[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I potem nagle, w którejś z rozmów z Gruyerem - Tou­rill też chyba przy tym był - zdałem sobie sprawę, że pro­pozycje, z jakimi siadałem do stołu, mogą nie wystarczyć.Fatalne obniżenie moich notowań w sondażach to jeszcze pół biedy - elektorzy, którzy dokonują wyboru przewodni­czącego Komisji, nie muszą się na szczęście przejmować falowaniem nastrojów.Ale z każdym tygodniem zaczęła narastać obawa, że nie zdołam doprowadzić rokowań do finału, że zanim to nastąpi, przewodnicząca zastąpi mnie kimś innym.Tak, to musiał być początek stresu i spowo­dowanych nim snów.To część ceny, jaką przychodzi mi płacić za osiągniętą pozycję.Każdy inny po prostu zwróciłby się z tym do le­karza i albo uzyskał wyjaśnienie, albo przynajmniej do­stał proszki, po których padałby na łóżko jak kłoda drew­na, bez czucia i majaków.Albo, jeśli ponad chemikalia przedkłada moc kryształów i wibracji, zapłaciłby za pora­dę w Świątyni Wodnika.Teoretycznie mógłbym zrobić to samo - zarówno lekarze, jak i szamani wchodzą w skład stałej obsługi Komisji.Tylko że ja nie jestem „każdy in­ny".Lekarz, szaman - to słabe punkty.Prędzej czy póź­niej mogą sprzedać informację, że przewodniczący Ma-thieu-Ricard cierpi na koszmary senne.Czyli, właściwie, że przewodniczący jest psychicznie niezrównoważony.Rządzi nami wariat - co za wspaniała wiadomość dla me­diów!Ktoś, kto dzisiaj związany jest z tobą węzłami lojalno­ści, jutro może potrzebować rozgłosu albo pieniędzy i nie będzie miał żadnego powodu, by nie użyć tej wiedzy o to­bie, jaką mu nieopatrznie dałeś.Nawet Van nie jest na tyle pewny, by poprosić go o środki nasenne.Przynaj­mniej dopóki nie jest to absolutnie nieuniknione.Co wieczór, kładąc się do łóżka, coraz bardziej kurczę się w sobie z odrazy i lęku, co wieczór zdaję sobie sprawę, że znowu wyrwie mnie ze snu strumień ognia rozsadzają­cy czaszkę i ogłuszający, szyderczy rechot.A jednak nie poddam się.Nie wolno mi.·Pierwsza połowa dnia to okres, kiedy mam najwięcej energii i najwięcej do zrobienia.Zazwyczaj spotkania roz­planowane są co kilka, kilkanaście minut - zrelacjonowa-nie sprawy, decyzja co do jej dalszego biegu, czasem żąda­nie uzupełnienia danych, i następny.W tych kilku, kilku-nastominutowych odcinkach doglądam pracy poszczegól­nych działów swojego biura.Dzięki temu wiem, co robi się w każdym z nich i na co mogę liczyć.Między nami mówiąc, doskonale wiem, że większość tej pracy jest bez­użyteczna.Nie powiem tego na głos, bo ktoś mógłby z ta­kiego stwierdzenia uczynić jeszcze jeden argument dla populistów.Na zewnątrz musi się wydawać, że cała ma­szyna Komisji Europejskiej, w której moje biuro, obecnie poszerzone do rangi biura Grupy Kontaktowej, jest tylko drobnym trybikiem, pracuje pod pełnym obciążeniem.Ta­kie jest oczekiwanie wyborców i podatników.Bardzo głu­pie oczekiwanie, bo przecież są dni, kiedy jest więcej do roboty, a są takie, kiedy nie ma nic.To normalne.Ale musimy to ukryć, żeby jakaś hiena nie złapała nas na przestoju.Więc czasem rzeczywiście niektóre biura popa­dają w niejakie oderwanie od rzeczywistości, pracując wy­łącznie nad efektami pracy innych biur.Nie ma co robić z tego wielkiej sprawy.Doskonale potrafię odróżnić ziarno od plew, nawet w ciągu tych kilku minut, jakimi na todysponuję.Szczerze mówiąc, ostatnie miesiące spowodowały nara­stanie zaległości.Przez większość dni nie ma czasu na normalne, rutynowe spotkania z kierownikami wydziałów.I dziś też nie będzie.Zaledwie starcza go na zwięzłą konferencję z Tourillem.Zgadza się ze mną, że dotychcza­sowa strategia informowania o pracach Grupy Kontakto­wej wyczerpuje się, nadał już bieg sprawie, jutro przed­stawi kompleksową koncepcję zmiany.Nie ma czasu na szczegóły, bo są już gotowe projekty mojego wystąpienia dla popołudniowych „Wiadomości".Wraz z Tourillem, Gruyerem, szefami zespołów autor­skich i analitykiem, którego zespół dzisiaj testował efekty ich pracy, ustalamy wersję ostateczną.Przypomina to żmudne układanie mozaiki.Analitycy - to mój własny wydział, nie mający nic wspólnego z Analizami, które podlegają bezpośrednio Komisji - wykonali od rana parę tysięcy sondażowych telefonów według wygenerowanej przez komputer listy.Oceny poszczególnych akapitów przygotowywanego tekstu zostały na podstawie tych roz­mów wypunktowane według czterech kryteriów.Niektóre punkty się sumują, inne odejmują.Teraz trzeba tak skon­struować całość, aby maksymalnie uwydatnić wątki i sformułowania, które zyskały najwyższą ocenę, prześliz­gując się nad frazami wywołującymi niepokój lub nega­tywne skojarzenia.Kiedyś, przed laty, od tego właśnie zaczynałem.Moją pierwszą liczącą się funkcją było kierowanie communications group w kampanii przeciwko próbom nuklearnym.Kampania się nie udała, ale moje biuro zwróciło na siebie uwagę skutecznością w organizowaniu wydarzeń, które przyciągały życzliwą uwagę mediów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •