[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdobędziemy broń, nasi czarni bracia powstaną w wielkim gniewie i zniszczą swych ciemięzców.Niech się stanie!Niech się stanie, pomyślał Troy.Ale jaka będzie rzeczywistość? Jeżeli żołnierze zastawili pułapkę, ta garstka szalonych mężczyzn zostanie zmasakrowana.Czy mógł ich powstrzymać? A co ważniejsze - czy powinien to zrobić? Czy można było zmienić historię, a jeśli tak, to jakie mogły być tego konsekwencje?McCulloch próbował to zrobić i stworzyć świat, jaki jemu odpowiadał, sprawić, by niewolnictwo trwało w nieskończoność.Nie!Możliwe, że płomienna przemowa Johna Browna wywarła na niego taki sam wpływ, jak na innych.Rozumiał teraz ich ogromną nienawiść do instytucji niewolnictwa.Chcieli Ameryki, w jakiej on się wychowywał.Nie była wprawdzie doskonała, ale wiedział, że nie ma doskonałych społeczeństw ani instytucji.Ale na Boga, jego Ameryka była lepsza niż ten niewolniczy stan, część kraju, w którym połowa mieszkańców była wolna, a drugą połowę stanowili niewolnicy.Będąc tutaj, żyjąc tutaj, był w stanie zrozumieć - nie tylko zresztą zrozumieć, ale i czuć - przyczyny tej okropnej wojny, która miała nadejść.Żadne państwo nie mogło dalej istnieć z takim wyniszczającym podziałem.Ta straszna wojna miała zadecydować o dalszym istnieniu tego kraju.Jeśli on się nie włączy, właściciele niewolników mogą wygrać.Świat, który znał, może nigdy nie istnieć.Tak nie może być, tak nie będzie!Czuł jednocześnie, że nie może stać bezczynnie, kiedy ci szlachetni ludzie popełniają samobójstwo.Był ich dłużnikiem, dłużnikiem ich sprawy i winien im był przynajmniej jakieś ostrzeżenie.Możliwe, że zmieni to historię, ale oni przecież zasługują na coś lepszego niż rzeź.Przy najbliższej okazji odszukał Johna Browna i odciągnął go na bok.- Panie Brown, czy mógłbym z panem porozmawiać przez chwilę?- Oczywiście, jestem do twoich usług.Możemy pójść do kuchni, tam jest spokojniej.Usiedli przy ogniu.John Brown wyciągnął ręce, by je ogrzać i pogrążył się w myślach o przyszłości.Widział triumf swego ruchu.Troy zastanawiał się, jak go ostrzec, nie zdradzając przy tym źródła swojej wiedzy.- Czy zna pan pułkownika McCullocha z Richmond? - zapytał.- Znam, chociaż nigdy się z nim nie spotkałem.To zły człowiek.Powiedziano mi, że zabił jednego ze swoich niewolników.Niech Bóg ukarze go w swym gniewie!- Niech się tak stanie.Ale mam pewne informacje, że McCulloch odkrył to, co planujecie.Może zastawić pułapkę, w którą wszyscy wpadniemy.- Dzięki, że mi o tym mówisz, ale nas chroni Bóg.Byli już tacy, którzy próbowali nas zdradzić.Jedni z wzniosłych przyczyn, inni dla pieniędzy, ale im się to nie udało.Z tej prostej przyczyny, mój synu, że Bóg jest z nami i nas chroni.Dziękuję ci za ostrzeżenie przed machinacjami tego złego człowieka, ale on nie zdoła nas pokonać.Plan został już ułożony, ludzie się zebrali i broń jest gotowa.Wyruszamy jutro.A czy ty pójdziesz z nami?Troy zawahał się, ale skinął głową.Nie miał wyboru, żadnego wyboru.- Tak, pójdę z wami.Może ta chwila była mu przeznaczona, odkąd poszedł za McCullochem w ten czas i w to miejsce? Widocznie historia była już napisana i nie można jej było zmienić.Obojętnie, co ma się stać, dowie się o tym już jutro.Nie mógł niczego przewidzieć.Przez pół nocy nie spał, zastanawiając się nad tym problemem.W końcu zapadł w sen, nie znalazłszy rozwiązania.Wstali o świcie.John Brown wezwał ich do największego pomieszczenia na wspólną modlitwę.Najpierw przeczytał wszystkie urywki z Biblii dające nadzieję niewolnikom, a potem poprosił ich, aby przyłączyli się do niego w modlitwie do Boga o pomoc w zrzuceniu łańcucha niewoli.Później wyjaśnił zgromadzonym plan ataku.Troy zaczął żałować, że nie poświęcono mniej czasu na modlitwy, a więcej na zbadanie terenu.Nie potrzeba było znajomości historii, by wiedzieć, że cały plan był z góry skazany na niepowodzenie.Zamierzali zaatakować i utrzymać rządową fabrykę broni - to było wszystko.Nie pomyślano o żadnym odwrocie na wypadek kontrataku ze strony oddziałów rządowych.Najbardziej liczono na niewolników, ale nie byli oni zorganizowani, nikt ich nie ostrzegł.Wszelkie próby przekonania Johna Browna, by przedsięwziął pewne środki ostrożności lub opracował jakieś alternatywne plany, kończyły się jego stwierdzeniem: Bóg nas prowadzi i On nas ochroni.Kiedy wydawano dyspozycje dotyczące bitwy, Troy nie miał trudności z uzyskaniem pozwolenia na poprowadzenie ataku na Hall's Rifle Works [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •