[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Notowałam jak szalona.Było to pierwsze potwierdzenie przez policję, że dysponuje portretem pamięciowym sprawcy.– A co z profilem psychologicznym?– Nie do wglądu dla prasy.Tak jest! Mają profil!– Dlaczego nie? – zapytałam tonem skargi.– Pół miliona czytelników.Może któryś coś sobie przypomni i zaryzykuje telefon?– Nie pytaj mnie, tylko porucznik.– W czym nosi nóż? W pochwie?– Ma torbę.A raczej coś na kształt niewielkiej torby sportowej albo podróżnej.– Tam musi chować pieniądze i biżuterię, które zabiera ofiarom.Uważasz, że jest gwałcicielem, który dodatkowo rabuje, czy też rabusiem, który wykorzystuje okazję i gwałci?– To gwałciciel.Wielu rabuje po to, by przekonać samych siebie, że tak naprawdę nie są gwałcicielami, ale w jego wypadku łupy to sprawa wtórna.Pasuje do innych rzeczy, które zabiera.– Innych rzeczy?– Nic nie słyszałaś.– Co masz na myśli? Jakie inne rzeczy zabiera? – Żadnej odpowiedzi.Muszę wydusić z niego prawdę, kawałek po kawałku.– Harry?Zaskrzypiało pod nim krzesło.– Słucham?– Zabiera im bieliznę?– Hmm, nie całkiem.– Buty? To fetyszysta od butów?– Nie.Powiedzmy, że określone części garderoby.– Po co? Sądzisz, że onanizuje się przy nich w domu, przeżywając gwałt jeszcze raz?– Nie będziemy tego wiedzieć, dopóki go nie przesłuchamy.Powiedzmy, że lubi pamiątki.Nie napiszesz o tym, Britt? Słyszysz mnie? – Niemal fizycznie czułam, jak rośnie jego napięcie, wlewając w zmęczony głos nową energię.– Przeczyta to i wyrzuci dowody, a my musimy przyłapać go z nimi.– Harry, przecież sam najlepiej wie, co zabrał.Kiedy o tym przeczyta, nie będzie to dla niego żadnym zaskoczeniem.– Może, ale teraz nie jest pewien, że o tym wiemy.Westchnęłam.Zesztywniał mi kark i znów zaczęła boleć mnie głowa.– Co z jego akcentem?– Obie latynoskie ofiary twierdzą, że to Kubańczyk.– Jest obrzezany? – Kubańczycy urodzeni w Ameryce zazwyczaj są, urodzeni na Kubie – nie.– Nie.– Uważacie, że jest marielito?*– Możliwe.Prawdy dowiemy się, kiedy go złapiemy.– Tatuaże?– Może.– Gdzie? Jakie?– Britt – odezwał się zduszonym głosem.– Jeżeli porucznik się dowie, że z tobą rozmawiałem, natychmiast wywali mnie do „gównianego batalionu”.Do Miami bez przerwy zjeżdżali z Kolumbii, Boliwii i Peru „tragarze”, z żołądkami i jelitami pełnymi narkotyków, przemycanych w prezerwatywach.Jeżeli spełniali określone warunki, na przykład byli kolumbijskimi chłopami w trzyczęściowych garniturach, celnicy wyciągali ich z kolejki i wysyłali na prześwietlenie żołądka w szpitalu okręgowym.Jeśli się okazało, że człowiek jest przemytnikiem, dawano mu do wyboru: zabieg chirurgiczny albo środek na przeczyszczenie.Większość wybierała drugą możliwość.Podczas wypróżniania pilnowali ich policjanci, którzy potem zabierali narkotyki – to ich nazywano „gównianym batalionem”.Praca w policji nie zawsze jest chwalebna i związana z noszeniem broni.– Nie zrobiłaby ci tego, Harry.– Miałam nadzieję, że nie pozna po moim głosie, iż głupkowato się uśmiecham.– Jesteś za dobrym detektywem.– Nic by mi to nie pomogło, gdyby mnie przyłapała na rozmowie z tobą.Dostałaby kolejnego napadu szału, narozrabiała, a ja mógłbym się potem przyglądać, jak jakiś.– Co z wynikami badań laboratoryjnych?– Jest wydalaczem.Płyny ustrojowe tak zwanego wydalacza, czyli pot, ślina albo sperma, pozwalają na ustalenie grupy krwi.– Boże, jaką ma grupę krwi?– Nie mogę powiedzieć.– A profil psychologiczny? Co mówią psychiatrzy?– Że nie ma szacunku dla kobiet.– Harry, przestań się wygłupiać.– Zgwałcone i poniżone kobiety wiązał i zostawiał w takiej pozycji, by maksymalnie zaszokować tego, kto pierwszy je zobaczy.Ten, kto otworzył drzwi, miał przed sobą odsłoniętą i wyeksponowaną anatomię.Praktykantka, pracująca w późnych godzinach wieczornych w jednej z kancelarii, została zaatakowana, kiedy nikogo nie było w biurze, i znaleziona dopiero następnego dnia rano.Choć minęło kilka tygodni, w dalszym ciągu znajdowała się pod opieką psychiatry i przyjmowała silne leki.– Musisz się wszystkiego dowiedzieć od porucznik.Nic ode mnie nie wyszło, zgoda?– Zgoda.– Prawdopodobnie był już kilkakrotnie aresztowany, niekoniecznie z powodu gwałtu, ma problemy z kobietami, pochodzi z rozbitej rodziny, w dzieciństwie był maltretowany psychicznie, może nawet molestowany seksualnie i miewał przypływy dzikiego uporu.Łączy go miłosno-nienawistny stosunek ze starszą kobietą.Niewykluczone, że mieszkają razem.Nic niezwykłego – to co zawsze.– Coś jeszcze?– Inteligencja powyżej średniej, pracuje i mieszka, albo tylko pracuje, w okolicy centrum, niedaleko miejsc zbrodni.– Ciekawe.– I jeszcze jedno.Ma rzeżączkę, i to odporną na penicylinę.– O nie! Zaraził ofiary?– Jak na razie dwie.– Boże, Harry, powstrzymajcie go!– Nie musisz mi tego mówić.Jedyne, czego jeszcze nie próbowałem, to zrobić sobie makijażu, włożyć peruki i usiąść na nocniczku „dla dziewczynek”.Wyświadcz mi przysługę, Britt, dobrze? Podaj w swoim artykule nasz numer – zachrypiał przemęczonym głosem.– Zaapeluj do każdego, kto może mieć jakąś informację, by do nas zadzwonił.– Oczywiście.Ale i wy zróbcie mi przysługę.– Jaką?Nie mogłam przestać myśleć o matce.– Złapcie go, Harry.Przeczytałam notatki, potem zaniosłam Billy’ego Bootsa do kuchni.Początkowo zachwycony zainteresowaniem, nagle przestał mruczeć, zrozumiał bowiem, po co go tu przyniosłam.Lek na rozpuszczanie połkniętych włosów jest ciemną, lepką pastą, który wygląda i pachnie jak stęchła melasa.Reklama na tubce zapewnia, że koty będą z radością wylizywać ją prosto z tubki.Przeczytałam to Billy’emu Bootsowi na głos – nie wiem, który już raz, ale znów – nie wiem, który już raz – próbował uciec.Tym razem jednak okazałam się szybsza i wcisnęłam mu kilka centymetrów pasty między zaciśnięte zęby, przekonując go, że będzie mi dziękował.Po krótkiej walce połknął lekarstwo i przybrał zrezygnowaną minę.Umyłam ręce i zęby, rozebrałam się i pogasiłam światła.Zwykle nie miewam nocnych majaków, tym razem jednak, tuż przed odpłynięciem w sen, zaczęło mnie dręczyć pytanie, czy w którymś z jaskrawo oświetlonych wieżowców w centrum nie leży gdzieś nie odkryta przez nikogo, związana i przerażona kobieta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]