[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dwaj pozostali sanitariusze zareagowali natychmiast, ruszając na intruza.Wydawało się przez moment, że Terminator zniknął pod dwoma wielkimi mężczyznami.Potem nastąpiła eksplozja bieli, gdy dwaj noszowi zostali rozrzuceni na boki, jakby wstąpili na minę.Jeden uderzył w szklane okno i uratowany został przed większymi obrażeniami przez zewnętrzne, stalowe kraty zabezpieczające.Nie był jednak na tyle przytomny, by się z tego cieszyć.Drugi przeleciał przez drzwi dyżurki rozbijając je w drzazgi i potoczył się aż do nóg biurka.Popatrzył w górę i zdecydował, że wzór płytek na suficie jest fascynującym obiektem do przestudiowania.Stwierdził, że musi kiedyś przyjrzeć się temu dokładniej.Pielęgniarka, która mogła z łatwością unieść dziewięćdziesiąt funtów, uderzyła intruza w twarz z całą siłą, na jaką było ją stać.Mężczyzna cofnął się lekko, słoneczne okulary spadły mu z twarzy.Jej rękę przeszył okropny ból, zupełnie jakby uderzyła w ścianę z cementu.Powoli odwrócił się do niej i położył dłoń na jej piersi.Złapała go za kciuk i spróbowała odgiąć go z siłą, która powinna go była złamać.Zamiast tego Terminator po prostu ją odepchnął.Było to niewiele więcej niż lekkie stuknięcie, ale nadające taką energię kinetyczną, że kobieta została rzucona kilka jardów do tyłu i upadła na posadzkę.Przejechała jeszcze po niej zanim się zatrzymała, na razie niezbyt zainteresowana myślą o wstaniu.Podczas tego wszystkiego Silberman był przyklejony do ściany.Papieros, o którym zupełnie zapomniał, zwisał mu z ust.Obserwował całkowicie pozbawioną wyrazu twarz intruza, gdy ten podchodził wielkimi krokami do Sary.Świadomość błędu popełnionego w tej sprawie, w ocenie motywów tego człowieka, stała się nagle przeraźliwie jasna.Sara miała rację.To nie był człowiek.Nawet nic zbliżonego do człowieka.A jeśli miała rację co do tej człekopodobnej rzeczy, uświadomił sobie, to prawdopodobnie miała również rację we wszystkich innych sprawach.W niewyobrażalnie tragicznych sprawach.Poczuł, że jego poczucie rzeczywistości zaczyna się walić.Sara zamrugała oczami, patrząc na wynurzającą się postać zwiastuna śmierci.Jej wzrok przesunął się szybko na nieprawdopodobny widok: jej syna klęczącego przy niej.- Mamo, czy nic ci się nie stało?Przenosiła wzrok z Terminatora na Johna, potem z powrotem na Terminatora.Była tu, na podłodze, pomiędzy kilkoma ciałami, patrząc na najlepszą i najgorszą rzecz w jej świecie.Nie mogła zareagować na to inaczej, jak tylko wybuchem szaleństwa, albo śmiechu.Zdecydowała się już, co wybrać, kiedy John pochylił się nad nią, złapał za ramiona i silnie potrząsnął:- Mamo!Poczuła jego uścisk, jego oddech, i w nagłym szoku zdała sobie sprawę.że to było naprawdę.Przeżyć tę wiedzę było łatwo, bo to, co stało się w następnej chwili, było już zbyt głupie, żeby mogła być przy zdrowych zmysłach.Terminator grzecznie wyciągnął do niej rękę, wierzchem dłoni do góry.Najwyraźniej chciał pomóc jej wstać.Sara zaczęła się śmiać.Jej śmiech został jednak zduszony przez słowa wypowiedziane przez cyborga bez żadnego uczucia:- Chodź ze mną, jeśli chcesz żyć.Sara rozejrzała się.Noszowi zaczęli się ruszać powracając do świadomości.Alarm ciągle dzwonił.Wkrótce przybędzie więcej ludzi.Jej syn pociągnął ją za rękę:- Wszystko w porządku, mamo.On jest tu, żeby nam pomóc.W całkowicie zrozumiałym oszołomieniu Sara wzięła olbrzymią rękę w swoje roztrzęsione palce.Terminator podniósł ją na nogi jednym płynnym ruchem.Zupełnie jak w tańcu.John odwrócił się i zobaczył policjanta, stojącego o trzydzieści stóp dalej, po drugiej stronie ściany z krat.John zorientował się od razu, kto to był.To był on.Termintor popatrzył za przerażonym wzrokiem Johna.T-1000 trzymał pistolet w ręce przy boku.Termintor pchnął Johna i Sarę za siebie.Zaczęli się wycofywać.Sara zobaczyła to, co oni widzieli i była niezdolna do jakiejkolwiek reakcji.T-1000 zaczął iść naprzód.Doszedł do krat.Ale nie zatrzymał się.Jego ciało zaczęło rozdzielać się wokół metalowych prętów.Kiedy przecisnął się przez nie, jego wygląd zmienił się całkowicie.Papieros wypadł z ust Silbermana.Cichy, chrapliwy dźwięk pojawił się w jego głowie.Zaczął kurczyć się we własnym ciele.Teraz Sara mogła zareagować.Dech jej zaparło.Wszystkie pewniki, jakimi dysponowała, zostały rozbite.Ale widok kleistej masy formującej się w policjanta sprawił, że uderzyły ją trzy myśli:To nie był policjant.To było z przyszłości.To najprawdopodobniej będzie próbowało zabić jej syna.Wściekłość wezbrała w niej znowu, mięśnie naprężyły się.Wydawało jej się, że ten koszmar nigdy się nie skończy.Rozległ się brzdęk.Pistolet strażnika zaklinował się pomiędzy prętami.jedyne ciało stałe.T-1000 po prostu obrócił dłoń w nadgarstku i spróbował jeszcze raz, przeciągając pistolet pionowo przez otwór.Terminator złapał Johna za siedzenie spodni i przerzucił sobie przez plecy.John złapał go kurczowo za szyję.Terminator podniósł strzelbę i kontynuował wycofywanie się.Odwrócił się do Sary:- Uciekaj!Dobry pomysł, pomyślała Sara, po czym odwróciła się i pobiegła za nimi.T-1000 rzucił się ku nim.Jego but zmiażdżył słoneczne okulary Terminatora.Otworzył ogień z browninga.Ale Terminator wyciągnął przed siebie obrzyna i wypalił.Otępiali pielęgniarze przypadli twarzami do podłogi, a korytarz wypełnił się kulami i gryzącym dymem.Terminator został przygwożdżony kilkoma strzałami.T-1000 był też podziurawiony.Zachwiał się, ale szedł dalej.Mierzył prędkość i kąt każdego strzału, w rzeczywistości otwierając się lekko, żeby zamortyzować uderzenia przy absorpcji kuł.Jasna smuga pojawiała się w otworach, gdy zamykały się i zasklepiały, znikając w ciągu sekundy.Kule mogły go tylko zwolnić.Terminator okrążył róg i przeszedł w dudniący bieg.Przed nim Sara była już przy windach.Terminator i John wcisnęli się do środka i John nacisnął guzik “Garaże”.Drzwi zaczęły się zamykać.T-1000 minął róg z niezwykłym wdziękiem, płynnie przenosząc środek ciężkości w sposób, w jaki żaden człowiek by tego nie zrobił.Terminator odepchnął Johna i Sarę na boczne ściany windy, a T-1000 rzucił się za nimi strzelając szybko z browninga.Kule dosięgły drzwi w chwili, gdy się zamykały.W środku Sara zobaczyła, jak metal na przeciwległej ścianie został podziurawiony w piękny wzór, który oderwałby jej głowę, gdyby pomiędzy nią a kulami nic nie było.Browning zaciął się, pusty.T-1000 wyrzucił go nie oglądając się nawet.Drzwi zamknęły się z miękkim plaśnięciem.Potem wszystko zadrżało w posadach, gdy T-1000 uderzył w nie o ułamek sekundy później
[ Pobierz całość w formacie PDF ]