[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozmiary i masa odpowiadają bombie jądrowej mającej moc od pięciuset do tysiąca megaton; Merkurianie zwykle przy swoich operacjach górniczych używają do stu megaton, więc zbudowanie pocisku o takiej mocy nie przedstawiałoby dla nich problemu.Poza tym, według oceny naszych ekspertów, byłoby to właśnie owe minimum konieczne, żeby zniszczyć Ramę.Gdyby została zdetonowana obok najcieńszej części powłoki kadłuba - pod Morzem Cylindrycznym - nastąpiłoby pęknięcie, po czym do rozpadu Ramy doprowadziłoby samo jej wirowanie.Zakładamy, że Merkurianie, jeżeli planują taki akt, dadzą wam dostatecznie dużo czasu na oderwanie się od Ramy.Zaznaczam: promieniowanie gamma z takiej bomby mogłoby być dla was niebezpieczne w zasięgu tysiąca kilometrów.Ale to jeszcze nie jest największe niebezpieczeństwo.Fragmenty Ramy ważące wiele ton i rozlatujące się ruchem wirowym z prędkością prawie tysiąca kilometrów na godzinę mogłyby grozić wam zagładą na przestrzeni nieograniczonej.Dlatego zalecamy, abyście odlecieli wzdłuż osi jej obrotu, ponieważ żadne fragmenty nie będą lecieć w tym kierunku.Dziesięć tysięcy kilometrów powinno być odległością bezpieczną.Ten komunikat nie może być podsłuchany, jako że przekazuje się go złożoną drogą pseudolosową, więc nie muszę mówić szyfrem.Ale wasza odpowiedź może zostać przechwycona, mówcie więc oględnie i używajcie szyfru, tam gdzie to jest konieczne.Odezwę się do was natychmiast po dyskusji Zgromadzenia Ogólnego.Skończyłem.Głównodowodzący wyłącza się.38.Zgromadzenie OgólneJak wiemy z książek historycznych - chociaż naprawdę trudno w to uwierzyć - były czasy, gdy stara Organizacja Narodów Zjednoczonych liczyła stu siedemdziesięciu dwóch członków.Organizacja Planet Zjednoczonych liczy ich tylko siedmiu i to nieraz wydaje się za dużo.W kolejności oddalenia od Słońca reprezentowane są planety: Merkury, Ziemia, Księżyc, Mars, Ganimedes, Tytan i Tryton.Ta lista kryje liczne przeoczenia i niejasności, które zapewne skoryguje przyszłość.Krytycy niezmordowanie wykazują, że większość Planet Zjednoczonych to wcale nie planety, tylko satelity.I że niedorzecznością jest wyłączenie czterech olbrzymów: Jowisza, Saturna, Urana i Neptuna.Ale na tych olbrzymach gazowych nikt nie mieszka i zupełnie możliwe, że nikt mieszkać nie będzie nigdy.To samo można powiedzieć o jeszcze większej, nie reprezentowanej Wenus.Nawet najbardziej zapaleni do tej planety inżynierowie przyznają, że miną wieki, zanim da się ją oswoić; tymczasem Merkurianie wciąż mają na nią oko i niewątpliwie knują dalekosiężne plany.Oddzielne reprezentacje dla Ziemi i Księżyca również są kością niezgody: inni członkowie wysuwają argument, że to pozostawia za dużą władzę w jednym kącie Układu Słonecznego.Ale na Księżycu żyje więcej ludzi niż na wszystkich innych planetach z wyjątkiem samej Ziemi i to jest miejsce zebrań Organizacji Planet Zjednoczonych.Ponadto Ziemia i Księżyc chyba w żadnej kwestii dotychczas nie zgadzały się z sobą, więc raczej nie zachodzi prawdopodobieństwo, żeby utworzyły groźny blok.Mars ma pod kuratelą wszystkie asteroidy - oprócz grupy Ikara (nadzorowanej przez Merkurego) i garstki tych, których peryhelia są poza Saturnem i do których tym samym rości sobie prawo Tytan.Kiedyś większe asteroidy, takie jak Pallas, Westa, Junona i Ceres, będą dostatecznie ważne, żeby mieć własnych ambasadorów, i wówczas liczba członków OPZ stanie się dwucyfrowa.Ganimedes reprezentuje nie tylko samego Jowisza, czyli masę większą niż cała reszta Układu Słonecznego razem wzięta, ale również pozostałych jego satelitów w liczbie około pięćdziesięciu, licząc chwilowe aneksje z pasa asteroid (prawnicy nadal sprzeczają się co do tego).Podobnie Tytan reprezentuje Saturna, jego pierścienie i ponad trzydzieści pozostałych satelitów.Sytuacja Trytona wydaje się jeszcze bardziej skomplikowana.Ten duży księżyc Neptuna jest w Układzie Słonecznym najdalej wysuniętym na zewnątrz ciałem stale zamieszkiwanym; w rezultacie jego ambasador pełni wiele funkcji.Reprezentuje Urana i jego osiem księżyców (z których żadnego jeszcze nie zajęto), Neptuna i jego trzech satelitów, Plutona i jego jedyny księżyc, i samotną, nie mającą księżyca Persefonę.Gdyby za Persefoną były jakieś planety, one także podlegałyby Trytonowi.I mało tego, ambasador Zewnętrznej Przestrzeni, jak czasami go nazywano, podobno kiedyś zapytał smętnie: A co z kometami? Uznano jednak powszechnie, że z tym można poczekać, bo niewątpliwie przyszłość to rozwiąże.I oto teraz, w pewnym konkretnym sensie, ta przyszłość już nadeszła.Niektórzy uczeni zaliczali Ramę do komet; komety to jedyni goście z głębin międzygwiezdnych i wiele ich leciało po hiperbolicznych orbitach jeszcze bliższych Słońca niż orbita Ramy.Każdy prawnik kosmiczny mógłby ten punkt widzenia doskonale wybronić.Ambasador Merkurego był jednym z najlepszych prawników.- Witamy wśród nas jego ekscelencję ambasadora Merkurego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]