[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Radość i entuzjazm Ayfare z powodu bezpiecznego powrotu jej pani również przeminęły; powierzono jej wszystkie te sprawy, które nie wymagały osobistej aprobaty Jesionny.Jesionna początkowo zamierzała ubrać się na niebiesko, w barwy Domu Jesionu, ale uznała za nietakt włożenie sukni podarowanej przez Harousa tutaj, w Rendelu.Zamierzała jednak nosić naszyjnik, który też jej podarował.Trochę się bała reakcji hrabiego na jej ślub z Obernem, ale wydawało się, że pogodził się z tym faktem.Życzliwe wyjaśnienia pana Royance’a pomogły jej to zrozumieć.– Pan marszałek jest zbyt ambitny – powiedział.– Pewnego dnia może go to zgubić, ale jeszcze nie teraz, dzięki twojemu Obernowi.Lubię tego chłopca.Ma inicjatywę.Miał też dość rozumu, aby uniknąć nieprzyjemnej sytuacji i tak przedstawić bieg wypadków, by ochronić godność króla.Mogę tylko mieć nadzieję, że nasz król ma tyle rozsądku, iż zapamięta, co Obern dla niego zrobił.Royance zawiadomił Jesionnę, że służba przygotowuje dla niej apartamenty w głównym skrzydle zamku królewskiego.– Są już twoje – rzekł.– Zawsze możesz w nich zamieszkać, gdy przybędziesz do Rendelsham.Mieszczą się na tym samym piętrze, chociaż w innym skrzydle, co komnaty króla i Królowej Wdowy.Jesionna skinęła głową.Targały nią sprzeczne uczucia.Cieszyła się, że będzie mieszkać z dala od Ysy i jej syna, tym bardziej po oświadczeniu Royance’a, że odmowa nie wchodzi w rachubę.Zresztą Obern będzie ją chronił.Coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że zgoda na to małżeństwo byłą mądrą decyzją.Wolałaby jednak, żeby mogli po prostu zakraść się do Wielkiej Świątyni Wiecznego Blasku, poprosić Esandra o wygłoszenie formuły zaślubin i mieć to z głowy.Zdawała sobie sprawę, że Obern czuje prawie to samo, co ona.– Ale taka jest cena ślubu z wielką damą – powiedział ze śmiechem.– I ze względu na to zgodzę się na wszystko.On również szukał wytchnienia od zgiełku przygotowań do drugiego w ciągu miesiąca wesela osoby z królewskiego rodu, wyruszając do Krainy Bagien z kilkoma Morskimi Wędrowcami i Lathromem, który wystąpił z gwardii królewskiej i był teraz jego najbliższym towarzyszem.Tam, na podstawie niejasnych wspomnień i niezbyt dokładnej mapy sporządzonej przez Jesionnę, odnaleźli zrujnowane miasto Galinth i odzyskali miecz Oberna.Jak należało się spodziewać, Ludzie z Bagien odkryli ich i zaatakowali.Morscy Wędrowcy odparli atak, nie ponosząc żadnych strat.Ale gdy Jesionna się o tym dowiedziała, serce podeszło jej do gardła na myśl, iż Obern mógłby zostać ranny lub zabity.Chyba jednak go kocham, jeśli tak się czuję, pomyślała i ze zdwojoną energią wróciła do weselnych przygotowań.Aby uczcić odwagę Oberna, postanowiła włożyć bransoletę z opalizującego kamienia znalezioną w katakumbach Galinthu wśród kości mężczyzny, które tam porzucono.Nikogo nie zaskoczyło, że nie znaleziono winnego porwania królewskiej siostry.Jesionna przestała o tym myśleć; uznała, że ta tajemnica nigdy nie zostanie rozwiązana.Od tej pory to Obernma jej strzec przed wszelkimi niespodziankami.Prawie nie zwracała uwagi na nowiny ze świata zewnętrznego.Zauważyła jednak, że Snolli, jej przyszły teść, pozostał w Rendelsham; widać nie chciał po raz drugi odbywać ciężkiej podróży w tak krótkim czasie.Wódz, kiedy przedstawiono mu Jesionnę, obejrzał ją od stóp do głów.– Pamiętam cię – powiedział na powitanie.– Widziałem, jak Rendelianie zabierali cię z Krainy Bagien.Byłaś wtedy chuda i blada i nadal taka jesteś.Ale Obern chce się z tobą ożenić i to mi wystarcza.Objął ją niedźwiedzim uściskiem, omal nie łamiąc jej żeber, i poszedł dalej swoją drogą.Jego towarzysz, Kasai, zwany Doboszem Duchów, okazał się bardziej rozmowny.– Szliśmy tropem Oberna i patrzyliśmy, jak Bagniaki zaatakowały tych, którzy was pojmali.Musieliśmy walczyć z tymi, którzy ocaleli.– Uśmiechnął się szeroko.– Chcesz, żebym przepowiedział ci przyszłość? Mam ten dar.Jesionna rozważyła jego propozycję.Nie chciała jej lekceważyć, ale w końcu pokręciła głową.– Raczej wolałabym nie wiedzieć, co mnie czeka.Co innego, gdybym mogła to zmienić.A jeśli przyszłość okazałaby się nieprzyjemna? Wtedy byłabym znacznie bardziej nieszczęśliwa, niż gdybym wcale jej nie znała.Ale dziękuję ci za propozycję.– Bystra z ciebie kobieta.Nie mówię tego często.– Kasai ukłonił się i ruszył za swoim wodzem.Złe maniery Morskich Wędrowców nie raziły Jesionny, gdyż wychowała się w Krainie Bagien, gdzie takie zachowanie uznano by za szczyt galanterii.W gruncie rzeczy lepiej się czuła w ich towarzystwie niż w otoczeniu Rendelian, chociaż polubiła wygodne życie, jakie wiedli.Zaniepokoiła ją jednak pewna zmiana w zachowaniu Oberna teraz, gdy znowu znalazł się wśród swoich.Przypuszczała, że Morscy Wędrowcy okazywanie przywiązania do swoich kobiet uważali za niemęskie.Może jednak, pomyślała, robią to tylko na pokaz.Na pewno prywatnie Obern będzie inny, bardziej czuły i kochający.Nowi ludzie odwiedzali zamek Rendelsham, łącznie z nowym ambasadorem z dalekich północnych krajów.Nazywał się Gaurin i, jak mówiono, był synem poprzedniego ambasadora, hrabiego Bjaudena, który nigdy nie wrócił z misji do Rendelu.Jesionna puściła mimo uszu tę informację, bo dotyczyła spraw, które wydarzyły się na długo przed jej przybyciem do stolicy Rendelu.Może spotka Gaurina na swoim ślubie, a może nie.Wyznaczone przez Royance’a cztery tygodnie minęły, zanim Jesionna się spostrzegła, i oto stała wraz z Obernem przed kapłanem z Wielkiej Świątyni Wiecznego Blasku – nie był to Esander, lecz ktoś znacznie wyżej postawiony.Była dziwnie otępiała.Gdy powtarzała słowa przysięgi małżeńskiej, miała wrażenie, że obserwuje ceremonię ślubną z pewnej odległości.Zauważyła, że Obern zadrżał, i zrozumiała, że on to bardzo przeżywa.A potem wszystko się skończyło i orszak ślubny opuścił Wielką Świątynię, przez dziedziniec kierując się do zamkowej Wielkiej Sali, gdzie na gości czekała uczta weselna – znacznie skromniejsza niż po ślubie Floriana, lecz dostatecznie wystawna dla królewskiej siostry.Jesionna miała nadzieję, że przynajmniej niektórzy z gości przybyli po to, aby uhonorować ją i jej męża, a nie w nadziei na suty posiłek w kraju, w którym zaczynało brakować pożywienia.Zresztą pogoda trochę się poprawiła.Wprawdzie nie było tak ciepło jak powinno pod koniec lata, ale jeśli Jesionna szybko znajdzie się pod dachem, nie będzie musiała narzucać podbitej futrem opończy na białą, wykończoną błękitem suknię.Ciemnozielony, obcisły kubrak Oberna był obszyty futrem wokół szyi i rękawów i haftowany złotymi oraz srebrnymi nićmi.Ten kolor przypomniał Jesionnie tamten zielony sznur, który Zazar pokazała jej dawno temu, w innym życiu.U pasa Obern nosił miecz, dzieło Rinbella.Jesionna dotrzymywała mu kroku.Spojrzeli na siebie z uśmiechem.– Jesteś moim mężem – mruknęła, a on uścisnął jej palce.– Jeszcze nie całkiem – odparł.– Wybacz mi, dłużej już nie mogę czekać.Nasza nieobecność w niczym nie przeszkodzi gościom weselnym.Weszli do zamku.Kiedy dotarli do miejsca, gdzie korytarze się rozchodziły, Obern nagle skręcił i wyciągnął Jesionnę z orszaku.Przy akompaniamencie dobrodusznego śmiechu, kpin i rubasznych żartów poprowadził ją do nowych apartamentów, które im przydzielono.Potem zamknął drzwi i wziął żonę w ramiona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]