[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mag jeszcze raz popatrzył w dół, na ognisko, i długo się wahał, zanim zaczął mówić dalej.- Wstyd mi, że muszę to powiedzieć - rzekł w końcu - lecz to ktoś z mego własnego rodzaju, z mego własnego królestwa, kolega Mag o wielkiej sile i mądrości został opanowany przez Ciemne Moce.Już dawno odgadliście kto - Malvinne.Popatrzył na nich i głos jego przybrał na sile.- Z powodów, których nie mogę teraz wyjawić - powiedział - my, prawdziwi artyści Sztuki Magicznej wystawialibyśmy sprawy na zbyt wielkie ryzyko, gdyby ktoś taki jak ja, o kredycie równym temu, jaki posiada Malvinne, lub nawet większym, wyruszył, by go powstrzymać na drodze, na którą pchnęły go Ciemne Moce.Z drugiej strony, żaden pomniejszy Mag nie miałby normalnie najmniejszych szans w walce przeciw niemu.Tylko ktoś, kto różni się od nas wszystkich, niezbyt jeszcze mocny w Magii, ale mocny w rzeczach, których nawetCiemne Moce nie mogą sobie przedstawić, byłby w stanie pokonać i powstrzymać zło.Tak więc wypadło na mnie, jako przyjaciela Jamesa, jego nauczyciela i Mistrza w Sztuce, której obaj się poświęciliśmy, by popchnąć go ku niebezpiecznej próbie wyruszenia przeciw Malvinne'owi.Na chwilę przerwał.- I tak zrobiłem - spojrzał wprost na Jima.- Jeśli będziesz chciał, potęp mnie, ale tylko mnie.Sam musiałem powziąć tę decyzję i zrobiłem to, nie naradzając się z tobą ani nie dając ci sposobności odmowy.Wymagała tego powaga sprawy i tak też zrobiłem.- Cz-cz-czy Ciemne Moce wiedzą o Jamesie? - wyjąkał Secoh.- Czy wie Malvinne?- Ciemne Moce wiedziały w chwili, w której zdecydowałem się popchnąć go do tego - odrzekł Carolinus.Nie spuszczał oczu z Jima.- Napad na twój zamek, Brianie, był ich pierwszym ruchem przeciw niemu.To nie zamek był celem, tylko możliwość zabicia Jamesa w walce, do której w dużym stopniu nie był jeszcze przygotowany, i znalazł się on bliżej śmierci, niż ktokolwiek z was mógł przypuszczać.- Jamesie, gdybym tylko wiedział.- zaczął Brian głosem przepełnionym wyrzutami sumienia, ale czarodziej przerwał mu.- Nawet gdybyś wiedział, Brianie - stwierdził - nie zrobiłoby to różnicy.James sam musiał się przeciwstawić zamachowi.Od tej pory kilka razy ocierał się o śmierć wskutek knowań Ciemnych Mocy.Tylko wasza opieka, jego przyjaciół i towarzyszy, pomogła go ocalić.Żywiono nadzieję, że zabijesz go w gospodzie, Gilesie, w trakcie sprzeczki o izbę.- Na Boga, Jamesie! - wybuchnął rycerz.- To ten mój przeklęty temperament, tylko to! Jak będziesz mógł mi teraz ufać, wiedząc o tym?- Zawsze będę ci ufał, Gilesie - odparł Jim.- Nie wiń sam siebie, Gilesie - powiedział Carolinus.- Tego dnia sfałszowano przeciw tobie kości w sposób, którego nie mogłeś dostrzec czy podejrzewać.Pamiętaj też, że kiedy później zostałeś przyjacielem i towarzyszem Jamesa, będąc silkie uratowałeś jego i wszystkich na pokładzie, gdy statek znalazł się na skale, na którą taki świetny żeglarz jak tamten kapitan nigdy nie powinien wpaść na wodach, które dobrze znał.- To prawda, Gilesie - potwierdził Jim.- Ocaliłeś nas wszystkich tego dnia.Choć blask ogniska nie był wcale takim idealnym oświetleniem, można było zauważyć, że rycerz zarumienił się i sam zapatrzył w dół, w płomienie.- To przecież tylko tych parę pociągnięć liny - zamruczał do ognia.- Rozkazuję ci zapomnieć o tym - odezwał się Mag i Giles podniósł głowę, a oczy miał nieco oszołomione i błądzące.- Nie jesteś ani trochę bardziej winny, niż byłaby Meluzyna, gdyby Jim nie zamienił się ze smoka w człowieka, zanim doszedł do jeziora, tak jak poradziły mu iść dwa smoki renegaty, które zabrały mu paszport.Zwrócił się do Jima.- Czy nigdy nie dziwiło cię, Jamesie - spytał - że tak trudno było ci znaleźć smoki we Francji, póki nie trafiłeś na tę dwójkę?- Owszem, zastanawiało mnie to - przyznał Jim - ale myślałem, że może to mieć coś wspólnego z tym, jak zniszczony został kraj w ostatnich latach przez dwie walczące z sobą armie.Albo może po prostu z tym, że smoki we Francji zamieszkują inne okolice.- Ani to, ani to - powiedział Carolinus.- To Ciemne Moce blokowały twoje postrzeganie prawdziwych smoków, które mijałeś, dopóki nie trafiłeś na małżeńską parę, której oddałeś paszport.Ale dość o tym.Pozwólcie tylko, że powiem, iż Malvinne przez wiele lat nie był upadłym Magiem.Ciemne Moce dotknęły go kiedyś we wrażliwym punkcie, o którym wam mówiłem, i zaczął tęsknić za światowym blaskiem bogactwa i sławy.Nie śmiał wyczerpać swego kredytu w Wydziale Kontroli, żeby zdobyć większość tych rzeczy, dlatego stał się ekspertem w używaniu ludzkich sposobów do obrabowywania innych ludzi.- Takich jak mój ojciec i moja rodzina, na Boga! - przerwał mu gwałtownie sir Raoul.- Ten sam jego apetyt zrujnował tuziny innych wielkich francuskich rodów.Malvinne najpierw oczerniał ich kłamliwie przed naszym dobrym królem, a potem atakował przy pomocy własnych wojsk.Moi dwaj starsi bracia polegli z mieczem w dłoni, broniąc zamku przed napaścią.Mego ojca uwięziono, a potem zgotowano mu okrutną śmierć.- Tak też było - powiedział Mag.- Jednakże to już przeszłość.Teraz niepokoimy się ogromnie o przyszłość.Armie francuska i angielska maszerują sobie na spotkanie.Spotkają się w ciągu zaledwie kilku dni.A wojska angielskie cierpią na poważny niedostatek ludzi, brak im łuczników, którzy dopomogli w zwycięstwie w bitwie pod Crecy i Nouaille-Maupertuis w 1365 roku, znanej powszechnie jako bitwa pod Poitiers.- Tak jak myślałem - mruknął cicho Dafydd do ogniska
[ Pobierz całość w formacie PDF ]