X


 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cziczikowzauważył, że wiele dam mrugnęło do siebie porozumiewawczo z jakimś złośliwym, jadowitymuśmieszkiem i w wyrazie twarzy niektórych widać było coś dwuznacznego, co jeszcze powiększyłojego zmieszanie.%7łe Nozdriow był zawołanym łgarzem, o tym wiedzieli wszyscy, i nie byłorzadkością usłyszeć od niego zupełny nonsens; ale śmiertelnik, doprawdy trudno nawet pojąć, jakten śmiertelnik jest stworzony: żeby nie wiem jak trywialna była nowina, byleby tylko była nowiną,koniecznie ją musi zakomunikować drugiemu śmiertelnikowi, choćby tylko po to, żebypowiedzieć:  Widzi pan, jakich łgarstw nagadali! A drugi śmiertelnik z przyjemnością nadstawiucha, chociaż pózniej sam powie:  Ależ to zupełnie wierutne kłamstwo, niegodne najmniejszejuwagi! I zaraz potem uda się na poszukiwanie trzeciego śmiertelnika, żeby opowiedziawszy mu,razem z nim zawołać ze szlachetnym oburzeniem:  Co za wierutne kłamstwo! I to konieczniemusi obejść całe miasto, i wszyscy śmiertelnicy, ilu ich tylko jest, muszą się koniecznie nagadać dosyta, a potem przyznają, że to nie jest godne uwagi i nie warto o tym mówić.91 To błahe na pozór zajście wyraznie rozstroiło naszego bohatera.Jakkolwiek głupie są słowagłupca, jednak wystarczają niekiedy, żeby stropić człowieka rozumnego.Zaczął się czućniezręcznie, niedobrze, zupełnie tak, jakby ślicznie wyczyszczonym butem wdepnął nagle wbrudną, cuchnącą kałużę; słowem  niedobrze, niedobrze! Próbował nie myśleć o tym, starał sięczymś zająć, rozerwać, zasiadł do wista, ale wszystko potoczyło się jak krzywe koło: dwa razywyszedł w cudzy kolor i zapomniawszy, że po trzeciej nie biją, rozpędził się i przebił własną lewę.Prezes w żaden sposób nie mógł zrozumieć, jak Paweł Iwanowicz, który tak dobrze i, możnapowiedzieć, tak subtelnie rozumie grę, mógł popełnić podobne błędy i zaprzepaścić nawet jegopikowego króla, na którego, jak się wyrażał, liczył jak na Boga.Naturalnie poczmistrz i prezes, inawet sam policmajster, jak to bywa, zaczęli żartować z naszego bohatera, że czy aby się niezakochał i że niby wiemy, iż serduszko Pawła Iwanowicza kuleje, i wiemy, przez kogo postrzelone;ale wszystko to bynajmniej go nie pocieszało, pomimo że próbował i uśmiechać się, i odcinać.Przykolacji również zupełnie nie był w stanie się rozruszać.Pomimo, że towarzystwo przy stole byłobardzo miłe i Nozdriowa już dawno wyprowadzono, bo nawet damy zauważyły w końcu, że jegopostępowanie stawało się nazbyt skandaliczne.Podczas kotyliona usiadł na podłodze i zacząłchwytać tańczących za poły, co według wyrażenia dam było Bóg wie do czego podobne.Kolacjabyła bardzo wesoła, wszystkie twarze, widniejące przed potrójnymi kandelabrami, kwiatami,cukrami i butelkami, jaśniały najzupełniej niewymuszonym zadowoleniem.Oficerowie, damy,fraki  wszyscy stali się uprzejmi aż do obrzydliwości.Mężczyzni zrywali się z krzeseł i odbieraliod służących półmiski, żeby z niezwykłą zręcznością podać je damom.Pewien pułkownik podałdamie talerz z sosem na końcu obnażonej szpady.Starsi panowie, pomiędzy którymi siedziałCziczikow, głośno dysputowali zagryzając argumenty rybą albo wołowiną, obficie maczaną wmusztardzie, i dysputowali na tematy, w których on zawsze brał udział; lecz teraz przypominałczłowieka zmęczonego albo roztrzęsionego daleką drogą, któremu nic nie przychodzi do głowy iktóry nie jest w stanie wniknąć w żadną sprawę.Nawet nie doczekał końca kolacji i odjechał dosiebie nieporównanie wcześniej, niż miał zwyczaj odjeżdżać.Tam, w tym tak znanym czytelnikom pokoiku, zastawionym komodą i z wyglądającymi z kątówkaraluchami, stan jego myśli i ducha był