MAJOR]Nu, tak to wszystko wielkie sądy Boże!Bo ja był kiedyś na tureckiej wojnie,Z Persami się bił.w kwarantannach służyłI śmierci palcem dotykał  nie blady!Nu.a przed carem wtenczas jednym stchórzył!I tak jak dziecko darmo oddał szpady,Gdy po nią przyszli.[KAAMUK wraca na scenę ze szkatułką.][HR.RESPEKT]Coż to? chory gada?Zabronić jemu!.coż!.zabronić mowy![MAJOR]Nu, niech pan hrabia tu poważnie siadaI słucha  bo ja człowiek już grobowy,Mówię ostatkiem duszy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •