[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ar Apa roześmiał się.- Tylko ty mogłeś tak pomyśleć, Asonie.Nie tylko miecze i pancerze im odbierzesz, ale jeszcze i upolowaną zwierzynę.To miała być pamiętna i radosna zima.Pracę przy kamieniach przerywano tylko na czas wypadów przeciwko drużynom Atlantydów, które szukały zwierzyny dla załogi kopalni.Intruzi byli coraz słabsi i zastawianie pułapek przychodziło coraz łatwiej.Profity były znaczne, bo i głowy dla wojowników i pieczyste dla wszystkich.Mroźny czas upłynął tym razem dziwnie szybko i pogodnie, a gdy wróciły cieplejsze, wiosenne dni, wojownicy nie mieli wcale ochoty wracać do swych grodzisk.Nie chcieli porzucać okolicy, lecz pozostać wśród wielkich kamieni tak długo, jak tylko możliwe.Prace posuwały się żwawo.Gdy pięć łuków stanęło już w całym majestacie, z równym entuzjazmem zaczęto wznosić zewnętrzny krąg.Nie były to drzwi, ale właściwie bramy, których kształt dopiero się zarysowywał.Każdy wojownik wybrał sobie miejsce, w którym miało być wejście.Ustawiono w niesymetrycznym kręgu dwadzieścia cztery kamienie.Trzy w jednej grupie i dwadzieścia jeden kamieni w drugiej.Na razie ukończono tylko sześć nadproży, ale stawiano już następne rusztowania, by przystąpić do wznoszenia kolejnych kamiennych bram.Praca nie ustawała, jeden poranek mało różnił się od drugiego, aż do czasu, kiedy pewnego dnia z oddali dobiegły Asona jakieś krzyki.Mykeńczykowi zdało się najpierw, że ktoś woła jego imię i że odgłos ten jest coraz bliższy.Umieszczano właśnie kolejny poziomy kamień, co wymagało wybitnej precyzji, tym razem bowiem nie tylko bolce miały zaskoczyć w wyżłobienia, ale nacięcia na końcu musiały zazębiać się z nacięciami następnego zwieńczenia.Gdy krzyk podniósł się znowu, imię Asona dało się słyszeć całkiem wyraźnie.Obrócił się, otarł spoconą twarz i spojrzał na podejście do grodziska.Trzech mężczyzn biegło ku wejściu.Dwóch wojowników z jego własnej teuty pomagało poruszać się trzeciemu.Mężczyzna wyglądał na krańcowo wyczerpanego.Ason poznał go.Był to Turi, Albi, kuzyn Naikeri.Podtrzymujący biedaka wojownik dojrzał Mykeńczyka.Przyłożył dłoń do ust i krzyknął:- Atlantydzi!Ason zbiegł po drabinie skacząc po dwa szczeble naraz.Cała trójka podbiegła doń dysząc ciężko.Ledwo się zatrzymali, Turi runął na ziemię.- Znaleźliśmy go rano - powiedział wojownik.Na równinie.Wlókł się ku nam.Powiedział tylko twoje imię i że Atlantydzi nadciągają.- To by było dobre - mruknął Ason.- Dość ludzi straciliśmy szturmując ich wały.Przynieście mu wody i poczekamy, co powie.- Ason wiedział, że Atlantydzi nie mogą mu zagrozić, jednak wciąż coś go gryzło.Czemu Turi biegł jak szalony? Coś tu było nie tak.Albi łyknął wody, wypił połowę miski, resztę wylał sobie na głowę.- Atlantydzi.tu maszerują - wykrztusił w końcu.- Obchodzą lasy przez wrzosowiska.- Zgotujemy im powitanie - powiedział Ason.- Nie.więcej ich.wylądowało.Zaraz ruszyli.Sprawa zaczynała się komplikować.Ason chciał znać szczegóły.- Więcej? Ilu więcej? Czy przypłynęły nowe statki? Ile tych statków?- Tyle - powiedział Turi podnosząc rozłożone palce jednej dłoni i dodając jeszcze kciuk i palec wskazujący z drugiej.Ason zaczął rozmyślać.Siedem statków.Ilu ludzi w każdym? Wszyscy z bronią, w pancerzach, doświadczeni wojownicy morskiego ludu.Pod dowództwem Themisa.To dlatego odesłali przejęty mykeński statek z tak niewielką załogą.Ason nie zwrócił wtedy na to uwagi.Tymczasem Atlantydzi odsyłając statek z cyną, wezwali posiłki.Ason zauważył nagle, że wszyscy patrzą na niego w martwej ciszy.- Ty.- Pokazał na najbliższego wojownika.- Idź na miejsce, gdzie dobywamy kamienie i powiedz wodzowi Ar Apie i wodzowi Mowegowi, że chcę zaraz ich tu widzieć.Mężczyzna pobiegł natychmiast.Ason spojrzał wkoło i szybko podjął decyzję.Zawołał jeszcze dwóch wojowników.- Comn, ty najlepiej tropisz ludzi i zwierzynę.Korni, słyszałem, że biegasz jak jeleń.- - Uciszył ich, gdy zaczęli zachwalać swe cnoty.- Oto, co musicie zrobić.Usłyszałem, że Atlantydzi nadciągają, więcej Atlantydów, niż dotąd widzieliście.Będą chcieli zaatakować nas znienacka, ale nie damy się zaskoczyć.Podobno obchodzą lasy przez wrzosowiska.Znacie tę drogę?Obaj przytaknęli.Wypytywał ich tak długo, aż dowiedział się, co to właściwie za szlak.- Taką wielką grupą nie mogą maszerować szybko przez nieznany kraj.Zatem weźcie bukłaki z wodą i zapas mięsa i zapadnijcie przy szlaku cicho jak polujące lisy.Nie mogą was zobaczyć.Pójdziecie potem za Atlantydami i poczekacie, aż rozbiją się na noc obozem.Wtedy ty, Comn, będziesz ich pilnować, a Korni przybiegnie tutaj i powie, gdzie są.Pójdziemy na nich.Rozumiecie?Gdy obaj powtórzyli dokładnie instrukcje, kazał im ruszać w drogę.Przez tłum przepchnęli się tymczasem Ar Apa z Mowegiem.Inteb skończył ustawianie kamienia i zszedł z rusztowania.W grodzisku nie było żadnych sekretów, wszystkie decyzje dotyczące szczepu zawsze podejmowano publicznie.- Co z Atlantydami? - zawołał Ar Apa.- Nadchodzą wielką siłą - odparł Ason.- Przypłynęli siedmioma statkami, a teraz idą, żeby zaatakować nas w grodzisku.Reakcja była dość burzliwa i buńczuczna, pełna oburzenia, że ktoś ośmielił się zagrozić Yernim.Ason dał im się wygadać i przeszedł do rzeczy.- Długą drogę przebyli w poszukiwaniu śmierci - powiedział i przeczekał kolejny wybuch entuzjazmu.- Idą przez wrzosowiska, a to ciężka droga.Nie dotrą tu pewnie przed nocą, zatem rozbiją obóz.Wysłałem ludzi, by mieli ich na oku.Musimy też wysłać wieść do wszystkich wojowników, aby do nas dołączyli, a sami jak najszybciej musimy zebrać mężów z grodziska i ruszyć bez zwłoki.Znajdziemy miejsce ich noclegu i jak wilki zaatakujemy w nocy.Jesteśmy myśliwymi, co polują na ludzi, zabijamy jak wilki.Jego dalsze słowa utonęły we wrzawie i łomocie toporów bijących o tarcze.Yerni unikali zwykle nocnej walki, ale tym razem byli zdecydowani.Wysłano umyślnych, a Ason zaprosił wodzów do swojego domu.Inteb poszedł za nimi.On jeden martwił się o przyszłość.Naikeri czekała już na nich.Ason kazał jej podać świeże piwo, mięso i sól.Dostawszy swoje miski, obtaczali kawałki mięsiwa w soli i przeżuwali [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •