[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Uciekł od niej wzrokiem.- Nie.Ty jesteś moim bratem, zrodzonym z porządku i przemocy.A ja chciałam mieć kogoś, ktonależałby tylko do mnie.- Była coraz bardziej poruszona.Nie kontrolowała emocji, jak przystało JejWysokości.Po wieczności balansowania na cienkiej linie w końcu straciła równowagę, i to na własneżyczenie.Niezmienna Królowa się zmieniła.- To była mądra decyzja - dodała z naciskiem.-Potrzebowałam go.On potrzebował mnie.- Możemy usiąść?Drżącą ręką Devlin wskazał przestrzeń między nimi.Sorcha sprawiła, że pojawiły się dwa krzesła istół.Usiedli i przyglądali się sobie.Chociaż upłynęło więcej stuleci niezmąconego spokoju, niż moglizliczyć, Sorcha wszystko zmieniła.Devlin nie był pewien, co to oznacza dla Krainy Czarów i dlaświata śmiertelników, ale dotychczasowe zachowanie królowej - jej żałoba, która omal niedoprowadziła do upadku Krainy Czarów - nie napawało optymizmem.Ostrożnie dotknął jej ręki.- Coś ty uczyniła, siostro?- Uwolniłam się od niej.Teraz się od siebie różnimy.Przyjęłam od niego część ludzkiej natury ioddałam mu trochę siebie.Nie rozumiesz? Bananach nie jest już moim przeciwieństwem.- Sorcha sięuśmiechnęła, a nad ich głowami księżyc zaświecił jaśniej.- Nie miałam takiego zamiaru, ale dziękitemu.och, dzięki temu zyskałam więcej, niż oczekiwałam.Mam moje własne dziecko, odczuwamemocje, których nie znałam, i towarzyszy mi spokój podczas spotkańz wróżką, która przestała być moją blizniaczką.Mogłabym nawet zabić.-Nie możesz. Devlin chwycił dłonie siostry. Zastanów się.Jeśli nie masz racji, jeśli nadaljesteście połączone.Zabijesz nas wszystkich?-Jeśli skrzywdzi Setha, zrobię to.- Sorcha wyswobodziła się z jego uścisku.- Może nadszedł czas,bym ja także zaczęła swobodnie poruszać się między światami.Może trzeba wprowadzić pewnezmiany.- Jesteś Niezmienną Królową.- Devlin panował nad głosem pomimo narastającej w nim paniki.- Niemożesz przebywać tam dłużej niż przez kilka chwil.Rzeczywistość.- Dopasuje się do mnie.To prawda, ale czy to takie straszne? - Z jej oczu wyzierało szaleństwo.-Kraina Czarów ulega mojej woli i spójrz, jak dobrze funkcjonuje.Nagle cały świat Devlina zaczął się rozpadać.To nim wstrząsnęło.Przymknął powieki i ujrzałsplatające i rozplatające się nici losów, zmienione życia, stracone możliwości i niepokonaną śmierć.Jak długo przejście między światami pozostawało otwarte dla blizniaczek, teraz, gdy siostry przestałybyć swoimi przeciwieństwami, tak długo zarówno Sorsze, jak całej Krainie Czarów groziłoniebezpieczeństwo.Upadł na kolana.- Przepraszam, że cię zawiodłem.- Chciałam, byś był moim synem - wyszeptała - ale nie mogłam traktować jej dziecka jak własnego.Nadal jesteś moim bratem.Rodziną.- Wiem.Nie podzielił się z nią swoimi obawami.Gdyby odkryła, że Bananach szukała sposobu, by pozbyć sięSetha, i zleciła jego zabójstwo Ani, władczyni Krainy Czarów wpadłaby we wściekłość.A rozjuszonawszechpotężna królowa ścigająca Wojnę w świecie śmiertelników nie działałaby w najlepszyminteresie żadnego z królestw.Zerwanie więzi z Bananach oznaczało, że Sorcha poznała obce jej do tej pory uczucia.W ten sposóbjedyna wróżka, która nie ulegała sentymentom, straciła równowagę emocjonalną.I dopóki nikt temunie zaradzi, dopóty istniały mizerne szanse na ustabilizowanie sytuacji. Kto może stać się dla niej przeciwwagą?" Był jedynym wróżem w Krainie Czarów równie silnym cokrólowa, a nie znał odpowiedzi na to pytanie.Nie mógł czekać z założonymi rękami.Musiał zatemwrócić do świata śmiertelników.ROZDZIAA 34Devlin stał w swojej komnacie z Ani i Rae.Po wyjaśnieniu im całej sytuacji, dodał:- Nie zamierzam zostać tam długo, ale muszę porozmawiać z Niallem.- Nie.- Ani wymierzyła w niego ostrze noża, który czyściła.- Zapomniałeś o walce, z której ledwieuszliśmy cało? Tam nie jest bezpiecznie i.nigdzie nie pójdziesz beze mnie, Devlinie.Nie zgadzamsię.- Bananach była tutaj, gdy królowa spała, Devlinie.Tutaj też nie jest bezpiecznie.- Rae siedziałasztywno na jednym w niewygodnych krzeseł, jakby miała ciało.Nie drżała, ale z jej oczu wyzierałoprzerażenie.- Wojna była potworna.Pozostawiła ciała.Ona wróci.- Nie powinniśmy się rozdzielać - warknęła Ani.Nadal czyściła lśniące noże.Rae powiedziała, że wczasie jego nieobecności dziewczyna doprowadziła do porządku każdą broń, którą znalazła.Jejwłasna leżała na stole wraz z kilkoma jegoostrzami.Ten widok wywołał uśmiech na jego twarzy.Ale Ani miała nachmurzoną minę.Wścieklepolerowała krótkie sztylety rozłożone na niskim stole przy kanapie.- Nie mogę uwierzyć, że chceszmnie tutaj zostawić, skoro sam wybierasz się na spotkanie z Bananach.- Ani.- zaczął.- Czekałam tutaj, gdy rozmawiałeś z Sorchą, która, tak na marginesie, jest stuknięta.A teraz wybieraszsię do świata śmiertelników, gdzie czeka jej jeszcze bardziej szalona siostra? - Byłam tam, Devlinie.Bananach mogła cię zabić.I wiesz co? Jesteśmy ze sobą połączeni zaledwie od pięciu minut, a ty jużchcesz gnać na spotkanie śmierci beze mnie.Nic z tego.- Ona ma rację - mruknęła Rae.- Widzisz? - Ani wsunęła jeden sgian dubh do pochwy.-Gdzie podziała się twoja logika?- A zabranie cię tam jest logiczne? - Devlin przemawiał spokojnie, chociaż targały nim silne emocje.Obraz Bananach nacierającej na Ani nadal pozostawał zbyt żywy w jego pamięci.- Jedna podróżzałatwi sprawę.- Nie.- Ani spiorunowała go wzrokiem.- Jeśli będziesz walczył, to ja też.Bez dyskusji.- Nie musisz tam wracać.- Rae nie wstała z krzesła, na którym odpoczywała.Trwała niewzruszona zrękami splecionymi na kolanach.- Nie zawsze trzeba walczyć.- Zarówno Ani, jak i Devlinzaniemówili.Rae spojrzała na Ani.- Jesteś blisko związana z jednym z królów?- Z Irialem, ale to nie taka więz jak.- Ani posłała spojrzenie Devlinowi -.nasza.Rae wstała powoli, wciąż udając, że ma ciało.- Mogę odnalezć Iriala za twoim pośrednictwem.Devlin zdoła wejść do twojego snu, bo was ze sobąpołączyłam.Wpuść mnie, a potem wszyscy utniemy sobie drzemkę.Ani marszczyła czoło, przenosząc wzrok z Rae na Devlina.- Gdzie mam cię wpuścić?Devlin znieruchomiał.Ani nie wiedziała, na czym polega opętanie.- Rae jest istotą eteryczną.Poza snami może mieć ciało, tylko jeśli ktoś.- Jak do tej pory tylko Devlin - wtrąciła Rae.- Jeśli ja pozwolę jej poruszać moim ciałem - uściślił Devlin.- To nie jest niemiłe przeżycie.- Nie jest niemiłe? - Rae wybuchła śmiechem.- Za każdym razem bawi się fantastycznie, Ani, ale nielubi przyznawać, ile radości sprawia mu swoboda, z której korzysta bez ponoszeniaodpowiedzialności.Przez moment Ani patrzyła na nich oboje.- Niezle.A sądziłam, że na Wysokim Dworze wieje nudą.Kto by pomyślał?Napięcie, które czuł Devlin, zniknęło w chwili, gdy uśmiechy pojawiły się na ustach Rae i Ani.Raestała naprzeciwko Devlina, więc widział, jak jej zrenice rozszerzają się pod wpływem ekscytacji.- W takim razie sprawdzmy, czy Mroczny Dwór odpoczywa.Spojrzał na bezcielesną śmiertelniczkę, która czasem kierowała jego ciałem, a potem na ogara, zktórym dzielił sny.- Nie jestem pewien.czy to.Nim się obejrzysz, wrócę ze świata śmiertelników, Ani.Dziewczyna pokręciła głową, a potem spojrzała na Rae.- Może opętasz jedno z nas? Rae się roześmiała.- Chyba polubię twoje towarzystwo, Ani
[ Pobierz całość w formacie PDF ]