[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zród nocy rozbudził mnie dzwięk zegara, bijącego północ.Po tejprzygrywce czekałem na ukazanie się jakiegoś ducha i przygotowałemsię na odpędzenie go, gdyż w ogóle są to przykrzy i nieproszeni goście.Podczas tych przygotowań ujrzałem nagle mocne światło na stole sto-jącym w pośrodku pokoju, następnie zjawił się mały błękitny rabinek.NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG101który zaczął wybijać pokłony przed pulpitem, jak to zwykli czynić ra-bini podczas modlitwy.Miał zaledwie stopę wysokości i nie tylko jegoszaty były błękitne, ale nawet twarz, broda, pulpit i księga.Poznałemnatychmiast, że nie jest to duch, ale geniusz dwudziestego siódmegostopnia.Nie wiedziałem, jak się nazywa, i wcale go dotąd nie znałem.Jednakże użyłem formuły, której powszechnie wszystkie duchy ulega-ją.Natenczas mały błękitny rabinek zwrócił się do mnie i rzekł: Zacząłeś całą twoją pracę na wspak i to jest przyczyną, dla którejujrzałeś naprzód nogi córek Salomona.Zacznij od ostatnich wersetów istaraj się przede wszystkim odgadnąć imiona niebiańskich piękności.To wyrzekłszy mały rabinek znikł bez żadnego śladu.To, oo mipowiedział, było przeciwne wszystkim zasadom kabalistyki; wszelakobyłem tak nieprzezorny, że posłuchałem jego zdania.Zacząłem składaćostatni werset Szir hasz-szirimzi i szukając nazwisk dwóch nieśmiertel-nych, wynalazłem imiona Emina i Zibelda.Mocno byłem zdziwiony,wszelako rozpocząłem zaklęcia, Wtedy ziemia straszliwie zadrżała podmoimi nogami, zdawało mi się, że niebo pęka mi nad głową, i padłembez zmysłów.Przyszedłszy do przytomności, ujrzałem się w miejscu połyskują-cym niezwykłym światłem.Kilku młodzieńców piękniejszych od anio-łów trzymało mnie w objęciach, a jeden z nich rzekł do mnie: Synu Adama! powróć do zmysłów.Jesteś w mieszkaniu tych.którzy nie umierają.Rządzi nami patriarcha Enoch, który postępowałprzed Elohimem i porwany został z ziemi.Prorok Eliasz jest naszymarcykapłanem i wóz jego zawsze będzie na twoje rozkazy, skoro tylkozechcesz ubywać przejażdżki na której z planet.My jesteśmy egrego-rami, czyli dziećmi spłodzonymi z synów Elohinia i córek człowie-czych.Zobaczysz także między nami kilku nefilimów, wszelako w ma-łej liczbie.Pójdz, przedstawimy cię naszemu władcy.Udałem się za nimi i stanąłem u stóp tronu, na którym Enoch zasia-dał, %7ładnym sposobem nie mógłbym znieść blasku jego oczu.nie śmia-łem więc podnieść wzroku wyżej jak na jego brodę, która była podobnado tego bladego światła, jakie otacza księżyc podczas wilgotnych nocy.Obawiałem się, czy moje uszy będą w stanie znieść dzwięk jego głosu,ale głos ten był słodszy niż harmonia boskich organów.Pomimo tojeszcze go złagodził mówiąc do mnie: Synu Adama, natychmiast przywiodą ci twoje małżonki.W tej samej chwili ujrzałem wchodzącego proroka Eliasza; trzymałza ręce dwie piękności, których wdzięków śmiertelni nigdy nie zdołali-NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG102by pojąć.Przez przejrzyste ich ciała można było widzieć dusze i do-kładnie rozpoznać, jak ogień namiętności krąży im po żyłach i mieszasię z krwią.Za nimi dwóch nefilimów niosło trójnóg z kruszcu takkosztowniejszego od złota, jak złoto droższe jest od ołowiu.Córki Sa-lomona podały mi ręce i zawiesiły na szyi plecionkę utkaną ze swychwłosów.W tej samej chwili żywy i czysty płomień wybuchnął z trój-noga i pożarł to wszystko, co miałem w sobie śmiertelnego.Zaprowa-dzono nas do sypialni, połyskującej świetnością i rozpłomienionej mi-łością, otworzono ogromne okno, które wychodziło na trzecie niebo, iwnet zabrzmiały boskie śpiewy aniołów.Rozkosz ogarnęła mi zmy-sły.Ale cóż wam mogę jeszcze powiedzieć? Nazajutrz z rana obudzi-łem się pod szubienicą Los Hermanos między dwoma ohydnymi tru-pami, równie jak ten oto młody podróżny.Z tego wniosłem, że miałemdo czynienia z niesłychanie złośliwymi duchami, których istoty nieznam dobrze.Lękam się nawet, aby ta przygoda nie zaszkodziła mi uprawdziwych córek Salomona, których tylko nóżki widziałeni. Nieszczęśliwy zaślepieńcze rzekł pustelnik i czegóż to żału-jesz? Wszystko jest złudzeniem w twojej przeklętej nauce.Duchyciemności, które tylko naigrywały się z ciebie, zadały daleko strasz-niejsze męczarnie biednemu Paszeko.Bez wątpienia taki sam los ocze-kuje tego młodego wojskowego, który przez zgubną zatwardziałość niechce wyznać win swoich.Alfonsie, synu mój, Alfonsie! żałuj za grze-chy, jeszcze masz czas na to.Zniecierpliwił mnie upór pustelnika w żądaniu ode mnie wyznań,których nie chciałem mu udzielić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]