[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dopiero nasamym dole.Stał tam i przyglądał się temu pająkowi, który już znieruchomiał.Podniósłgłowę, kiedy zgrzytnęła obcasem o stalową platformę.Kiedy ją zobaczył, dostrze-237 gła dziwny smutek na jego twarzy  smutek, który zaraz zniknął.Gość wspiął siępo metalowych stopniach, wolno i swobodnie.A kiedy się zbliżył, zaczęła się za-stanawiać, czy naprawdę jest czarny.Nie tylko w sensie koloru  to się na pewnozgadzało; jednak było coś w kształcie nagiej czaszki, nachyleniach powierzchnitwarzy.Nie przypominał nikogo, kogo w życiu widziała.Był wysoki, bardzowysoki.Nosił długi czarny płaszcz ze skóry tak cienkiej, że opadała niby jedwab. Dzień dobry, panienko  powiedział, stając przed nią.Uniósł jej brodę,tak że spoglądała prosto w jego nakrapiane złotymi plamkami oczy barwy agatu;takich oczu nie miał nikt na świecie.Długie palce, tak delikatne na jej brodzie. Panienko  powtórzył. Ile masz lat? Szesnaście. Potrzebna ci nowa fryzura  oświadczył, a jego głos zabrzmiał dziwniepoważnie. Angie jest na górze  wyjaśniła, kiedy odzyskała głos.Wskazała palcem. Ona. Pst.Usłyszała metaliczny stukot w głębi starego budynku, potem zawarczał silnik.Poduszkowiec, pomyślała.Ten, którym wjechała tu Molly.Czarny facet uniósł brwi, tyle że nie miał brwi. Przyjaciele?  zapytał.Opuścił dłoń.Kiwnęła głową. To wystarczy  uznał i wziął ją za rękę.Pomógł jej zejść po schodach.Na dole, wciąż trzymając jej dłoń, poprowadziłją dookoła wraku pomostu.Leżał tam ktoś martwy: plamy panterki i taki głośnik,jakich używają gliny. Swift  wykrzyknął czarny facet w szeroką, pustą przestrzeń między kra-tami okien bez szyb, czarnymi liniami na tle białego nieba zimowego poranka.Rusz się i chodz tutaj.Znalazłem ją. Ale ja nie jestem.I tam, gdzie szerokie wrota stały otworem, na tle nieba, śniegu i rdzy zoba-czyła idący garnitur.Miał rozpięty płaszcz, a krawat powiewał mu na wietrze.Poduszkowiec Molly wyminął go, a on nawet nie spojrzał, ponieważ patrzył naMonę. Nie jestem Angie  zawołała niepewna, czy powinna mu opowiedzieć, cowidziała: Angie i tego młodego gościa razem, na małym ekranie, tuż przed jegozgaśnięciem. Wiem  odparł czarny facet. Ale to w tobie rośnie.Uniesienie.Zbliża się uniesienie. Rozdział 43SDZIAKobieta doprowadziła ich do poduszkowca zaparkowanego wewnątrz Fabryki,jeśli można nazwać parkowaniem to, że miał przednią część rozbitą o betonowełożysko obrabiarki.To był biały wóz transportowy z napisem CATHODE CA-THAY na tylnych drzwiach.Zlizg zastanawiał się, kiedy udało jej się tu wjechać, tak że on nic nie słyszał.Może kiedy Bobby Graf wykonywał ten swój numer ze sterowcem.Alef był ciężki jakby dzwigał blok niewielkiego silnika.Nie chciał patrzeć na Wiedzmę, bomiała krew na ostrzach, a przecież nie po to ją zbudował.Wokół leżało kilka ciałalbo ich części.Na nie też nie patrzył.Spojrzał w dół, na blok biosoftu z akumulatorem.Zastanowił się, czy wszystkowciąż tam jest: szary dom, Meksyk i oczy 3Jane. Zaczekajcie  odezwała się kobieta.Mijali właśnie rampę prowadzącą do hali, gdzie trzymał swoje maszyny; Sę-dzia jeszcze tam był i Trupożerca.Nadal trzymała w ręku pistolet.Zlizg położył Cherry dłoń na ramieniu. Kazała zaczekać. To, co widziałam w nocy  powiedziała kobieta. Jednoręki robot.Ondziała? Tak. Silny jest? Poniesie ładunek? Po nierównym terenie? Tak. Wez go. Co? Załaduj go do poduszkowca.Już.Ruszaj się.Cherry przylgnęła do niego, wciąż słaba po tym, co zaaplikowała jej ta dziew-czyna. Ty. Molly wskazała pistoletem. Do kabiny. Idz  powiedział Zlizg.239 Postawił alef na ziemi i wszedł po rampie do pomieszczenia, gdzie w mrokuczekał Sędzia.Ramię leżało obok na brezencie, tak jak Zlizg je zostawił.Terazjuż go nie naprawi i piła nie będzie działać jak należy.Na zakurzonej metalowejpółce leżał sterownik.Podniósł go i uruchomił Sędziego; brązowa skorupa drgnęłalekko.Przesunął Sędziego do przodu, na rampę.Szerokie stopy tupały głośno, ży-ra kompensowały nachylenie, równoważyły brak ramienia.Kobieta otworzyła jużdrzwi ładunkowe poduszkowca i Zlizg poprowadził Sędziego wprost do niej.Cof-nęła się trochę, kiedy wyrósł nad nią robot; lustra odbijały polerowaną rdzę.Zlizgpodszedł za Sędzią i zaczął oceniać wymiary, szukać sposobu, żeby go załadować.To wszystko nie miało sensu, ale przynajmniej zdawało się, że kobieta ma jakiśpomysł i wie, co robi.Wszystko byłoby lepsze niż tkwienie w pobliżu Fabrykipełnej zwłok.Pomyślał o Gentrym na poddaszu, w towarzystwie książek i tam-tych ciał.Przyszły tam dwie dziewczyny i obie wyglądały jak Angie Mitchell.A teraz jedna z nich nie żyje, nie wiadomo jak ani dlaczego, a drugiej kobietaz pistoletem kazała czekać. Szybciej, szybciej, musimy zapakować ten piekielny złom i jechać.Zdołał w końcu upchnąć Sędziego z tyłu poduszkowca, bokiem i z ugiętyminogami.Zatrzasnął drzwi, przebiegł do przodu i wsiadł od strony pasażera.Alefstał między przednimi siedzeniami.Cherry zwinęła się z tyłu pod wielką poma-rańczową kurtką z logo Sense/Netu na rękawie.Drżała.Kobieta uruchomiła turbinę, nadęła fartuch.Zlizg bał się, że mogą się zawiesićna tym betonie, ale kiedy cofnęła, zdarła tylko pas chromu i byli wolni.Odwróciłapoduszkowiec i pomknęli do bramy.Po drodze minęli faceta w garniturze, z krawatem i w tweedowym płaszczu.Zdawało się, że ich nie widzi. Kto to był?Wzruszyła ramionami.* * * Chcesz ten poduszkowiec?  zapytała.Byli może z dziesięć kilosów od Fabryki i ani razu się nie obejrzał. Ukradłaś go? Pewno. To spasuję. Tak? Odsiedziałem swoje za kradzież samochodów.240  A jak tam twoja dziewczyna? Zpi.To nie jest moja dziewczyna. Nie? Mogę zapytać, kim jesteś? Jestem kobietą interesów. Jakich interesów? Trudno powiedzieć.Niebo nad Samotnią było białe i jasne. Po to przyjechałaś?  Stuknął w alef [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •