[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale chodzi do szkoły w Stratton, bo mieszka tam z mamą.ToAustralijka, ona i generał są po rozwodzie.- Ile on ma lat?- Jest mniej więcej w naszym wieku.Z nim też rozmawiałem.Spoko koleś.Ma trochęoleju w głowie.Można go zabrać na polowanie na lisy i mieć pewność, że nie zarobi się kulkiw tyłek.W ustach Homera to był wielki komplement.- Dlaczego nikt nie próbuje zapobiegać tym napadom? Jak to się dzieje, że żołnierzeprzechodzą przez granicę, kiedy im przyjdzie ochota, i zabijają każdego, kto się nawinie?Homer postukał widelcem o krawędz stołu i spojrzał przez okno, marszcząc brwi.- Podejrzewam, że na dłuższą metę wszystko sprowadza się do polityki - powiedział.-Właśnie nazwałaś zabójców twoich rodziców i pani Mac żołnierzami.Wszyscy wiemy, że tożołnierze, tylko jak to udowodnić? Nie noszą mundurów, nie mają przy sobie żadnychwojskowych papierów, a za każdym razem, kiedy dochodzi do napadu, ich rząd mówi, żebardzo mu przykro, ale nie może ponosić odpowiedzialności za elementy przestępcze, którebiorą prawo we własne ręce.To znaczy mówi wszystko to, co należy.Zapowiada nawet, żeich wytropi i postawi przed sądem, ale jakimś dziwnym trafem jeszcze ani razu mu się to nie udało.Rozparł się na krześle.Pomyślałam, że za chwilę będziemy mieli dwa popsute krzesła.- Ellie, nie wiem, co na to powiesz, ale prawda wygląda tak, że nie powinniśmy cipozwalać mieszkać w tak niebezpiecznym miejscu.Uważamy, że powinnaś sprzedać farmę iprzenieść się do miasta.Gdzieś, gdzie będzie spokojniej.Generał Finley też tak sądzi.Tylko Homer mógł wybrać słowa, które gwarantowały, że się wkurzę, i od razuosiągnęły efekt przeciwny do zamierzonego.Ciągle to robił.Spychałam to na karb jegogreckości.Zawsze musiał być szefem.Niedoczekanie.To ja musiałam być szefem.- Pozwalać mi?! - wybuchłam.- Od kiedy to ty decydujesz, gdzie powinnammieszkać?Odsunął się z krzesłem o jakiś metr.Gavin wycofał się w stronę spiżarni.Fi została namiejscu, ale nie podniosła głowy.- Właśnie na tym polega twój problem, Homer: myślisz, że wszystko na tej cholernejplanecie powinno być pod twoją kontrolą.%7łe nikt nie powinien jeść, oddychać, spać ani srać,dopóki nie dostanie od ciebie pozwolenia.Wiesz, jak długo mieszka tu moja rodzina? Wiesz,przez co przeszliśmy, żeby utrzymać tę farmę? Homer, moi przodkowie jedli ziemię i gołymirękami kopali zbiorniki na wodę, żeby to wszystko jakoś się kręciło.Myślisz, że teraz stądodejdę? Po tym jak moi rodzice zginęli, broniąc tej farmy? Coś ci powiem: nigdzie się niewybieram.Zostaję.- Brawo, Ellie! - zawołał Gavin.Spojrzałam na niego zaskoczona.Jak mógł to wszystko odczytać z ruchu warg?- Masz przynajmniej mgliste pojęcie, o czym rozmawiamy? - zapytałam go.- Jasne - odpowiedział bez wahania.- Homer chce, żebyś się wyprowadziła z farmy, aty mówisz, że nie ma mowy.Pokręciłam głową.Jak zwykle nie wiedziałam, w jaki sposób Gavin rozumie, o czymsię mówi, ale widocznie miał swoje sposoby.Może z głowy wyrastały mu jakieś antenyukryte w rozczochranej gęstwinie włosów.- Jak myślisz, co powinniśmy zrobić? - zapytałam go.Odkąd zamordowano moich rodziców, nikt nie wspomniał o problemie Gavina.Samateż niewiele o tym myślałam.Nie było czasu.Wszystko wydawało się jeszcze zbyt świeże,zbyt surowe, zbyt niedawne.Czy sama będę musiała się nim zaopiekować? W tym nowymświecie nawet to było możliwe.Po wojnie zostało tyle sierot, tyle bezdomnych dzieci.Gdybyistniała skala, na której jedynka oznacza dzieci mieszkające na śmietniku, a dziesiątka BradyBunch, Gavin nadal zasługiwał na trójkę albo czwórkę, skoro opiekowałam się nim tylko ja, nie miał mamy i taty, a jego przybrani rodzice, moja mama i mój tata, właśnie zostalizamordowani.- Zostaniemy tu - odparł natychmiast.- Ale to niebezpieczne - powiedziałam.- %7łycie jest niebezpieczne - odrzekł, zabawnie wzruszając ramionami.Zatkało mnie.Zrozumiałam, jak bardzo czasami nie doceniam Gavina.Zbyt łatwozapominałam, że ten chłopak, mając do dyspozycji wyłącznie siłę swojej osobowości, nietylko przetrwał wiele miesięcy w ruinach Stratton, ale skupił pod swoim przywództwemgrupę innych zdziczałych dzieci.Był wyjątkowy.- No - zwróciłam się do Homera i Fi - słyszeliście, co powiedział.Fi wyglądała na przygnębioną, Homer się naburmuszył.Zaczęli mówić jednocześnie,nagląco:- Ellie, musisz posłuchać głosu rozsądku.- zaczął Homer.- Ellie, może jeszcze się nad tym zastanowisz.- powiedziała Fi.Po raz pierwszy od śmierci rodziców poczułam prawdziwą siłę.- Nie - ucięłam.- Zostaję.Nie obchodzi mnie, jak to się skończy.Jeśli będzie trzebawalczyć, będę walczyła.Nie rozumiecie? I to akurat wy? - Poczułam, że nie muszę jużkrzyczeć.Teraz byłam już pewna.- Homer, Fi, moje korzenie sięgają tu tak głęboko jakkorzenie starego eukaliptusa.Ten strumień jest dla mnie jak krew.Znam te pola jak własnąskórę.Mogę was zaprowadzić do gniazda skaczących mrówek na Nellies, mogę wam pokazaćporosty, które na południowej stronie ogrodzenia są czerwone, a na wschodniej żółte [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •