[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To bardzo błyskotliwa uwaga, Moneo.Ty jednak wybrałeś życie bez niego.- Wybór należał do mnie, czyż nie, Panie?- Do tej chwili.- Panie, co.- W powszechnym Galachu jest dwadzieścia osiem różnych nazw melanżu.Określają go według zamierzonego użycia, stopnia koncentracji, wieku, na podstawie tego, czy pochodzi od uczciwego kupca, z kradzieży, czy stanowi łup, czy jest to wiano kobiety, czy też własność mężczyzny, i na wiele innych jeszcze sposobów.Co ci to mówi, Moneo?- Możemy dokonać wielu wyborów, Panie.- Tylko wtedy, gdy chodzi o przyprawę?Brwi Monea zbiegły się w zamyśleniu.Po chwili starzec powie­dział:- Nie.- Tak rzadko mówisz "nie" w mojej obecności - rzekł Leto.- Ra­duje mnie, gdy widzę, jak twoje usta układają się do tego słowa.Wargi Monea drgnęły w wymuszonym uśmiechu.- Dobrze! - powiedział rześko Leto.- Musisz teraz iść do lady Hwi.Dam ci na odchodne radę, która może ci się przyda.Moneo skupił uwagę na twarzy Leto.- Wiedza o lekach pochodzi przeważnie od mężczyzn, bo to oni są raczej skłonni do podejmowania większego ryzyka - to wynik prze­rostu męskiej agresji.Czytałeś Biblię Protestancko-Katolicką, zatem znasz historię Ewy i jabłka.W tej historii interesujący jest następują­cy fakt: to nie Ewa zerwała i skosztowała jabłko.To Adam był pier­wszy, lecz dzięki całemu zamieszaniu nauczył się zrzucać winę na Ewę.Moja historia mówi ci coś o tym, w jaki sposób nasze społeczeń­stwa dochodzą do strukturalnej konieczności tworzenia podziałów.Moneo pochylił głowę.- Panie, jak ma mi to pomóc?- Pomoże ci z lady Hwi.Moją uwagę przyciąga pojedyncza mnogość tego wszechświata.Jest w najwyższym stopniu piękna."Wykradzione dzienniki"Leto dosłyszał Monea na chwilę, zanim Hwi weszła do małej sali audiencyjnej.Miała na sobie obszerne bladozielone pantalony, ciasno związane w kostkach ciemniejszymi, zielonymi kokardami, pasujący­mi również do jej sandałów.Pod narzuconą na ramiona czarną pele­ryną widać było luźną bluzę, zbliżoną kolorem do barwy spodni.Wydawała się spokojna, gdy podeszła do Leto i usiadła bez zapro­szenia, przedkładając złotą poduszkę nad czerwoną, którą zajmowała poprzednio.Sprowadzenie Hwi zajęło Moneowi niecałą godzinę.Dzięki swojemu nieprzeciętnemu słuchowi Leto wyczuł, że Moneo zwleka w przedsionku z odejściem, więc wysłał sygnał zamykający wewnętrzne drzwi komnaty.- Coś zdenerwowało Monea - powiedziała Hwi.- Bardzo chciał nie okazać mi tego, ale im mocniej starał się mnie uspokoić, tym bar­dziej rozbudzał moją ciekawość.- Nie przestraszył cię?- Och, nie.Powiedział jednak coś bardzo irytującego.Powiedział, że zawsze muszę pamiętać, iż Bóg Imperator jest dla każdego z nas inną osobą.- Dlaczego cię to zirytowało?- Nie to, ale rzecz, do której słowa te były wprowadzeniem.Po­wiedział, że często się zastanawia, jaką rolę odgrywamy w tworzeniu tej różnicy.- To intrygujące.- Myślę, że była to szczera uwaga - rzekła Hwi.- Dlaczego mnie wezwałeś?- Dawno temu twoi mistrzowie z Ix.- Już nie są moimi mistrzami, Panie.- Wybacz mi.Odtąd będę ich określał "Ixianie".Skinęła poważnie głową, ponaglając:- Dawno temu.?- Ixianie rozmyślali nad stworzeniem broni, swego rodzaju grota-gończaka, śmierci z własnym napędem, o mechanicznym umyśle.Miała ona zostać zaprojektowana jako samoudoskonalajace się urządzenie wyszukujące życie i redukujące je do postaci nieorganicznej materii.- Nie słyszałam o tym.Panie.- Wiem.Ixianie nie rozumieją, że twórcy maszyn zawsze ryzyku­ją, iż sami staną się maszynami.To ostateczna bezpłodność.Maszyny na dodatek zawodzą.jeżeli da im się na to czas.A gdyby zawiodły właśnie te maszyny, życie znikłoby zupełnie.- Czasami myślę, że oni są szaleni.- Tak samo myśli Anteac.Ma to bezpośredni związek z obecną sytuacją, ponieważ Ixianie są teraz zaangażowani w przedsięwzięcie, które trzymają w najgłębszej tajemnicy.- Nawet przed tobą?- Nawet przede mną.Wysłałem Matkę Wielebną Anteac, by zba­dała całą sprawę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •