[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– No, tak, masz rację – odparł gospodarz zmęczonym głosem.Wrócili do mieszkania i zatrzasnęli za sobą drzwi.– Mamy jeszcze jedno wyjście – stwierdził Martin.– Mogę zadzwonić do ojca Quinlana z Teologicznego Kolegium Świętego Patryka.To egzorcysta wie pan, najprawdziwszy oficjalny egzorcysta.Kiedy już Boofuls i jego przyjaciółka wyprowadzą się stąd – cóż, może uda mi się go przekonać, aby egzorcyzmował to lustro, sam nie wiem – może w ten sposób zdołałby wydostać stamtąd Emilia.– Egzorcysta? – powtórzył pan Capelli, kręcąc z powątpiewaniem głową.Martin znalazł Świętego Patryka w książce telefonicznej, po czym wykręcił numer.Przez długi czas telefon dzwonił, aż wreszcie ktoś podniósł słuchawkę.Był to młody mężczyzna o poważnym głosie.– Czy mógłby mnie pan połączyć z ojcem Quinlanem? – poprosił Martin.– Niezmiernie żałuję.Przykro mi, ale ojciec Quinlan umarł dziś po południu.Martin był wstrząśnięty.– Umarł? O mój Boże! Jak?– Miał wypadek na Santa Monica Boulevard.Z tego, co wiem, zginął na miejscu.„Boże”, pomyślał Martin, „przejeżdżaliśmy obok tego wypadku.”– Tak mi przykro – powiedział na głos.– Nie wiem co mam powiedzieć.– Czy dobrze pan znał ojca Quinlana? – spytał młody człowiek.– Dopiero co go poznałem.Nazywam się Martin Williams.Byłem u niego razem z ojcem Lucasem.– A tak, pamiętam pana.To właśnie ja pana wpuściłem.Ojciec Quinlan miał zresztą przy sobie w samochodzie kopertę, zaadresowaną do pana.Musiał właśnie jechać, aby ją panu zostawić.Policjanci znaleźli ją na podłodze obok siedzenia.Mam ją tutaj.Jeśli pan chce, może ją pan odebrać jutro rano.Martin zastanowił się szybko.– Nie, nie.Proszę ją otworzyć i przeczytać mi przez telefon.– Jest pan pewien? Proszę zaczekać, zaraz ją przyniosę.Nie było go prawie dwie minuty.Kiedy wrócił, Martin usłyszał odgłos rozdzieranego papieru.Ksiądz podniósł słuchawkę:– Oto ten list.„Do pana Martina Williamsa.Być może nie dotarła jeszcze do pana smutna wiadomość, że ojciec Lucas został zamordowany.”– O, Boże – przerwał Martin – o tym także nie miałem pojęcia.Obaj jednego dnia.– Czy mam czytać dalej?– Tak, proszę – odparł Martin.Pan Capelli spojrzał na niego, marszcząc brwi i szepnął:– Co się stało? O co chodzi?Młody ksiądz kontynuował:– „Znaleziono go w piwnicy hotelu »Boskie Hollywood.Policja sądzi, że zaatakował go jakiś narkoman.Może ktoś na kwasie.Ojciec Lucas miał ze sobą szczątki, zniknęły jednak bez śladu.Nieważne, czy wierzy pan w proroctwa, czy nie, ale nie zaszkodzi zachować wszelkie możliwe środki ostrożności.Proszę pamiętać przepowiednię o stu czterdziestu czterech tysiącach niewinnych ludzi, najlepszych Bożych owieczek.Niech pan spróbuje uwierzyć! Proszę do mnie zadzwonić, jak tylko pan wróci.A tymczasem niech pan upewni się, żeby absolutnie żadna kobieta nie zbliżyła się do tego lustra, ponieważ Boofulsowi potrzebna będzie jego wiedźma-towarzyszka, panna Redd, a jedynym sposobem na wydostanie jej z lustra będzie.”Młody ksiądz przerwał.Martin ponaglił go:– Proszę czytać dalej.Dlaczego się pan zatrzymał?– No, naprawdę pan tego chce? To znaczy, to raczej niezwykłe, delikatnie mówiąc, prawda? Ojciec Quinlan zawsze był znany jako ekscentryk.– Proszę pana – nalegał Martin – niech pan po prostu skończy ten list.– W porządku, jeśli pan sobie tego życzy.Gdzie ja byłem? Ach, tak: „jedynym sposobem na wydostanie jej z lustra będzie wymiana z inną żywą osobą – jak to miało miejsce z kotem i pańskim małym przyjacielem Emiliem.Będzie ona chronić i wspomagać swego pana, póki nie uda mu się wskrzesić jego szatańskiego rodzica.Takie towarzyszki mają zazwyczaj bardzo stare i plugawe imiona, na przykład Dmuch-Kaśka, Zwarta-i-Silna albo Gałka-siostra-wiatru.” – Młody ksiądz zakasłał z zakłopotaniem.– Proszę – powiedział błagalnie Martin.– Może dla pana to brzmi jak kupa bzdur, ale dla mnie ma to sens.– Cóż, jest jeszcze tylko jeden akapit – poinformował go ksiądz.– Ojciec Quinlan pisze: „Proszę pamiętać o Alicji, niech pan przeczytają bardzo uważnie.I niech pan też pamięta, że tylko dziecko może pokonać dziecko i tylko dziecko może pokonać ojca.”– Czy to wszystko? – upewnił się Martin.– To wszystko.– Głos młodego księdza zabrzmiał teraz bardziej oficjalnie.Wypełnił już swój obowiązek w stosunku do ojca Quinlana.– Wpadnę i odbiorę go rano – powiedział Martin.– Czy mógłby pan go dla mnie przechować?Ksiądz zawahał się, po czym oznajmił:– Panie Williams, nie chciałbym mówić źle o umarłych, ale zdaje pan sobie sprawę, że ojciec Quinlan był zazwyczaj lekko stuknięty, jeśli mogę tak to określić? To znaczy, w sensie teologicznym.W dzisiejszych czasach Kościół nie uznaje już starych biblijnych legend za ścisłe fakty.A już szczególnie Objawienia Świętego Jana.Dlatego filmy tego typu co Omen, cofnęły nas o dziesiątki lat.Nie możemy pozwolić, aby ludzie wierzyli w Szatana, nie w naszych czasach.Mają i tak zbyt wiele innych problemów.Bezrobocie, długi, rozwody, narkotyki, przestępczość w miastach – czy to nie wystarczająco dużo powodów do zmartwienia? Po co jeszcze do tego ognisty smok z Apokalipsy?Martin milczał przez chwilę.Potem powiedział:– Z całym szacunkiem, ale czy nie przyszło panu kiedykolwiek do głowy, że wszystkie te obecne bolączki, o których pan mówi – rozwody, zadłużenie, napady i tak dalej – czy nie przyszło panu na myśl, że to po prostu współczesne oblicze tego samego starego ognistego smoka?Młody ksiądz odpowiedział ozięble:– Cóż, proszę pana, naprawdę nie wydaje mi się, aby to był najwłaściwszy moment na wdawanie się w dyskusje religijne.Może pan odebrać swój list w sekretariacie.I jeszcze jedno – ja nie wierzę w Szatana.I nie mam zamiaru w niego kiedykolwiek uwierzyć.– Pańska wola.– Martin odłożył słuchawkę.Pan Capelli uniósł głowę znad szachownicy.– Co się dzieje? – chciał wiedzieć.Martin podszedł do niego i stanął tuż obok.– Zostaliśmy sami – oznajmił.– Pan, ja i Ranione.Nikt inny nam nie uwierzy.– Masz mi coś do powiedzenia, prawda? – spytał gospodarz.– Siadaj, porozmawiamy.Mów najgorsze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •