[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Są takie rozkoszne.- Ja po prostu.- Ojciec wziął głęboki oddech i próbował się opanować.Przestałam go poklepywać.-Chciałem się tylko upewnić, że dostaliście to.zawiadomienie.Ale chciałem ci też przypomnieć.Twoja macocha jest bardzo delikatna.bardzo.zestresowana.ta ciąża.i święto wiosny.zostałaprzewodniczącą komitetu.I nie uważam.Nie wydaje mi się.- Stres - wyrwało się Jessice.- Tak, w tym rzecz.A co mówi obecny psychoanalityk?- Doktor Brennan ma świetne rekomendacje - powiedział, a ponieważ nie mógł się powstrzymać, do-dał: - Jest bardzo ekskluzywny i drogi, ale znalazł miejsce w grafiku dla Antonii.Uważa, że powinnaunikać stresu i.nieprzyjemności.- To może niech nie patrzy w lustro - poradziła Jessica, a ja musiałam mocno przygryzć wargę, żebysię nie roześmiać.Musiałam przyznać, że ta nieoczekiwana wizyta była najlepszym ubawem, jakimiałam od miesiąca.Może dobrze, że Sinclair wrócił.Co ja właśnie pomyślałam?!Ojciec odwrócił się plecami do Jess, ale się nie odezwał.Była czarna, przez co z trudem przychodziłomutraktowanie jej na serio.Ale była także najbogatszą kobietą w stanie, więc nie mógł sobie pozwolić,żeby całkiem ją olać.Nie był to łatwy popis ekwilibrystyczny i zazwyczaj, wychodziło mu fatalnie.- Rozumiesz, co mówię, prawda Betsy? - niemal błagał.- Oczywiście.Wyślij prezent, ale nie przychodz.Sinclair wstał, ale ojciec stał tyłem do tej części pomieszczenia i nie zauważył.Mój ojciec niewykazywał umiejętności przetrwania - nie licząc sal posiedzeń zarządu.Jessica wyciągnęła dłoń imocno pociągnęła go w dół, ale Sinclair nawet nie drgnął.- W porządku - dodałam, machając na Sinclaira, żeby usiadł, ale nawet nie drgnął, gad jeden.- I tak niechciałam iść.Tata odprężył się i uśmiechnął do mnie.- No oczywiście, tak właśnie sądziłem.- Oczywiście.- Posłałam mu lodowaty uśmiech i z zadowoleniem zauważyłam, że cofnął się o krok.-Dzięki że wpadłeś.Pozdrów jak-jej-tam.- Betsy, nigdy nie rozumiałaś Antonii.- Doskonale ją rozumiem.- Nie, myślę, że ktoś taki jak ty nigdy nie będzie w stanie zrozumieć.- Panie Taylor! - Wszyscy podskoczyliśmy.Naczynia praktycznie zagrzechotały.A ojciec omal znównie zemdlał.- %7łądam, aby natychmiast cofnął pan te słowa, bo będę zmuszony.Co ty wyrabiasz?Jessica wskoczyła Sinclairowi na plecy, chcąc uprzedzić wykład (a prawdopodobnie także łomot).Wczepiła się w niego jak chudy czarny żuk, obejmującrękoma, łokciami i kolanami.Pokręcił głową i niemal ją zrzucił.- Doprawdy, Jessica.Zechcesz łaskawie zejść?- Obiecaj, że nie dokończysz tego zdania - szepnęła mu do ucha.- Uwierz mi.Nic dobrego nie zrobisz,a tylko zaszkodzisz.Ona sobie sama z nim poradzi.Każdy na miejscu mojego ojca powiedziałby coś w stylu: Ej, ja tu jestem!", ale on był mistrzem igno-rowania oczywistych faktów, więc nie odezwał się ani słowem.Strzepnął pyłek z rękawa i przyjrzałsię swoim kennethom colesom, które błyszczały od pasty, podczas gdy moja najlepsza przyjaciółkawlazła na mojego małżonka niczym małpa w rui.- Stanowczo się nie zgadzam.Jest moją małżonką i królową, a on traktuje ją jak.- Więc - przerwał tata, wcinając się w słowo Sinclairowi, co nikomu (poza mną) nie uchodziło na su-cho - pozdrowię od ciebie Antonię.- Po co? - spytałam szczerze zdziwiona.Musicie zrozumieć, że mój ojciec wcale nie był takiodważny.Był pod jednym dachem z wkurzoną multi-milionerką i królem wampirów, ale nie ruszałogo to, bo czuł się ponad to.Potrafił zamykać oczy na wszystko, co wydawało się choćby odrobinęnieprzyjemne.lub ciekawe.Przyzwyczaiłam się do dziwactwa ojca, gdy miałam trzynaście lat, a onrzucił moją mamę, po czym Ant została moją macochą.Był moim jedynym ojcem, więc wiele byłamw stanie tolerować.Ale - trzeba mu przyznać - on też.- Nie będzie tak, jak ostatnim razem - dodał ojciec niemal radosnym głosem.- Wtedy była całkiemsama,ale tym razem jestem przy niej i zapewnię jej pełne wsparcie, jakiego potrzebuje.Chciałbym tylko,żebyś zrozumiała, przez co przeszła.jak ciężko jej.jej.-Umilkł, gdy wbiłam w niego wzrok.Zdałsobie sprawę, że właśnie popełnił kolosalny błąd.- Była już w ciąży? - niemal sapnęłam.A Jessica naprawdę sapnęła.- O rany!- Nie, nie była.To znaczy, nie była.my.my.- Urodziła dziecko? - cicho spytał Sinclair.Mimo wielkiej wprawy ojciec nie mógł tego zignorować iodwrócił się w jego stronę, jakby był marionetką, którą pociągnięto za sznurek.Co prawdopodobnienie było dalekie od prawdy.- Tak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]