[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Porozmawiaj z Suwisą- zasugerował Edmund, ściągając siodło i uprząż. W tych czasach prawie już nie wchodzę do kuzni.- Rozmawiałem - powiedział Kane, idąc w jego ślady i gwizdem przywołując konia.-Hanarah czy arab?- Arab, jeśli Alyssa nie będzie miała nic przeciwko - poprosił Talbot.Kiedykoń podbiegł, chwycił go i z łatwością osiodłał.- Będziemy musieli zobaczyć,czy pamiętam jeszcze, jak się jezdzi.- To jak seks - rzekł Kane, dzwigając się na siodło.- Jak raz się nauczysz,nigdy nie zapomnisz.- I podobnie jak z seksem - dodał Edmund, z jękiem dzwigając się w górę - jeślidługo tego nie robiłeś, mięśnie tracą siłę.Wyjechali z corralu kłusem, po czym skierowali się w stronę góry Massan, posuwając sięwąską ścieżką po jej pokrytych lasem zboczach.Pogoda była piękna i narastał już letniupał, ale pod drzewami wciąż jeszcze było chłodno po nocy, a konie łatwo się płoszyły,Nagle Edmund pchnął swojego wierzchowca w cwał, a potem pełny galop, pędząc krętąścieżką w serii jeżących włosy na głowie skrętów.Kane próbował nadążyć, ale pomimo całej swojej szybkości hanarahy byłystworzone do jazdy po płaskim terenie, zwinniejszy arab z łatwością zostawił z tyłuwiększego konia.W końcu wypadł na polanę na grzbiecie góry, gdzie Edmund zatrzymał brykającegowierzchowca.Gdy na polanę wybiegł hanarah, arab cofnął się, machając kopytami nawidok przeciwnika.Talbot z łatwością utrzymał się w siodle, szczerząc zęby w uśmiechu z powoduporywającej jazdy i wygłupów konia.- Wygląda na to, że nie zapomniałem, jak się to robi - powiedział, gdy wszystkiecztery kopyta araba z powrotem znalazły się na ziemi.- Zawsze byłeś świetnym rycerzem, królu Edmundzie - uśmiechnął się Kane.- Już nie - odrzekł Edmund.- Jestem burmistrzem i burmistrzem pozostanę, jeślistanie na moim.- Co to ma znaczyć? - zapytał Kane, unosząc brew.- Ci cholerni idioci w komitecie konstytucyjnym.- powiedział Talbot, poczym wzruszył ramionami.- Przechodzimy od miłej, prostej konstytucji doczegoś.Chcą wprowadzić arystokrację, a ja nie mogę tego powstrzymać.- Cóż.- Kane zwiesił głos, a potem wzruszył ramionami.- Wszystko zależyod tego, czy ma się być do niej zaliczonym, czy nie.Jak zamierzają ich wybierać?- Chcą wprowadzić system dwuizbowy, przynajmniej do tego udało mi siędoprowadzić - wyjaśnił Talbot.- Niższa izba będzie prostą reprezentacją obywateli,choć podzieloną geograficznie.Izba wyższa ma stanowić ciało arystokratyczne.Myślę, że uda mi się zmusić ich, żeby była chociaż częściowo reprezentatywna.Członkowie będą prawdopodobnie wybierani przez regionalne rządy.Ale niektórzyreprezentanci nalegają na dodatek arystokracji.Trzeba imprzyznać, że nie wszędzie jest dziedziczna.Ale chcą też szanowanych osób",które dostaną dożywotnie stanowiska.Nie podoba mi się pomysł stanowiskdożywotnich, a jeszcze bardziej dziedzicznych przywilejów, które sprawią, żeich posiadacze będą mieć coś do powiedzenia w rządzie.- Jakie mają argumenty?- Zasadniczo są pewne obszary, które już zdecydowały się dziedzicznie przekazywaćwładzę - westchnął Edmund.- I nie możemy ich zmusić do przyłączenia się do nas,jeśli tego nie zaakceptujemy.Jest też to, że część członkówkomitetu rozumie, że oni zostaną do niej zaliczeni.Twierdzą, że daje to trwałepodstawy systemu przekazywania władzy, z którymi ludzie będą mogli się identyfikować.- Edmund, nie złość się na mnie - powiedział ostrożnie Kane.- Ale.majątrochę racji.Jako społeczeństwo przeszliśmy piekielny szok.Ludzie.ludziewtej chwili szukają bezpieczeństwa tak samo jak wszystkiego innego.Dziedzicznaarystokracja.ma w sobie bardzo bezpieczne tony.- Powiedz mi coś, czego sam nie wiem - odparł Edmund.- Ale na dłuższąmetę to bardzo zły pomysł.Wiesz, jak ciężko pracowałem, żeby nie dopuścićdo rozwinięcia się tutaj nawet nieformalnego feudalizmu.Mamy sojuszników,których będziemy musieli zaakceptować, a którzy formalnie wprowadzili feudalizm
[ Pobierz całość w formacie PDF ]