[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Z całego serca.Namiętność była czysta i dziecięca aż do chwili, kiedy Byron został uwiedzionyprzez swą opiekunkę, Mary Gray. Uwiedziony? Zgwałcony.Codziennie wieczorem przed położeniem go do łóżka panna Gray biła godotkliwie, traktując zadawane razy jako karę za występki, których tego dnia się dopuścił.Nie oszczędzała nawet jego zdeformowanej nogi  wręcz przeciwnie,okładała ją z jeszcze większym zapałem niż zdrową.Przypuszczalnie była pierwsząi zarazem ostatnią kobietą, którą błagał o litość, powiedział mi z nieprzeniknionymuśmiechem.Odegrał przede mną całą scenę, wcielając się w obie role.Najpierw byłskulonym ze strachu chłopcem, ostatnim wspomnieniem swojej dziecięcejniewinności. Panno Gray, proszę mnie nie bić!Zaraz potem przeistoczył się w żylastą młodą kobietę o dzikich rozbieganychoczach. Znowu obraziłeś naszego Pana słowem i uczynkiem, nie zasługujesz na niclepszego! Spójrz tylko na siebie! Masz kozlą nogę jak sam Belzebub.To jego znak! Niech mnie pani nie bije! Krew mi leci z nosa! Poskarżę się matce! Myślisz, że się przejmie? Tylko się uraduje na wiadomość, że ktoś wreszciewygnał Lucyfera z jej syna.Im głośniej będziesz krzyczał, tym większą jej sprawiszradość.Patrz, oto mały Książę Ciemności, z którym nie rozstajesz się nawet nachwilę!Panna Gray powaliła go na łóżko, sięgnęła pod jego ubranie i wydobyła nawierzch małego diabła we własnej postaci.Co prawda postępowała niezbytdelikatnie, niemniej różowy diabełek zaczął szybko sztywnieć jej w ręce i wystawiłłebek spod cienkiej skórki. Precz!  wrzasnęła przerazliwie. Precz, szatanie! Uklękła i wzięła go w usta.Chłopiec leżał na wznak na łóżku, krztusząc się płynącą z nosa krwią.Panna Grayzadarła spódnice i usiadła na nim okrakiem.Ciosy wciąż spadały na jego głowę, w uszach rozbrzmiewały opętańcze wrzaski.Na szczęście nic nie widział, oczy bowiem zaszły mu czarną mgłą.Jego małydiabełek zniknął w ciemnej, zarośniętej włosami szczelinie.A jeżeli już stamtąd niewróci? Czym będę sikał, jeśli zostanie tam na zawsze? Przełykał krew i walczyło oddech.Osiągnąwszy pierwszy w życiu orgazm, zemdlał  może z rozkoszy, możez przerażenia, a może z bólu.W każdym razie od tej pory ogień piekielny i miłosnespełnienie niczym prawie się dla niego nie różniły, tym bardziej że umysł miał jużcałkowicie przesiąknięty wathekowym erotyzmem.Zapytałam go, co się stałoz panną Gray.Otóż inni służący zainteresowali się wreszcie przerazliwymi krzykamidobiegającymi z sypialni panicza i zjawili się z odsieczą.Kobietę skrępowanoi wywieziono z domu  znikła, zabierając ze sobą ostatnią szansę na to, żeby młodyByron okazał komukolwiek chociaż odrobinę seksualnej łagodności. Kiedy miał dziesięć lat, jego wuj wreszcie dokonał żywota w Gibraltarze i tak otoGeorge Gordon, lord Byron, został szóstym baronem Newstead.Pierwszymsygnałem świadczącym o tym, że stary lord Byron nie żyje, była masowa ewakuacjakaraluchów z Newstead Abbey.Posadzka była aż czarna od uciekających stworzeń.Jak tylko nowy lord dowiedział się o swoim świeżo nabytym szlachectwie, czymprędzej pobiegł do lustra, by sprawdzić, czy na jego twarzy zaszły jakieś widocznezmiany.Niestety, żadnym zmianom nie uległ stan jego nogi.Matka pragnęła uczynićnowego lorda Byrona doskonałym.Z dumnym milczeniem znosił przypominającetortury leczenie, nie skarżył się, kiedy zdeformowaną nogę ściskały drewnianeimadła.Tylko raz zdjął usztywniającą konstrukcję i cisnął ją do stawu.Nie chciałokazać słabości przed matką, oznaczałoby to bowiem przyznanie się do porażki.Jeszcze w tym samym roku Byron wraz z matką objęli w posiadanie NewsteadAbbey.Zafascynowany Wathekiem, uwielbiał wszystko, co grozne i dostojne.Zrujnowane opactwo, przyczajone w fontannach rzygacze i wielkie nawiedzonedomostwo niezmiernie mu się podobały, ale z początkiem nowego stulecia ladyByron wysłała syna do Harrow, które opisał mi jako bagno dziwactw, masturbacjii sodomii.Zgromadził tam wokół siebie krąg młodych szlachciców.Z kilkoma z nichpołączyły go przedziwne więzy zazdrości i namiętności, szczególnie z lordamiClare em i Delawarr em  ten drugi był naprawdę słodkim chłopcem, aż za pięknymjak na mężczyznę.Byron poinformował mnie z dumą, iż w końcu uznano, żewywiera zgubny wpływ na kolegów, i odesłano go do domu.A tam czekała na niego otyła, złośliwa, żałosna matka.Wciąż łączyły ich bardzogwałtowne stosunki.Goniła go po całym domu, a kiedy wreszcie dopadła w jakimśkącie, przygwozdziła do ściany i wydawało się, że za chwilę zada ostateczny cios.Byron uśmiechał się wtedy do niej rozbrajająco i mówił:  Jeżeli mnie kochasz, terazto udowodnisz.Catherine natychmiast wybuchała płaczem.Zwyciężył.Obarczał ją winą za swoje kalectwo.Czyż chromał nie dlatego, że zawiodła goprzy porodzie, podobnie jak przy niezliczonych innych okazjach? Był przekonany, iżjego niedorozwinięta noga ma ścisły związek z faktem, że będąc w ciąży, matka dlazwykłej próżności nosiła ciasne gorsety, rodząc go zaś, celowo oszczędzała siły,doprowadzając w ten sposób do powstania tej deformacji.Znalazł jeszcze jeden powód, żeby jej nienawidzić.Jego wyobrażenia na tematwłasnej osoby cierpiały nie tylko z powodu niesprawnej nogi, lecz także małoromantycznej otyłości odziedziczonej po matce.Mając niespełna pięć stóp i osiemcali wzrostu, ważył prawie dwieście funtów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •