[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ludzie st¹d maj¹ swoj¹ godnoœæ.Jeœli j¹ trac¹, trac¹ te¿ zaufa nie do siebie nawzajem.A kiedy trac¹ zaufanie, zaczynaj¹ siê baæ.- Dobrze ju¿, nie mam racji.Mimo to zrób, co mówiê: idŸ i pos³uchaj przyrody.Chantal odesz³a.Berta próbowa³a przywo³aæ mê¿a do porz¹dku.By³a doros³a, wiêcej, by³a w podesz³ym wieku i nikt nie powinien jej przery-waæ, gdy próbowa³a dawaæ rady m³odym.Nauczy³a siê ju¿ troszczyæ o siebie, a teraz musia³a dbaæ o swoje Yiscos.M¹¿ prosi³, by by³a ostro¿na.Aby nie dawa³a zbyt wielu rad dziewczynie, bo niewiadome, dok¹d mo¿e doprowadziæ ca³a ta historia.Berta by³a zaskoczona.S¹dzi³a, ¿e zmarli wiedz¹ wszystko.Czy to nie on ostrzeg³ j¹ przed zbli¿aj¹cym siê niebezpieczeñstwem? Bez w¹tpienia siê zestarza³ i oprócz jedzenia zupy zawsze t¹ sam¹ ³y¿k¹, zaczyna³ mieæ inne dziwactwa.M¹¿ odrzek³, ¿e to ona siê zestarza³a, bo dla zmar³ych czas przestaje p³yn¹æ.I chocia¿ wiedz¹ nieco wiêcej ni¿ ¿ywi, to potrzeba im trochê czasu, nim wejd¹ do siedziby wy¿szych anio³ów.On zmar³ stosunkowo niedawno (minê³o raptem piêtnaœcie lat od jego œmierci), musi siê jeszcze wiele nauczyæ, choæ ju¿ dzisiaj móg³ jej udzieliæ wielu pomocnych rad.Berta ciekawa by³a, czy siedlisko wy¿szych anio³ów jest piêkne i przytulne.M¹¿ odpowiedzia³ jej, ¿e powinna odsun¹æ ¿arty na bok i skupiæ energiê na ratowaniu Yiscos.Nie by³o to dla niego szczególnie istotne, w koñcu ju¿ umar³ i nigdy do Yiscos nie wróci.Niewiele wiedzia³ na temat reinkarnacji - s³ysza³ tylko, ¿e by³a mo¿liwa, a w takim przypadku pragn¹³ ponownie siê narodziæ nie tutaj, lecz w jakimœ nieznanym miejscu.Yiscos interesowa³o go o tyle, ¿e pragn¹³, by jego ¿ona do¿y³a tutaj w spokoju swoich dni."O mnie siê nie martw - pomyœla³a Berta.- Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy".M¹¿ nie dawa³ za wygran¹.By³ zdania, ¿e Berta musi coœ zrobiæ.Gdyby Z³o zwyciê¿y³o, nawet w tak ma³ej i zapomnianej mieœcinie jak Yiscos, mog³oby rozprzestrzeniæ siê po ca³ej dolinie, okolicach, po kraju, po l¹dach i oceanach - po ca³ym œwiecie.Choæ Yiscos liczy³o dwustu osiemdziesiêciu jeden mieszkañców, z których Chantal by³a najm³odsza, a Berta najstarsza, tak naprawdê rz¹dzi³o nim szeœæ osób: w³aœcicielka hotelu, dbaj¹ca oturystów; ksi¹dz proboszcz, sprawuj¹cy pieczê nad duszami; burmistrz, rêkojmia prawa; pani burmistrzowa, maj¹ca du¿y wp³yw na mê¿a i jego decyzje; kowal pogryziony przez przeklêtego wilka icudownie ocala³y oraz bogaty ziemianin, w³aœci ciel wiêkszoœci terenów w okolicy.To w³aœnie onby³ przeciwny budowie placu zabaw dla dzieci, ¿y wi¹c nadziejê, ¿e za jakiœ czas dobrze sprzeda tê ziemiê, gdy¿ doskonale nadawa³a siê pod budowê luksusowych rezydencji.Pozosta³ych mieszkañców niewiele obchodzi³o, co siê dzieje w mieœcie, dopóki mogli paœæ swoje owce, zbieraæ pszenicê i dopóki mieli co w³o¿yæ do garnka.Bywali w hotelowym barze, chodzili na mszê co niedziela, przestrzegali prawa, naprawiali narzêdzia w kuŸni i od czasu do czasu kupowali jakiœ skrawek ³¹ki.Ziemianin nigdy nie chodzi³ do baru.Dowiedzia³ siê o ca³ej historii od swojej pracownicy.Spêdzi³a w barze ów pamiêtny wieczór i wysz³a z wypiekami na twarzy.Goœæ hotelowy zdawa³ siê cz³owiekiem majêtnym, wpad³ jej wiêc do g³owy pomys³, by go uwieœæ, mieæ z nim dziecko i tym sposobem zdobyæ choæ czêœæ jego fortuny.Zaniepokojony przysz³oœci¹, albo raczej tym, ¿e historia pan-- ny Prym mo¿e roznieœæ siê po okolicy i odstraszyæ od Yiscos myœliwych i turystów, ziemianin zwo³a³ walne zebranie.W czasie gdy Chantal sz³a do lasu, nieznajomy odbywa³ swój tajemniczy spacer, a Berta rozprawia³a z mê¿em, grupa tutejszych notabli zasiad³a na naradê w zakrystii koœcio³a.Jako pierwszy g³os zabra³ w³aœciciel ziemski:-Powinniœmy natychmiast wezwaæ policjê.Przecie¿ to jasne jak s³oñce, ¿e nie ma ¿adnego z³o ta, a moim zdaniem ten cz³owiek próbuje uwieœæ moj¹ pracownicê.- Nie wiesz, o czym mówisz, bo ciebie tam wte dy nie by³o - ¿achn¹³ siê burmistrz.- To z³oto istnie je.Panna Prym nie wystawia³aby na szwank swojej reputacji bez jakiegoœ konkretnego dowodu.Ale to nic nie zmienia, rzeczywiœcie powinniœmy wezwaæ policjê.Nieznajomy jest pewnie poszukiwanym bandyt¹ i próbuje u nas ukryæ swój ³up.Jeœli doniesiemy na niego policji, nagroda nas nie minie.- Ale¿ to absurd! - odezwa³a siê ¿ona burmistrza.- Bandyta stara³by siê byæ bardziej dyskretny.-Tak czy inaczej musimy wezwaæ policjê.Co do tego wszyscy byli jednomyœlni.Ksi¹dz poda³ wino, aby za³agodziæ nieco nastroje, lecz powsta³ nowy problem: co powiedzieæ policji, skoro tak naprawdê nie mieli ¿adnych dowodów przeciwko nieznajomemu.Najprawdopodobniej ca³a ta sprawa skoñczy siê aresztowaniem panny Prym za pod¿eganie do zbrodni.-Jedynym dowodem jest z³oto.Bez z³ota niewiele wskóramy.To by³o oczywiste.Ale gdzie jest to z³oto? Widzia³a je tylko jedna osoba i nawet ona nie mia³a pojêcia, gdzie zosta³o ukryte.Proboszcz zaproponowa³, aby powo³aæ grupê poszukiwawcz¹.W³aœcicielka hotelu podesz³a do okna, które wychodzi³o na cmentarz.-Potrzeba by by³o stu ludzi i stu lat, by odnaleŸæ to z³oto - powiedzia³a, wskazuj¹c ³añcuch gór otaczaj¹cy dolinê ze wszystkich stron.W³aœciciel ziemski ¿a³owa³ w skrytoœci ducha, ¿e w³aœnie tu powsta³ cmentarz - widok st¹d by³ przepiêkny, a przecie¿ nieboszczycy nie mieli z tego ¿adnego po¿ytku.-Przy innej okazji chcia³bym porozmawiaæ o tym cmentarzu - zwróci³ siê do proboszcza.-W zamian za tê dzia³kê obok koœcio³a mogê zaproponowaæ dla zmar³ych inn¹ lokalizacjê, ca³kiem niedaleko st¹d.-Kto zechce wybudowaæ dom tam, gdzie le¿a³y kiedyœ koœci zmar³ych?-Na pewno nikt st¹d, ale ludzie z wielkich miast marz¹ o domu letniskowym z piêknym widokiem na góry.Wystarczy poprosiæ mieszkañców Viscos o dochowanie tajemnicy.Dziêki temu wiêcej pieniêdzy wp³ynê³oby do gminnej kasy, co bardzo by siê nam przyda³o.-Masz ca³kowit¹ racjê.Wystarczy tylko nak³o niæ wszystkich do milczenia, a to nie powinno byæ wcale trudne.I nagle rozmowa siê urwa³a.Zapad³a cisza, d³uga cisza, której nikt nie œmia³ przerwaæ [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •