[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Przejdzmy od razu do sali skanowania.* * *Niewielkie pomieszczenie przypominało Markowi szpitalne laboratorium ana-lityczne.Poczuł się nieswojo.Na środku stał ponad dwumetrowej wysokości cy-linder mający około półtora metra średnicy.Grube drzwi na zawiasach były uchy-lone.Wnętrze cylindra pokrywały paski szarej folii. Solarium? zapytał Andre z uśmiechem. Nie, to nowoczesny skaner rezonansu magnetycznego.Podobny do tych,124jakich używa się w medycynie.Zobaczycie jednak, że działa znacznie sprawniej.Zechce pan wejść pierwszy? Mam tam wejść? zdziwił się Andre.Cylinder kojarzył mu się z metalo-wą trumną. Tak.Proszę się rozebrać i wejść do maszyny.To przypomina typowe ba-danie rezonansu magnetycznego, nic pan nie poczuje.Cały proces potrwa okołominuty.My zaczekamy w sąsiednim pokoju.Wyprowadził resztę grupy przeszklonymi wahadłowymi drzwiami.Zamknęłysię tak szybko, że Marek nie zdążył zobaczyć, dokąd prowadzą.W rogu pokoju stało krzesło.Andre rozebrał się do naga, położył ubranie nakrześle i śmiało wszedł do cylindra.Rozległ się cichy trzask i z głośnika podsufitem doleciał głos Gordona. Czy mógłby pan spojrzeć pod nogi, doktorze? Marek popatrzył w dół. Widzi pan okrąg na podłodze? Proszę stanąć na jego środku.Andre przesunął się nieco w bok. Doskonale, dziękuję.Teraz drzwi się zamkną.Zasunęły się z cichym szumem.Zasyczało sprężone powietrze. To komora ciśnieniowa? zapytał. Tak.Poczuje pan na skórze chłodne powietrze.Kalibrację musimy prze-prowadzać przy zwiększonej zawartości tlenu.Mam nadzieję, że nie cierpi pan naklaustrofobię? Dotąd jej nie miałem.Rozglądał się ciekawie.Zauważył, że szara folia zasłania okienka w ścianach.Za nią świeciły jakieś lampki, coś się obracało.Rzeczywiście otoczyło go wyraz-nie chłodniejsze powietrze. Zaczynamy kalibrację powiedział Gordon. Proszę stać spokojnie.Pierścienie zaczęły wirować, rozległo się postukiwanie.Szara folia przesuwa-ła mu się przed oczami coraz szybciej i szybciej.Nagle wszystko ustało. Zwietnie.Jak się pan czuje? Jak w młynku do mielenia pieprzu odparł.Gordon zachichotał. Kalibracja zakończona.Reszta wymaga precyzyjnego zgrania w czasie,urządzenie działa automatycznie.Proszę po prostu wykonywać instrukcje przeka-zywane przez głośnik, dobrze? W porządku.Pstryknęło.Zapadła martwa cisza.Chwilę pózniej rozległ się odtwarzany z taśmy głos. Rozpoczynam sekwencję skanującą.Włączam lasery.Proszę patrzeć prostoprzed siebie, nie podnosić głowy.Nagle otoczyła go jaskrawobłękitna poświata.Miał wrażenie, że świeci samopowietrze.125 Lasery polaryzują ksenon wtłaczany obecnie do komory.Pięć sekund.Ksenon? przemknęło mu przez myśl.Błękitny blask zaczął przybierać na sile.Marek spojrzał w dół, na swoje dło-nie, lecz światło było tak intensywne, że ledwie mógł dojrzeć ich zarysy. Stężenie ksenonu jest odpowiednie.Teraz proszę zaczerpnąć głęboko po-wietrza.Mam oddychać ksenonem? pomyślał. Proszę się nie ruszać przez trzydzieści sekund.Stać nieruchomo, z otwar-tymi oczami.zaczerpnąć powietrza i wstrzymać oddech.Teraz!Pierścienie zaczęły wirować z oszałamiającą prędkością.Niektóre zatrzymy-wały się nagle, czasami cofały, jak gdyby czegoś szukając.Wyglądało na to, żeporuszają się niezależnie od siebie.Markowi dreszcz przebiegł po plecach, wy-dawało mu się, że spoglądają na niego setki oczu.Proszę się nie ruszać.Jeszczedwadzieścia sekund.Pierścienie wirowały z głośnym szumem i świstem.Nagle wszystko ustało.Przez kilka sekund panowała kompletna cisza.Potem rozległa się seria metalicz-nych trzasków i pierścienie zaczęły się wysuwać w jego stronę i cofać, wykonującprzy tym część obrotu. Proszę się nie ruszać.Jeszcze dziesięć sekund.Znów zaczęły wirować coraz szybciej, stopniowo synchronizując obroty.Wkrótce cała ściana cylindra rozmazała mu się przed oczami.Po chwili stanę-ła. Skan zakończony.Dziękuję za współpracę oznajmił głos z taśmy.Zgasła błękitna poświata, drzwi odchyliły się z szumem.Marek wyszedł z ma-szyny.* * *Gordon siedział przed komputerem, reszta otaczała go półkolem. Większość ludzi nawet nie zdaje sobie sprawy tłumaczył że podczaszwykłego badania rezonansu magnetycznego w szpitalu następuje zmiana stanukwantowego atomów w ciele człowieka, przede wszystkim momentu pędu cząstekw jądrach atomowych.Z doświadczeń w stosowaniu tych urządzeń w medycyniewiemy, że zmiany stanu kwantowego nie powodują żadnych objawów chorobo-wych.W rzeczywistości nawet ich nie zauważamy.A przecież w zwykłych apara-tach wytwarzane jest pole magnetyczne o natężeniu około półtorej tesli, czyli ja-kieś dwadzieścia pięć tysięcy razy silniejsze od ziemskiego poła magnetycznego.My go nie potrzebujemy.Stosujemy nadprzewodzące interferometry kwantowe,126które są tak czułe, że mogą mierzyć rezonans powstający w wyniku oddziaływaniapola magnetycznego Ziemi.Nie musimy używać żadnych elektromagnesów.Marek wszedł do pokoju. I jak wyglądam? zapytał.Na ekranie komputera widać było tylko półprzezroczysty kręgosłup i połysku-jące czerwono zarysy kończyn. Na razie mamy dopiero szpik wypełniający kości długie, kręgosłup i czasz-kę odparł Gordon. Program odtwarza wygląd organizmu od środka, dodająckolejne grupy narządów.A oto i kości. Na ekranie widać było kompletny szkie-let. Zaraz powinny się ukazać mięśnie.Spoglądając na pojawiające się z wolna organy, Stern mruknął: Wasz komputer jest niewiarygodnie szybki. Och, proces rysowania obrazu na ekranie musieliśmy bardzo spowolnić, boinaczej nie dałoby się niczego zauważyć rzekł Gordon. Rzeczywisty czasobróbki wynosi zero. Zero? powtórzył David z niedowierzaniem. To inny świat. Gordon pokiwał głową
[ Pobierz całość w formacie PDF ]