[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na złamanej kierownicy leżał Kastor.Z czoła ściekała mu krew.Obok niego Poll.Manekin.Kukła ubrana w dżinsową marynarkę Polluksa.Eliot? Na tylnym siedzeniu, przewrócony na bok, spoczywał drugi manekin w czarnym garniturze.Filcowy kapelusz upadł na podłogę.Teraz było jasne, dlaczego nikt się nie odwrócił, kiedy helikopter z rykiem leciał nad samochodem.Zauważył radiostację zainstalowaną poniżej deski rozdzielczej i błyskawicznie zrozumiał, w jakim znalazł się niebezpieczeństwie.Bez namysłu rzucił się w stronę drzew.Wystrzelona gdzieś z tyłu kula drasnęła go w ramię.Wyrwana przez kolejny pocisk z pnia sosny drzazga skaleczyła go w brodę.Nie zatrzymał się za drzewem, by odpowiedzieć ogniem.Nie zastanawiał się, kto do niego strzela i w jaki sposób manekiny znala­zły się w samochodzie; biegł między drzewami, uciekając jak najda­lej od polany, by zyskać chwilę czasu na zebranie myśli.Radiostacja wyjaśniała wszystko.Do diabła, pomyślał Saul, jak mogłem o tym nie pomyśleć? Jak mogłem być tak głupi? Od chwili, kiedy Eliot opuścił teren ośrodka, musiał bez przerwy utrzymywać łączność z domem wypoczynkowym.Musiał natychmiast dowiedzieć się, że ukradłem śmigłowiec.Jezu, prawdopodobnie nawet na to liczył! Manekiny musiano ukryć w furgonetce jeszcze przed jego odjazdem.Starszy pan przez cały czas miał nade mną przewagę.A snajper, który strzelał na polanie? To z pewnością Polluks, jadący za Kastorem w innym samochodzie.Gdyby Saul nie zauważył manekinów i radiostacji.gdyby nie pognał bez namysłu między drzewa, bez wątpienia leżałby już martwy.Eliot byłby zwycięzcą.Nie! Nie pozwolę mu zwyciężyć! Muszę wyrównać rachunki za Chrisa!Wciąż biegł zygzakiem między drzewami i kiedy upewnił się, że Polluks nie może go widzieć, zmienił kierunek.Muszę się dostać z powrotem na szosę, pomyślał.Oczywiście Polluks będzie go tropił, kierując broń w stronę szele­szczących krzaków i pękających gałęzi.Dlatego też Saul robił tyle hałasu, ile to tylko możliwe.Miał zamiar odciągnąć Polluksa od szosy.Teraz przyda się jego umiejętność poruszania się bez szmeru.Zamiast biec, będzie się skradał.To zdezorientuje Polluksa i zwię­kszy szansę Saula na powrót do szosy.Polluks nie liczył się.Tylko Eliot był ważny.Lejący coraz rzęsi­ściej deszcz uświadomił mu jeszcze jedną prawdę.Czy stary człowiek wystawiałby się na tak paskudne warunki atmosferyczne, jeżeli nic go do tego nie zmusza? Plan Eliota polegał na użyciu Kastora jako przynęty; Polluks miał nadjechać i z tyłu zaskoczyć Saula.Jednak Eliot musiał brać pod uwagę ewentualność, że dojdzie do strzelani­ny.Czy czekałby bez żadnej ochrony w drugim samochodzie? Czy ukrywałby się w lesie podczas ulewy? Mało prawdopodobne.Wolał­by ciepłe i suche miejsce.Dobry Boże, musi być gdzieś przy szosie, nad którą leciałem.Zaszył się gdzieś, prawdopodobnie w domku kempingowym przy jednym z moteli.Nigdy by nie zaryzykował oczekiwania na samolot na lotnisku - o ile w ogóle ma zamiar gdzieś lecieć.Saul minął jednak po drodze przynajmniej kilka moteli.Poświę­cając nieco czasu, mógłby wrócić i sprawdzić wszystkie.Ale właśnie w tym rzecz.Nie miał czasu.Polluks nie zaprzestanie polowania, a miejscowa policja wkrótce zainteresuje się wypadkiem na parkingu.Muszę się stąd wynieść, doszedł do wniosku.Po dwudziestu minutach, spocony mimo lejącego lodowatego de­szczu, dotarł do zakrętu szosy o jakieś osiemset metrów od leśnego parkingu.Pomimo ostrożności i ciszy, z jaką się poruszał, ciarki przechodziły mu po plecach - to właśnie tam mogła go trafić w każdej chwili kula Polluksa.Muszę znaleźć Eliota.Muszę.Usłyszał nadjeżdżający zza zakrętu samochód.Czekał w ukryciu do chwili, kiedy przekonał się, że to nie wóz policyjny, lecz poobijana furgonetka.Wybiegł spomiędzy drzew i pomachał dłonią kierowcy.Kiedy długowłosy chłopak za kierownicą starał się go ominąć, Saul wymierzył do niego z uzi.Chłopak zbladł, nadepnął na piszczące hamulce i wysiadł na szosę, trzymając ręce w górze.- Nie strzelaj - poprosił, cofnął się, a potem rzucił do ucieczki.Saul wsiadł do furgonetki.Ze zgrzytem wrzucił jedynkę.Furgo­netka szarpnęła do przodu.Nabrał prędkości i minął przydrożny parking, gdzie dostrzegł wciąż obracające się łopaty helikoptera.Drzwi od strony kierowcy w granatowym mikrobusie były otwarte.Kastor.Żył.Trzymając się za brzuch, właśnie wypadł na zewnątrz.Usły­szał przejeżdżającą furgonetkę i podniósł wzrok na szosę.Za kierow­nicą dostrzegł Saula.Mrugając oczami potrząsnął głową w niedowierzaniu.Nagle wykrzywił twarz i wyprostował się.Z czołem ociekającym krwią pobiegł, zataczając się, w stronę drzew, bez wątpienia po Polluksa.Świetnie, pomyślał Saul, oddalając się od parkingu.Naprawdę nie może być lepiej.Po chwili zobaczył ciemnozielonego forda zaparkowanego na po­boczu - prawdopodobnie tego samochodu użył Polluks.Starając się nie zlekceważyć żadnego szczegółu, Saul zatrzymał się, wysiadł z furgonetki i z uzi w dłoni sprawdził wnętrze forda.Był pusty.W błocie po drugiej stronie samochodu nie zauważył śladów, które by świadczyły o tym, że Eliot uciekł szukając schronienia w lesie.Skinął głową, jeszcze bardziej przekonany, że jego podejrzenia są uzasadnione.Odwrócił się i poprzez strugi deszczu zauważył biegnącego w jego stronę Polluksa.Tuż za nim utykał Kastor.Na widok Saula Polluks zatrzymał się i wyciągnął przed siebie pistolet.Saul pośpiesznie wskoczył do furgonetki.Pocisk trafił w tylne drzwi.Saul zjechał z pobocza, czując wzbierające podniecenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •