[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bayard wypowiedział wtedy swoje ostatnie, niepewne błogosławieństwo.- Rad jestem, że nigdy nie spotkałeś mojej żony.Gdybyś spotkał, straciłbym ciebie jako przyjaciela.Ona okradła mnie ze wszystkich moich męskich przyjaciół.Wszystkich najlepszych.O dziewiątej rano - trzeciej po południu czasu paryskiego - Harmon Seldes odebrał telefon od Henriego Charlesa Berchmansa Starszego.Rozmowa była prowadzona po francusku.Seldes mówił dokładnie, drobiazgowo i pedantycznie.Berchmans zachował szczekający ton swojej rodzinnej Alzacji.- Co chcesz, abym zrobił z tą kupą papieru, którą mi wczoraj przesłałeś faksem?- Zrobił? - Seldes był słodki jak miód.- Zrobił, mój drogi Henri? Podziękował mi, oczywiście.- Za co?- Za zwrócenie uwagi na coś, co może być jednym z najbardziej podniecających odkryć naszych czasów.Nikt jeszcze tego nie widział - ale jeśli nie jesteś zainteresowany, oczywiście musimy przystąpić do.- Oczywiście, że jestem zainteresowany.- Berchmans Starszy zwykle łatwo się zapalał - Nie bądź głupi.Ten facet Martha, Methier.- Mather - Seldes mu przesylabizował.- O Boże, ja nie potrzebuję lekcji sylabizowania! Czy on jest dobry? Czy ta jego praca jest autentyczna?- Sprawdziłem wszystkie jego informacje u Palombinich i w bibliotece we Florencji.Sprawia wrażenie miłego próżniaka, ale to złudne.Praca jest całkowicie autentyczna.Osobiście sprawdziłem dokumenty źródłowe.- Które jednak mają czterysta osiemdziesiąt lat.To wystygły gulasz, przyjacielu.- Nasza publikacja zapali gaz pod nim.- No więc.czego chcesz ode mnie?Harmon Seldes uśmiechnął się z satysfakcją.Stary Berchmans lubił wyścigi.Nalegał, bo potrzebował ostatnich instrukcji dla swoich dżokejów.- Stawiam trzy pytania.Pierwsze, czy jest cokolwiek w twojej kolekcji, co mogłoby pasować do opisu w księgach Palombinich?- Nie ma.- Drugie, czy identyfikujesz lub tylko podejrzewasz pasujące rzeczy w innych kolekcjach.- W tej chwili nie.- Trzecie, czy chciałbyś wraz ze mną wziąć udział w poszukiwaniach tych obiektów na zasadzie wyłączności?- Co rozumiesz przez „wziąć udział”?- Wniesiesz uzgodnioną sumę na koszta poszukiwań.Ja je będę prowadził.Jeżeli te przedmioty uda się znaleźć i umieścić na rynku, zrobimy to wspólnie.i podzielimy się pół na pół.- A gdy nic się nie znajdzie - lub ktoś inny dokona odkrycia?- To obaj będziemy mieli pecha.- Ale ja również stracę.Więc podzielimy się siedemdziesiąt - trzydzieści na moją korzyść.- Sześćdziesiąt - czterdzieści i ubijamy interes.- Muszę mieć trochę czasu, aby to przemyśleć.- Nie masz czasu, Henri.Tylko czas trwania tej rozmowy.- Muszę zobaczyć tego faceta, Mathera.- Załatwię to, jeżeli ubijemy interes.- Do czego on się w tym wszystkim nadaje?- Mówiłem ci.Ma solidną wiedzę; on sam to flaneur.Ma swoje środki, nie musi więc zbyt ciężko pracować.Jest wystarczająco sprytny, aby wiedzieć, że nie ma ani środków ani biegłości, aby dokonać tego, co my możemy.- Czy on podpisze zrzeczenie się praw?- Według mnie, zwrócenie się z tym do niego byłoby błędem, poważnym błędem.Jeżeli będziemy chcieli, aby dla nas pracował, ja go upoważnię.Już dla mnie pracuje jako doradca redakcyjny.Prawdopodobnie będę mógł uzyskać jego zgodę na kontrakt, który zwiąże mu ręce i nogi, a nam pozostawi wszystkie owoce jego pracy.Muszę jednak podejść do tego bardzo ostrożnie.- Może dowiązać do tego kobietę? - suchy śmiech Berchmansa zaszczekał w słuchawce.- Następne pytanie: ile potrzebujesz, aby rozpocząć swoje poszukiwania?- Podróż pierwszą klasą, noclegi i wszelkie wydatki.Prawdopodobnie większość pracy zrobię w czasie moich letnich wakacji.Wnoszę, że pozwolisz mi korzystać ze swoich biur i zwiadowców?- Biur tak.O zwiadowcach porozmawiamy przy okazji.Podaj mi przybliżoną sumę.- Pięćdziesiąt tysięcy, aby zorientować się, czy jesteśmy na tropie czy w pogoni za błędnym ognikiem.- Pięćdziesiąt tysięcy to za dużo - powiedział Henri Berchmans.- niech będzie globalna suma trzydzieści.Ty płacisz wszystko ponad.- Górna granica trzydzieści tysięcy, sześćdziesiąt - czterdzieści zysku brutto.- Pierwszy raz słyszę słowo „brutto”- Nie oczekujesz chyba, że powiem „netto”, prawda Henri? Robię ci największą przysługę w twoim życiu, a ty ciągle chcesz sknerzyć.- Więc brutto.- Dobra.Dogadaliśmy się.- Dlaczego więc nie chcesz ukręcić łba tej wiadomości? Dlaczego alarmować cały świat tym, co wiemy?- Ponieważ nie ma sposobu abyśmy, ty i ja, objęli cały świat poszukiwaniami, zamieszamy więc wody i będziemy obserwowali bańki na powierzchni.Ty jesteś seniorem dealerów; są znaczne szansę, że pierwsze znalezisko trafi przed twoje schody - lub moje, jako publikującego wiadomość.- Prawdopodobnie masz rację - powiedział Berchmans, nieskory do mówienia komplementów - spotkamy się w Nowym Jorku za tydzień lub dwa.Dawaj znać o rozwoju sytuacji.Coś jeszcze?- Jestem ciekaw - powiedział Seldes zgryźliwie - kiedy powiesz „dziękuję”.Po dłuższej chwili ciszy Berchmans odrzekł z rozmyślnym lekceważeniem:- Dobiliśmy targu.Zrobię, co do mnie należy.Ty zrobisz swoje.A gdy znajdziemy to, czego szukamy, obaj upadniemy na kolana i będziemy chwalić Boga, który uczynił nas bogatymi i szczęśliwymi.A bientot, Seldes.Harmon Seldes odłożył słuchawkę i spojrzał na swoje odbicie w lustrze.Zobaczył faceta z wydatną twarzą, wymagającego ogolenia i ostrzyżenia, który wykroił sobie właśnie całkiem niezły interes.W najgorszym razie miał opłacone wakacje, a w najlepszym - człowiek będzie mógł się, cholera, wycofać z interesów w luksusy, za dwa portrety i pięć szkiców Rafaela do spółki.Henri Charles Berchmans Starszy był starym, nie przebierającym w słowach satyrem, ale jak wszyscy wielcy dealerzy wierzył w cuda: iskrę geniuszu, która potrafi zamienić czyste płótno w cudowny przedmiot; Midasowy cud zachłanności, przemieniający przedmioty w złoto.Najprostszym sposobem manipulowania satyrem było rzucenie mu ofiary na pożarcie.Zadzwonił do Maxa Mathera, który w tym właśnie momencie budził się z gigantycznym kacem.W głowie mu łomotało, oczy miał pełne piasku.Usta miał pełne goryczy.Jego odpowiedź była mniej niż serdeczna.- Która jest godzina, do diabła, Harmon?- Jest właśnie dziewiąta trzydzieści.Czyżby mały Maksio miał ciężką noc?- Mały Maksio umiera - możesz o to winić Eda Bayarda.- On ma dobry stół, jak mi mówiono.- Również leje brandy jak wariat.Co mogę dla ciebie zrobić?- Chciałbym ci powiedzieć, że właśnie Berchmans zgodził się finansować poszukiwania Rafaelów.- Życzę wam obu wiele szczęścia.Mogę teraz spać dalej?- Jeszcze nie.Berchmans chciałby spotkać się z tobą, gdy będzie za kilka tygodni w Nowym Jorku.- Nie będzie mnie tutaj [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •