[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chętnie to uczyniła, a służba z dziecka wydostała, że w mieście nic wcaledo jedzenia nie mieli, bo zimą owych robót się nie przeprowadza.Karmiłam ich dobrze i trochę się odpaśli.Dom cały wietrzę, choć zimno jesz-cze, okna pootwierane i cugi łatają.Aż się kataru nabawiłam.Ale fetor już całkiemod cugów i od szorowania znika.29 kwietniaNa swoim Bartek postawił, lokomobila przybyła, zwą to ciągnik albo traktorjakoś z cudzoziemska.Z podziwieniem patrzyłam, jak to w pole samo wjeżdżai poczwórny pług za sobą wlecze.To już ugoru mieć nie będziemy i zboża anikartofli nie zbraknie, a i konie nam w liczbę rosną.Drób cały na jajach siedzijak należy i już się lęgnąć poczyna, pózniej trochę niż zawsze, bom przez ten fetorgłowy nie miała.30 lipca180 A już na te stroje panien to wprost patrzeć nie mogę.Oczom się wierzyć niechce.Fotografie mi pokazywano, gdzie do wody wchodzą w nic prawie wcale nieubrane!Coś oderwało nagle Justynę od porozbieranych panien. Mamo, czy mama ogłuchła? Czy mama mnie wcale nie słyszy?  rozpa-czała jej nad głową Marynka. Niechże się mama odezwie! Co się stało?  spytała jeszcze nieco oszołomiona Justyna, z niepokojempatrząc na zapłakaną córkę. Słyszę, oczywiście. I mama na to nic? Słyszy mama i nic?! A co.? No dobrze, powtórz jeszcze raz, możliwe, że nie słuchałam uważ-nie. Wcale mama nie słuchała! Stasieczek mną poniewiera!Przez moment Justyna nie wiedziała, kto to jest Stasieczek.A, prawda, jejkolejny zięć, drugi mąż Marynki.Z pewnym wysiłkiem przypomniała sobie, żenatychmiast po rozwodzie Marynka wyszła za mąż ponownie, jakoś cichutkoi nieznacznie, po czym powiadomiła rodzinę, że znalazła się w raju.Przypadł jejw udziale najcudowniejszy mężczyzna wszechczasów, bóstwo absolutne, niechzatem Ewa jeszcze trochę tutaj pobędzie, żeby ona mogła nacieszyć się drugąmłodością i miesiącem miodowym.Ewa została już trochę wytresowana i była znacznie mniej okropna.Dawałosię z nią wytrzymać. Uspokój się przede wszystkim.Cóż to za nagła tragedia? Przecież byłaśzachwycona, rok jeszcze nie minął, skąd niesnaski.? Niesnaski, ładne mi niesnaski, mówię mamie, że mnie bije, a do tego jesz-cze za taką szantrapą łata, a teraz chce się z nią żenić! Wymawia mi, że jestemgłupia! Do domu mi ją sprowadza, a ja się mam wynosić! Co ja mam zrobić? jasię zabiję!Okazało się nagle, że w pokoju przebywa także Amelia. Zabij się, zabij  zachęciła Marynkę gorliwie. Masz pojecie, jak onisię ucieszą, twój mąż i szantrapa? Wszystko im ułatwisz. Co.? Umilisz im życie.Bez rozwodu, bez kłopotu.Stasieczek cię chętnie po-chowa i już ma wolną drogę.I mieszkanie.Zabij się, świetny pomysł.Azy Marynki obeschły w mgnieniu oka. A niedoczekanie  rzekła z zaciętością. Właśnie na złość im będę żyła! Jeśli nie masz innego powodu, dobry i taki. Masz córkę  przypomniała sucho i z naganą oprzytomniała już Justyna. Tego twojego.Stasieczku.właściwie prawie nie znamy. Jak kto  wtrąciła z naciskiem Amelia.181 .nie wiem, co to za indywiduum, sama go sobie wybrałaś. Zwyczajny łobuz, naciągacz i dziwkarz  poinformowała znów Ameliabez miłosierdzia. Mówiłam jej, ale nie chciała słuchać.Poleciał na mieszkaniei teraz będzie próbował ją wygryzć.Wspólnota małżeńska.Justyna się trochę zdenerwowała. Zatem wezmiesz z nim rozwód i niech on się wyprowadzi. On nie chce!  zakwiliła Marynka. Jak to, nie chce.? No nie chce! On chce przeciwnie.Rzeczowych informacji udzielała tyl-ko Amelia. On chce, żeby to ona się wyprowadziła, zostawiając mu mieszkanie za nic.Dlatego tam sobie panienki sprowadza i nawet się z tym nie kryje.%7łona u niegoma być cicha i bezwonna, a jak się będzie czepiać, spierze ją zdrowo. Moje dziecko, i ty to wytrzymujesz?!  wykrzyknęła Justyna ze zgrozą. Wcale nie wytrzymuję, przecież mamie mówię! No więc rozwiedz się.Mieszkanie notarialnie należy do ciebie.Będzieszmiała prawo go wyrzucić razem z tymi jego.przyjaciółkami. A z czego będę żyła?  zbuntowała się nagle Marynka. Wyrzucić, łatwo mówić, ale to on zarabia! A teraz co? I za te zarobki zgadzasz się być poniewierana.?! A co mam robić? Po pierwsze, masz alimenty od Jasia na Ewę, a po drugie, możesz iść dopracy.Młoda jesteś i zdrowa. Do jakiej pracy?! Przecież ja nic nie umiem! Słusznie chyba Stasieczek twierdzi, że jesteś głupia. mruknęła Ame-lia. Gotować potrafisz  powiedziała równocześnie Justyna. Możesz sięzatrudnić jako kucharka.Pisać i czytać też umiesz, istnieją chyba jakieś pomocebiurowe.? Jeśli o to idzie, mogłaby być nawet całkowitą analfabetką  zauważyłaAmelia uprzejmie. Proponuję adeemy.Tam żadne umiejętności nie są potrzeb-ne. Ale ja wcale nie chcę!  oburzyła się Marynka. W takim razie spróbuj wyjść za mąż po raz trzeci. A czy to rodzina nijakmi nie pomoże? Na łasce losu, nie ma obawy, nie zostaniesz  zapewniła córkę Justynai omal nie zabrakło jej głosu na myśl o utraconym przez nią samą majątku pra-babci.Nie byłoby teraz problemu, gdyby się tak nie wygłupiła. Ale wielkichrzeczy się nie spodziewaj.Ostatecznie, sama sobie jesteś winna. Mogłaby mi mama w takiej chwili nie wypominać.! Nie wypominam, stwierdzam fakt.182  Uspokój się w ogóle i przestań histeryzować!  zażądała stanowczo Ame-lia. Czyś już w ogóle wystąpiła do sądu? Masz adwokata?Krzyż pański z Marynka nie od razu zelżał.W gruncie rzeczy wcale nie chcia-ła się rozwodzić, chciała, żeby ktoś nakłonił Stasieczka do umiaru w postępowa-niu, chciała go mieć dla siebie bez szantrapy zasadniczej i licznych dodatkowych.Faktu, iż Stasieczek był autentycznym, acz dopiero początkującym hochsztaple-rem i bardzo zręcznym żigolakiem, nie przyjmowała do wiadomości.W rezultaciejego i własnych poczynań znalazła się w sytuacji godnej pożałowania i wyrazniestało się widoczne, że nie pozbędzie się swojej pomyłki życiowej inaczej, jak tyl-ko za wielkie pieniądze.Do panny Dominiki Justyna wróciła dopiero po pierwszej rozprawie rozwo-dowej, która niczego na razie nie rozwiązała.18 sierpniaA to już się robi coś takiego, że rozumu ludzkiego nie starcza.Tom do tej porymyślała, że drożyzna rośnie i ceny coraz głupsze, tymczasem było to tak jakby nic [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •