[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ależ. Bagal byÅ‚ szalenie zaskoczony tym, żeAleksandra już wie o Å›mierci brata, że przez to pÄ™kÅ‚amoralna smycz, na której wodziÅ‚ tÄ™ kobietÄ™ caÅ‚ymi latami.Któż ci tÄ™ bajeczkÄ™ opowiedziaÅ‚, OleÅ„ko? Spotkany tu, na dancingu, towarzysz niedoli megobrata.Lecz ja byÅ‚am tak zÅ‚oÅ›liwa, że w liÅ›cie, jaki dziÅ›wysÅ‚aÅ‚am do twoich szefów, napisaÅ‚am dosÅ‚ownie: ProszÄ™ niewinić Abdula Bagala, że zdradziÅ‚ mi tajemnicÄ™ Å›mierci bra. ZwariowaÅ‚aÅ›?! przerwaÅ‚ jej, mocno zaniepokojony. Och, to tylko maÅ‚y fragmencik dÅ‚ugiego listu, zktórego oni muszÄ… wyciÄ…gnąć wniosek, że pracowaÅ‚eÅ› nadwa fronty, zdradzajÄ…c częściej swoich.Bardzo wÄ…tpiÄ™, byÅ›po tym zdoÅ‚aÅ‚ odzyskać ich zaufanie, bo zaÅ‚Ä…czyÅ‚am odpispewnych notatek, jakie wyciÄ…gnęłam ci z kieszeni, gdyÅ› tuspaÅ‚.po raz ostatni w życiu.WysÅ‚aÅ‚am dziÅ› również drugielaborat, dla odmiany do polskiego kontrwywiadu, w którymwymieniÅ‚am wszystkie twoje kryjówki, pseudonimy, kontabankowe, co prawda zwykle puste, oraz. Ażesz, żmijo przeklÄ™ta! Jutro rano adresaci otrzymajÄ… te listy, a w pół godzinypózniej przekonasz siÄ™ na wÅ‚asnej skórze, czy zeÅ‚gaÅ‚am.Nie,Abdulu, to Å›wiÄ™ta prawda.Przecież ja na tÄ™ godzinÄ™ swojejzemsty czekaÅ‚am tyle, tyle lat! I doczekaÅ‚am siÄ™ wreszcie.Ateraz wynoÅ› siÄ™ stÄ…d, tylko rÄ…k nie opuszczaj, gdyżmusiaÅ‚abym strzelić dla wÅ‚asnego bezpieczeÅ„stwa. Spotkamy siÄ™ jeszcze! warknÄ…Å‚, powstajÄ…c.PuÅ›ciÅ‚a mimo uszu tÄ™ pogróżkÄ™.Z broniÄ… gotowÄ… dostrzaÅ‚u eskortowaÅ‚a go aż do drzwi od klatki schodowej,zamknęła je dobrze, wróciÅ‚a do sypialni, rzuciÅ‚a rewolwer nałóżko i trochÄ™ niepewnie podeszÅ‚a do Riana. Znasz już obecnie caÅ‚Ä… mojÄ… przeszÅ‚ość rzekÅ‚a.Czy nie zbrukaÅ‚a ci ona twojego.ideaÅ‚u? A jeÅ›li tak, czy nielepiej bÄ™dzie dla ciebie, jeÅ›li dzisiaj rozstaniemy siÄ™ nazawsze?Nic na to nie odrzekÅ‚ i apatycznie spoglÄ…daÅ‚ na róże,które niósÅ‚ tu dla ukochanej z takÄ… radoÅ›ciÄ…; potem wypadÅ‚ymu z dÅ‚oni, a teraz leżaÅ‚y rozsypane, podeptane przez AbdulaBagala. Jak moje marzenia pomyÅ›laÅ‚ z goryczÄ….____________________1fait accompli (fr.) fakt dokonany.2en deux (fr.) we dwoje. ROZDZIAA XVIIMajor BolesÅ‚aw Rodawski, wyrwany ze snu, przedewszystkim zerknÄ…Å‚ na zegarek, leżący na stoliczku pomiÄ™dzyłóżkami obojga małżonków. Twój zegar w kuchni znowu siÄ™ spieszy rzekÅ‚ dokucharki gniewnie, lecz cichuteÅ„ko, by nie zbudzić żony lubsynka. Możliwe, panie majorze przyznaÅ‚a ale. U mnie jest za dziesięć siódma, czyli należy mi siÄ™jeszcze peÅ‚nych dziesięć minut snu. Tak, ale. Nie ma żadnych ale przerwaÅ‚ jej znowu. Nie dość,że czÅ‚ek haruje jak koÅ„, że sypia zaledwie po sześć godzin nadobÄ™, jeszcze mu z tego urywajÄ… dziesięć minut!.ProszÄ™ tuprzyjść ponownie punkt siódma. Jednakże, panie majorze, ten. Co to za niesubordynacja! Wstecz zwrot! Kierunek:kuchnia! Biegiem marrrrsz!Pracownica domowa wyszÅ‚a z sypialni jak zmyta, leczmajor nie zdoÅ‚aÅ‚ już zasnąć ponownie i, przebiegajÄ…c w myÅ›liróżne czynnoÅ›ci sÅ‚użbowe wczorajszego dnia, zatrzymaÅ‚ siÄ™dÅ‚użej przy ostatnim raporcie agenta E-44.Agent ten, bÄ™dÄ…cygłównym anioÅ‚em stróżem przyjaciół Witolda Rodawskiego,sÅ‚yszaÅ‚ każde sÅ‚owo ich wczorajszej rozmowy dziÄ™kimikrofonowi, jaki zainstalowaÅ‚ w hallu ich willi. Minorowy nastrój panuje tam obecnie mruknÄ…Å‚major ze zrozumiaÅ‚Ä… satysfakcjÄ… i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ zwyciÄ™sko.Bowiem z owej rozmowy, stenograficznie zapisanej wcaÅ‚ej rozciÄ…gÅ‚oÅ›ci, wynikaÅ‚o niezbicie, że Å›ledzenimieszkaÅ„cy willi przy Podchorążych sÄ… bezgranicznieprzygnÄ™bieni, że nie marzÄ… o jakiejÅ› ucieczce, że byÅ‚oby imżal zniszczyć modele swoich wynalazków i że zgodzÄ… siÄ™przyjąć warunki majora BolesÅ‚awa Rodawskiego; chcÄ… tylkow przyszÅ‚ej umowie z nim zrobić zastrzeżenie, by rezultatyich pracy nie sÅ‚użyÅ‚y nigdy wojnie zaczepnej, ale wyÅ‚Ä…cznieobronie w razie obcego najazdu. Na to zgodzić siÄ™ można uznaÅ‚ major bez namysÅ‚u. Polska sÄ…siadom nic zabrać nie pragnie, a kolonie musikiedyÅ› dostać bez walki.W każdym razie szybko pacyfistomrura zmiÄ™kÅ‚a, chociaż mój braciszek tak siÄ™ odgrażaÅ‚.Wyobrażam sobie jego minÄ™, kiedy przyjdÄ™ po odpowiedz naswoje ultimatum, którego termin upÅ‚ywa w niedzielÄ™ odwunast.Tam, do diabÅ‚a! Przecież to dzisiaj! I tenuprzykrzony garkotÅ‚uk oÅ›mieliÅ‚ siÄ™zbudzić mnie tak wczeÅ›nie w niedzielÄ™?! Nnnno, już ja jÄ…przeczeszÄ™ pod wÅ‚os!Nie doszÅ‚o do tego, gdyż kucharka, wchodzÄ…c powtórniedo sypialni swoich chlebodawców, z daleka jużwymachiwaÅ‚a jakÄ…Å› kopertÄ….WewnÄ…trz znajdowaÅ‚a sięćwiartka papieru z krótkÄ… notatkÄ… tej treÅ›ci:PrzychodzÄ™ zÅ‚ożyć bardzo pilny meldunek.E-44 Ten dziobaty czeka tu już prawie caÅ‚Ä… godzinÄ™. Teraz mi dopiero mówisz?! huknÄ…Å‚ BolesÅ‚awRodawski, wyskakujÄ…c z łóżka jak podrzucony potężnÄ…sprężynÄ…. Pan major nie dopuÅ›ciÅ‚ mnie do gÅ‚osu, chociaż.Nie sÅ‚uchaÅ‚ dalej.Narzuciwszy na nocnÄ… piżamÄ™szlafrok, wybiegÅ‚ do przedpokoju i pytajÄ…cym spojrzeniemobrzuciÅ‚ czekajÄ…cego tu mężczyznÄ™, który miaÅ‚ minÄ™skruszonego winowajcy. ZÅ‚e nowiny? Tttak, panie majorze. Riano Baldi uciekÅ‚?! Nnnie wiem, czy uciekÅ‚ z Warszawy, lecz. Jak pan mógÅ‚ do tego dopuÅ›cić, ty niedoÅ‚Ä™go!Na ospowatej twarzy agenta pojawiÅ‚y siÄ™ rumieÅ„ce. JeÅ›li pan major Å‚askawie zechce mnie wysÅ‚uchać, toprzyzna, że. ProszÄ™ za mnÄ… wtrÄ…ciÅ‚ BolesÅ‚aw Rodawski,wchodzÄ…c pierwszy do swojego gabinetu. Teraz opowiadajpan za porzÄ…dkiem.WedÅ‚ug obszernej relacji E-44 wypadki ubiegÅ‚ej nocymiaÅ‚y przebieg nastÄ™pujÄ…cy: O godzinie dwudziestejpierwszej zajechaÅ‚y przed willÄ™ przy Podchorążych dwasamochody, jeden ciężarowy i jedna taksówka.Obydwa autawpuÅ›ciÅ‚ ChiÅ„czyk Kyo na dziedziniec i staÅ‚ przed przymkniÄ™tÄ…bramÄ…, co Å›ledzenie ich utrudniaÅ‚o.Pięć minut pózniej teauta wyjechaÅ‚y na ulicÄ™ pÄ™dem, a Kyo zawoÅ‚aÅ‚ gÅ‚oÅ›no:Glückliche Reise, Herr Baldi!1 Zelektryzowany tym, agent E-44 wysÅ‚aÅ‚ za owymi samochodami swÄ… zielonÄ… limuzynkÄ™ zdwoma ludzmi. PozostaÅ‚ mi wiÄ™c już tylko jeden pomocnik. MógÅ‚ pan wezwać dalszych dwóch z naszych koszar. Tak też, panie majorze, zrobiÅ‚em.pózniej, gdyżwtedy czasu zabrakÅ‚o
[ Pobierz całość w formacie PDF ]