[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.i po co? żeby zobaczyćtrochÄ™ gruzów i ostów! Doprawdy, Crozant to jedna wielka mistyfikacja, a Châteaubrunwcale nie lepsze. A wiÄ™c Crozant pana też nie zachwyciÅ‚o? A jednak gotówem siÄ™ zaÅ‚ożyć, że memusynowi bardzo siÄ™ tam podobaÅ‚o!. Panu Emilowi mogÅ‚o siÄ™ tam podobać, skoro szedÅ‚ pod rÄ™kÄ™ z tak piÄ™knÄ… dziewczynÄ…! Najego miejscu nie narzekaÅ‚bym na okolicÄ™, ale ja, który miaÅ‚em nadziejÄ™ naÅ‚apać pstrÄ…gów, anie zÅ‚apaÅ‚em nawet kieÅ‚bika, nie powiem, abym byÅ‚ zachwycony swojÄ… wycieczkÄ…, zwÅ‚aszczaże dwadzieÅ›cia kilometrów tam i tyleż z powrotem to razem czterdzieÅ›ci tysiÄ™cy metrów napiechotÄ™. ZmÄ™czyÅ‚ siÄ™ pan, panie Galuchet? O tak, proszÄ™ pana, jestem bardzo zmÄ™czony i bardzo niezadowolony! Już drugi raz niedam siÄ™ nabrać na tÄ™ ich fortecÄ™ mauretaÅ„skich królów.I rad z konceptu, który mu siÄ™ udaÅ‚ rano, Galuchet powtórzyÅ‚ go z szyderczym uÅ›miechem: Ci królowie, jakież to musiaÅ‚y być cudaki! Pewnie chodzili w sabotach i jedli palcami. Gdyby pan miaÅ‚ wiÄ™cej dowcipu, panie Galuchet odpowiedziaÅ‚ Cardonnet nie raczÄ…csiÄ™ nawet uÅ›miechnąć potrafiÅ‚by pan znalezć jakiÅ› pretekst, by odwiedzić od czasu do czasustarego Châteaubrun, skoro siÄ™ pan tak zadurzyÅ‚ w jego córce.131 Nie potrzeba mi żadnych pretekstów odparÅ‚ Galuchet tonem peÅ‚nym godnoÅ›ci. Namhrabiego bardzo dobrze, zaprasza mnie czÄ™sto, bym Å‚apaÅ‚ ryby w jego rzece, i dziÅ› znówobligowaÅ‚ mnie, bym przyszedÅ‚ do niego w niedzielÄ™ na Å›niadanie. A wiÄ™c dlaczego nie miaÅ‚by pan pójść? ZwolniÄ™ pana chÄ™tnie do pewien czas. Jest pan zbyt uprzejmy i jeÅ›li nie bÄ™dÄ™ potrzebny, wybiorÄ™ siÄ™ tam w przyszÅ‚Ä… niedzielÄ™;bardzo lubiÄ™ Å‚owić ryby. Galuchet, mój przyjacielu, wielki z ciebie gÅ‚upiec. Jak pan powiedziaÅ‚? zapytaÅ‚ Galuchet, stropiony. Powiadam panu, mój drogi ciÄ…gnÄ…Å‚ dalej pan Cardonnet ze spokojem żeÅ› gÅ‚upi.Panutylko kieÅ‚bie w gÅ‚owie, a mógÅ‚by siÄ™ pan starać o Å‚adnÄ… pannÄ™. Och, jeÅ›li o to chodzi, proszÄ™ pana, byÅ‚bym nie od tego! odrzekÅ‚ Galuchet drapiÄ…c siÄ™ wucho z rozanielonÄ… minÄ… spodobaÅ‚a mi siÄ™ ta dziewczyna, nie ma co mówić! To skarb,powiadam panu, oczy bÅ‚Ä™kitne, o, takie duże, wÅ‚osy blond i mógÅ‚bym siÄ™ zaÅ‚ożyć: dÅ‚ugie najakie półtora metra, wspaniaÅ‚e zÄ™by, a jaka sprytna minka! ZakochaÅ‚bym siÄ™ w niej, gdybymtylko chciaÅ‚. A dlaczegóżby pan nie chciaÅ‚? Mój Boże, żebym miaÅ‚ chociaż z dziesięć tysiÄ™cy franków majÄ…tku, może bym siÄ™ jej ispodobaÅ‚; ale kiedy siÄ™ jest bez grosza, nie można siÄ™ podobać dziewczynie, która także nicnie ma. PaÅ„skie pobory równajÄ… siÄ™ chyba jej dochodom? Tak, ale to rzecz zmienna, a stara Janilla zażądaÅ‚aby z pewnoÅ›ciÄ… maÅ‚ego kapitaliku nazagospodarowanie. I sÄ…dzi pan, że dziesięć tysiÄ™cy franków na to wystarczy?Nie mam pojÄ™cia, ale zdaje siÄ™, że ci paÅ„stwo nie powinni mieć zbyt wygórowanychambicji.To ich domisko nie jest warte nawet cztery tysiÄ…ce; góra, ogród, kawaÅ‚ek Å‚Ä…ki tamnad rzekÄ…, zaroÅ›niÄ™ty trzcinÄ… sad, gdzie drzewa owocowe zdatne sÄ… tylko na opaÅ‚, wszystko torazem nie wiem, czy daje sto franków dochodu.PowiadajÄ…, że pan Antoni ma jakiÅ› kapitalikulokowany w rencie paÅ„stwowej.Nie musi to być wiele, sÄ…dzÄ…c po tym, jak skromnie żyjÄ….Ale ostatecznie, gdyby mieli choć tysiÄ…c franków zapewnionej renty, byÅ‚bym gotów siÄ™ z jegocórkÄ… ożenić, panna mi siÄ™ podoba i czas byÅ‚oby już siÄ™ ustatkować. Pan Antoni ma tysiÄ…c dwieÅ›cie franków rocznej renty, wiem o tym. Które przejdÄ… w spadku na córkÄ™? NiewÄ…tpliwie. Ale przecie, choć jÄ… uznaÅ‚ za swojÄ…, to jest dziecko nieÅ›lubne i ma prawo tylko dopoÅ‚owy schedy. WiÄ™c mógÅ‚by siÄ™ pan o niÄ… starać nie zwlekajÄ…c. DziÄ™kujÄ™ panu! A z czego żyć? Wychować dzieci? Prawda, że potrzebny byÅ‚by panu jakiÅ› kapitalik.Na to jednak znalazÅ‚aby siÄ™ rada, gdybyod tego zależaÅ‚o paÅ„skie szczęście. Nie wiem doprawdy, co odpowiedzieć na tyle Å‚askawoÅ›ci, ale. Ale co? Niechże pan przestanie siÄ™ drapać w ucho i odpowie. Kiedy nie Å›miem. Dlaczego? Czyż nie rozmawiamy po przyjacielsku? Wielce mi to pochlebia ciÄ…gnÄ…Å‚ dalej Galuchet ale. Cóż takiego? Zaczyna mnie pan niecierpliwić.Mówże pan, o co chodzi! A wiÄ™c, choćby mnie pan miaÅ‚ znowu uważać za durnia, powiem panu, co mam na sercu.Pan Emil zaleca siÄ™ do tej panny. MyÅ›li pan? rzekÅ‚ pan Cardonnet udajÄ…c zdziwienie. JeÅ›li pan o tym nie wie, przykro by mi byÅ‚o wywoÅ‚ać jakieÅ› niesnaski miÄ™dzy panem ajego synem.132 Takie wiÄ™c krążą sÅ‚uchy? Nie wiem, co ludzie mówiÄ…, nigdy nie sÅ‚ucham plotek, ale ja sam zauważyÅ‚em, że panEmil czÄ™sto bywa w Châteaubrun. Czego to dowodzi? Wolno to panu sobie dowolnie tÅ‚umaczyć, mnie tam wszystko jedno.ChciaÅ‚em tylkopowiedzieć, że gdyby mi przyszÅ‚o do gÅ‚owy żenić siÄ™ z jakÄ… pannÄ…, byÅ‚bym niezbyt rad,gdybym nie byÅ‚ pierwszym. Rozumiem.MaÅ‚o jest jednak prawdopodobne, by mój syn zalecaÅ‚ siÄ™ poważnie do panny,z którÄ… nie chciaÅ‚by i nie mógÅ‚ siÄ™ żenić.Mój syn ma wysokie pojÄ™cia etyczne i nie poniżyÅ‚bysiÄ™ do kÅ‚amstwa, do faÅ‚szywych obietnic.JeÅ›li to uczciwa dziewczyna, może pan być pewien,że przyjazÅ„ jej z Emilem jest caÅ‚kiem niewinna.Czyżby pan byÅ‚ innego zdania? WyrobiÄ™ sobie o tym takie zdanie, jakie pan zechce. To już za daleko idÄ…ca zgodność! Gdyby pan siÄ™ zakochaÅ‚ w pannie de Châteaubrun,czyż nie staraÅ‚by siÄ™ pan osobiÅ›cie dowiedzieć prawdy? NiewÄ…tpliwie, ale nie jestem w niej jeszcze zakochany, raz zaledwie jÄ… widziaÅ‚em
[ Pobierz całość w formacie PDF ]