[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czarny gnat barani, którego szczęście nie opuściło ani na sekundę, jak gdyby nigdy nic uda się zaraz w dalszą dro­gę.Na osiołku, z nienaruszonym tobołkiem i monetami dobrze ukryty­mi w schowku.Ty zaś będziesz musiał drałować na piechotę.I to boso.Czy w dalszym ciągu twierdzisz, iż bogactwo jest największym szczęś­ciem w życiu muzułmanina? Ech, znaj szlachetne serce ubogiego człeka Tu w węzełku mam połataną koszulę.Włóż ją na grzbiet, będzie ci nieco cieplej, wielmożny golasie.I złap się za ogon osła, będzie ci lżej przebierać nogami.Bo droga przed nami jeszcze długa i wcale nieła­twa.*Mędrzec bucharski znany był na całym Wschodzie z niezwykłych po­mysłów, niezwykłych zadań i niezwykłych rozwiązań.Podzielenie dwu­dziestu jeden granatów pomiędzy dwudziestu jeden mężczyzn, ale ko­niecznie w ten sposób, aby jeden z owoców nadal pozostał w koszyku, należy z pewnością do takich właśnie niezwyczajnych problemów.Czy domyślasz się, człowieku rozumny, jak należało rozdzielić owo­ce? Nie? Hm, nie darmo powiedział Wielki Poeta:- Przy rozwiązywaniu trudnych spraw odrobina szczęścia i kapka oleju bardziej człekowi potrzebne niźli długie uszy osłu.POCZĘSTUNEK WBREW WOLIOpowieść dziewiąta o tym,jak mędrzec bucharski uczestniczy w sprawiedliwejwymianie gościńców, po której tęskni za Jednookim Poetą“Słodko kląskający słowik żyje w kwiecistym gaju, ponury puchacz - w ruinach pełnych jadowitych pająków i skorpionów.Dzieje się tak od stworzenia świata, albowiem każdy zwykł budować gniazdo zgo­dnie z własnym obyczajem" - pisała niegdyś Zebunissa, wielka poetka i nieszczęsna księżniczka, której nić żywota przeciął miecz rodzonego ojca.Tchnące mądrością słowa tragicznie zmarłej księżniczki nieprzypad­kowo akurat w tym momencie przyszły do głowy Hodży Nasreddinowi od rana zdążającemu samotnie górską ścieżyną.Widok kamiennego zamku, przylepionego do zbocza wysokiej skały na podobieństwo jas­kółczego gniazda, w niejednej czaszce miał prawo rodzić takie właśnie myśli.W chwilę później kręta dróżka doprowadziła Hodżę do drewnianej kładki zawieszonej nad przepaścią.Zanim mędrzec bucharski zsunął się z siodła, aby na piechotę przeprowadzić osła na przeciwległą stronę, zza skalnego załomu wysunęło się dwóch zbrojnych ludzi, strażników albo zbójców, odzianych w pasiaste chałaty i zielone zawoje.Starszy o rzadkiej brodzie i gębie pomarszczonej niczym zeszłoroczna śliwka, cały obwieszony kindżałami, oraz młodszy od niego wąsacz, dzierżący w garści długą, ostrą pikę.- Złaź czym prędzej ze swego kuzyna, ośli ogonie! - wrzasnął ten z capią bródką.- Tylko szybko, abym nie musiał dopomóc ci batogiem z bawolej skóry!- Dam sobie radę i bez twojej pomocy, o szlachetny.Jestem już wszakże dorosły - odpowiedział pośpiesznie mędrzec i natychmiast znalazł się na ziemi.Strażnik dźgnął Hodżę palcem w brzuch, a potem pokazał na szczyt wznoszący się stromo nad przepaścią.- Nasz baj, czcigodny Ałajarbek, jest człowiekiem o głowie rozum­nej i sercu olbrzymim jak ta góra - rzekł.- Nigdy nie słyszałeś o Ałajarbeku, ośli ogonie? Gdybyś słyszał, wiedziałbyś, iż każdemu, kto zechce przekroczyć tę przepaść po moście wybudowanym jeszcze przez jego pradziada, ofiarowuje coś dobrego na język.Spójrz tutaj.Na jednym półmisku leży mięciutka guzarska chałwa, na drugim słodziutki meszhedzki rachat-łukum, na trzecim samarkandzkie suszone winogrona, przesławny kiszmisz.Dzban zaś pełny jest sorbetu doprawionego so­kiem z róż chińskich.Częstuj się.Wybieraj, na co masz ochotę.- Nie jestem głodny.- zaczął Hodża rozmyślając, jak by tu wykrę­cić się od poczęstunku, zesłanego nie wiadomo przez kogo i nie bardzo wiadomo dlaczego.Władcom i wielmożom nigdy nie dowierzał.Taką już miał zasadę.- Nie odmawiaj - warknął strażnik, kładąc dłoń na rękojeści naj­większego z kindżałów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •