[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Alabastrowa Matka Boskawysłuchała próśb panny Izabeli; w godzinę bowiem, przy śniadaniu, Mikołaj doręczył jej trzy listy.Jeden był od ciotki hrabiny.Zawiadamiała w nim, że dziś między drugą i trzecią przyjdą do jej ojcalekarze na konsylium, że Kazio Starski wyjeżdża przed wieczorem i że może wpaść do nich lada chwilę."Pamiętajże; droga Belciu - kończyła ciotka - postępować tak, ażeby chłopiec myślał o tobie przezdrogę i na wsi, dokąd wy z ojcem za kilka dni musicie przyjechać.Ja już urządziłam się w ten sposób,że ani w Warszawie nie widział żadnej panny, ani na wsi nie spotka (prócz ciebie, duszko) żadnej innejkobiety.Chyba poczciwą swoją babkę prezesową i jej mało interesujące wnuczki."Panna Izabela lekko skrzywiła usta; nie podobał jej się ten nacisk.- Ciotka tak mnie proteguje - rzekła do panny Florentyny - jakbym już straciła wszelką nadzieję.Niepodoba mi się to!.I w jej duszy nieco przyćmił się wizerunek pięknego Kazia Starskiego.Drugi list był od Wokulskiego, który donosił, że będzie służyć o godzinie pierwszej.- Na którą kazałaś przyjść %7łydom, Floro? - spytała panna Izabela.- Na pierwszą.- Chwała Bogu! Byle o tej porze nie wpadł do nas Starski - rzekła panna Izabela biorąc do ręki trzecilist.- Jakiś znajomy mi charakter? - dodała.- Czyje to pismo, Floro?.- Czy nie poznajesz? - odpowiedziała panna Florentyna spojrzawszy na kopertę.- Krzeszowskiej.Rumieniec gniewu wystąpił na twarz panny Izabeli.- Ach, prawda!.- zawołała rzucając list na stół.- Proszę cię, Floro, odeszlij jej to i dopisz na wierzchu:"nieczytane." Czego ona od nas chce, ta szkaradna kobieta!.- Aatwo możesz się dowiedzieć - szepnęła panna Florentyna.- Nie, nie i.nie!.Nie chcę żadnychlistów od tej nieznośnej baby.Pewnie znowu jakaś szykana, bo ona nic innego nie pisuje.Proszę cię,Floro, natychmiast odeszlij ten list i.albo zresztą zobacz, co pisze.Ostatni raz przyjmę jejbazgraninę.Panna Florentyna powoli otworzyła kopertę i zaczęła czytać.Stopniowo na jej obliczu ciekawośćustąpiła miejsca zdziwieniu, a potem zmieszaniu.- Nie wypada mi tego czytać - szepnęła oddając list pannie Izabeli."Droga panno Izabelo! pisała baronowa.- Wyznaję, że dotychczasowym postępowaniem mogłamzasłużyć na niechęć Pani i ściągnąć na siebie gniew miłosiernego Boga, który tak troskliwie opiekuje sięWami.Dlatego cofam wszystko, upokarzam się przed Tobą, droga Pani, i błagam, ażebyś miprzebaczyła.Bo czy nie jest dowód łaski Nieba nad Wami, choćby w zesłaniu Wam tego Wokulskiego?Człowiek ułomny jak inni stał się narzędziem Najwyższej Ręki, ażeby mnie ukarać, a Was wynagrodzić.Nie dość bowiem, że ranił mi w pojedynku męża (któremu również niech Bóg przebaczy wszystkiepodłości, jakich się względem mnie dopuścił), ale jeszcze nabył kamienicę, w której zgasło mojeukochane dziecko, i pewnie każe sobie płacić duże komorne.Wy zaś nie tylko patrzycie na moje klęski,ale jeszcze zyskaliście dwadzieścia tysięcy rubli więcej, niż była warta kamienica.W zamian za moją skruchę, droga Pani, racz wyrobić u W-go Wokulskiego (który nie wiem, za cogniewa się na mnie), ażeby mi prolongował kontrakt na dalsze lata i nie wypędzał przesadnymiżądaniami z domu, gdzie moja jedyna córka skończyła życie.Należy to jednak robić ostrożnie, gdyż W-ny Wokulski z niewiadomych mi powodów nie życzy sobie, ażeby o jego nabytku mówiono.Nie tylko,zamiast sam kupić kamienicę (jak uczciwy człowiek), podstawił lichwiarza, Szlangbauma, ale jeszcze,ażeby nadpłacić dwadzieścia tysięcy rubli nad moją sumę, sprowadził do sądu fałszywych licytantów.Dlaczego tak tajemniczo postępuje? lepiej niż ja musicie Wy wiedzieć, drodzy Państwo, którzy podobnoumieściliście u niego swój kapitalik.Mały on jest, ale przy łasce bożej (która tak oczywiście czuwa nadWami) i znanej obrotność W-go Wokulskiego przyniesie zapewne procent, który wynagrodzi Państwugorycze ich dotychczasowego położenia.Polecając siebie sercu drogiej Pani, a naszeobustronne stosunki niezawodnej sprawiedliwości boskiej, pozostajęzawsze wierną, choć pogardzaną ich kuzynką i uniżoną sługą.Krzeszowska"Czytając panna Izabela była blada jak papier.Podniosła się od stołu, zwinęła list i podniosła rękę, jakbyz zamiarem rzucenia go komuś w oczy.Nagle, zdjęta strachem, chciała gdzieś uciec czy kogoś zawołać;lecz w tej chwili opamiętała się i poszła do ojca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]