tak samo niespokojny, jak niespokojny był fotel, naktórym siedział.Nieprzyjemnie, niewyraznie było mu na sercu, tkwiła w nim jakaś uciążliwapustka. Niech diabli wezmą wszystkich, którzy wymyślili te bale!  mówił do siebie ze złością.No, z czego się, głupcy, cieszycie? W guberni nieurodzaje, drożyzna, a oni bale! To mi dopierosztuka, wystroiły się w babskie szmatki! Wielka rzecz, niektóre nakładły na siebie' z tysiąc rubli! Aprzecież to kosztem własnego sumienia.Toć wiadomo, po co ludzie biorą łapówki i obciążajągrzechem swe sumienia: po to, żeby mieć na szal dla żony albo na różne jakieś robrony czy teżlicho wie, jak to się nazywa! A dlaczego? %7łeby jakaś lafirynda Sidorowna nie powiedziała, żepoczmistrzowa miała ładniejszą suknię, no i dlatego bęc tysiąc rubli! Krzyczą: �Bal, bal, wesołość!Bal to po prostu świństwo, nie w rosyjskim duchu, nie w rosyjskiej naturze, diabli wiedzą, co totakiego: człowiek dorosły, pełnoletni, nagle wyskoczy cały na czarno, obciągnięty, obskubany jakpółdiablę, i dalejże dreptać nogami.Niejeden nawet, stojąc z kimś w parze, rozmawia z kimśinnym o ważnej sprawie, a równocześnie nogami, jak ten kozioł, esy-floresy na prawo i na lewo.Wszystko to przez małpiarstwo, wszystko to przez małpiarstwo! %7łe Francuz mając czterdzieści latjest takim samym dzieciakiem jak wtedy, kiedy miał piętnaście, więc i my tak samo! Nie,doprawdy.po każdym balu, rzeczywiście, jakbym jakiś grzech popełnił.Nawet nie chce się o nimwspomnieć.W głowie po prostu nic nie zostaje, jak po rozmowie ze światowym człowiekiem:wszystkiego nagada, wszystkiego z lekka dotknie, powie wszystko, co zaczerpnął z książekbarwnie, ładnie, ale żeby choć cośkolwiek z tego zostało? I widzi się pózniej, że rozmowa zprostym kupcem, który zna tylko swój fach, ale zna dobrze i z własnego doświadczenia, więcej jestwarta niż wszystkie te grzechotki.No i cóż można z tego balu wycisnąć? No, gdyby na przykładjakiemuś pisarzowi przyszło do głowy opisać tę scenę tak, jak ona wygląda? I w książce równieżbyłaby tak samo bezsensowna jak w naturze.Cóż to takiego jest: coś moralnego czy niemoralnego?92 Po prostu diabli wiedzą, co to takiego! Człowiek splunie i zamknie książkę.Tak niechętniewyrażał się Cziczikow o balach w ogóle; ale tu, zdaje się, wchodził w grę inny powód oburzenia.Głównym powodem zgryzoty był nie bal, lecz to, że się skompromitował, że nagle ukazał sięwszystkim Bóg wie w jakim świetle, że odegrał jakąś dziwną, dwuznaczną rolę.Naturalnie,spojrzawszy na to okiem rozsądnego człowieka widział, że to wszystko głupstwo, że głupie słowonic nie znaczy, zwłaszcza teraz, kiedy najważniejsza sprawa jest już załatwiona jak należy.Aleczłowiek jest dziwny; rozgoryczała go mocno nieprzychylność tych, których sam nie szanował i októrych ostro się wyrażał, szkalując ich próżność i stroje.Było to dla niego tym bardziej przykre,że jasno rozpatrzywszy sprawę widział, iż powód do tego dał po części sam.Na siebie jednak nierozgniewał się i pod tym względem miał naturalnie słuszność.Wszyscy mamy tę maleńką słabość,że lubimy siebie trochę oszczędzać i staramy się raczej znalezć jakiegoś blizniego, na którym bymożna skrupić swą złość, na przykład służącego urzędnika, który jest od nas zależny i w porę sięnawinął, żonę i w końcu krzesełko, które się rzuca, diabli wiedzą gdzie, aż pod drzwi, tak żeodpadnie od niego poręcz i oparcie  niech wie, co to takiego gniew.Tak samo Cziczikow niedługoznalazł blizniego który poniósł na swych barkach wszystko, co tylko mogła mu przypisać złość [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •  
     

    Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.