[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Milczała długą chwilę, skrywając piękne zielone oczy pod powiekami.- Mylisz się - powiedziała w końcu niemal szeptem.-Kocha mnie moje stado.Azimow parsknął szczerym śmiechem.- Naprawdę wierzysz w uczucia bestii o dzikim sercu? Przywiązał je do ciebie strach i zagubienie.Ich nienasycony głód.Jesteś dla nich kimś w rodzaju cyrkowego pogromcy.Rzucasz ochłapy krwawego mięsa za dobrze wykonane zadanie.To wszystko.Jestem pewien, że jeśli zginiesz w Krakowie, prędko o tobie zapomną.- Nie sądzę - odparła i po raz pierwszy głos jej zadrżał.- Nie tak łatwo mnie zabić, nie tak łatwo również zapomnieć.Dziwię się, że właśnie ty masz czelność mówić w taki sposób, skoro zamordowałeś jednego z wilczej sfory.- Chciał porwać mojego przyjaciela.- Twojego kochanka - powiedziała z naciskiem.- Mężczyźni potrafią łączyć te rzeczy, droga Hekate.- Jednak wasz związek trwał krótko.- Pod warunkiem, że w ogóle był to związek.Zresztą Jarowit przerwał go dość brutalnie.- I dobrze - mruknęła mściwie.- Nie zasługiwaliście na nic lepszego.- Co przez ciebie przemawia? Zazdrość czy urażona kobieca próżność?Hekate w mgnieniu oka opanowała się i dalej mówiła już charakterystycznym suchym tonem.- Właściwie dlaczego z tobą rozmawiam i odpowiadam na idiotyczne pytania? Tego nie było w programie wycieczki.Adam miał zły pomysł wysyłając nas razem.Bez ciebie lepiej wykonałabym zadanie.- Ja również tak sądzę.Masz głęboko ukrytą potrzebę wygadania się przed kimś życzliwym - stwierdził najniewinniejszym tonem.Skrzywiła się szpetnie i zmierzyła go morderczym spojrzeniem.- Daruj sobie psychoanalityczne bzdury.Na to mnie nie weźmiesz.- W Krakowie mamy udawać małżeństwo.Jakim sposobem, skoro się w ogóle nie znamy?- Znakomita większość małżeństw nie zna się całe życie.A jednak nie wszystkie rozwodzą się z tego powodu.Choć małomówna, zdawała się mieć na każdy atak przygotowaną ciętą ripostę.Co dalej? Pozostawała intuicja.I maniacki upór.- Jak poznałaś Jarowita? Wspomniał dość mętnie.- Nie jestem upoważniona do opowiadania.Zresztą dowiesz się, gdy nadejdzie właściwy czas.Znowu milczenie.Nikołaj miał wszystkiego dosyć.Czuł, że wali głową w mur, bo obrał niewłaściwą taktykę.- Jeszcze tylko jedno, może ostatnie pytanie - zaczął ostrożnie.- Właściwie dlaczego jedziemy tym biotechnicznym zabytkiem? Nie mogliśmy pofrunąć porządnym ciemnolotem? Bylibyśmy szybciej na miejscu.- I mniej bezpiecznie - wyjaśniła chłodno Hekate.-Tajna straż papieska strzeże pilnie wjazdu do Krakowa, szczególnie przy okazji ważniejszych świąt.Na załogi chiropterów zwraca większą uwagę.Wiadomo, że „Serpentią” jeżdżą wyłącznie bogaci dziwacy, a ci są zazwyczaj niegroźni.- Znając Jarowita, powątpiewałbym.Czemu, twoim zdaniem, zdziwaczali w bogactwie osobnicy są niegroźni?- To nie jest moje zdanie, tylko straży papieskiej.Według nich bogaci za dużo mają do stracenia.- Ale też zyski obliczają w innej skali i więcej pragną.Na przykład Sacharow.- Nie znam go - rzuciła szybko.- Więc nasz karpacki przyjaciel.- Nie mam ochoty dłużej o nim rozmawiać.- Ciągle tylko „nie” i „nie”.Czy istnieje jakiś sposób porozumienia się z tobą?- Obawiam się, że nie.- I znowu twoje ulubione słówko - droczył się już zupełnie jawnie Azimow, jakby miał do czynienia z rozkapryszonym dziewczątkiem.- Chyba odkryłem, na czym polega twój problem.Zawiesił efektownie głos, lecz nie doczekał się dowodu zainteresowania.- Po prostu kochasz Adama bez wzajemności, oto cała prawda.Słyszałem, że niektóre kobiety zafascynowane są zimnymi męskimi potworami.Sadyzm myli im się zazwyczaj z siłą.Udało mu się przynajmniej wywołać na jej ustach grymas przypominający uśmiech.- Z takimi bajkami uderzaj do mojej siostry.Ona uwielbia Piękną i bestię.Czytała i oglądała to chyba ze sto razy.- Przyznaję, jesteś piękna.Jarowit to bestia.Co nie pasuje?- Nie wierzę w przesłanie całej historii.Autor chciał pokazać, że czułość kobiety może złagodzić męskie okrucieństwo, prawda?- Mniej więcej.- W życiu tak nie bywa, drogi Kola.Kto raz stał się potworem, nie pomoże mu żadne „mniej więcej”.W najlepszym razie pozostanie bestią w uśpieniu, czyhającą na właściwy moment, aby się ujawnić.Zgadzam się w tym względzie z Jarowitem.Drapieżniki są takim samym tworem natury jak baranki i dlatego wszelka ingerencja w raz na zawsze ustalony porządek rzeczy jest naiwną, a także szkodliwą mrzonką.Dobro nie może istnieć bez zła i odwrotnie.- Twoja siostra sądzi jednak inaczej.- Bo pozostała naiwną marzycielką.- A może po prostu uważa ukąszenie zła za uleczalne?- Myślę, że należy postępować konsekwentnie i zgodnie ze swoją naturą - odparła z odcieniem wyższości doświadczonej osoby.- Nie znoszę wahających się, tchórzy.Tacy powinni być wyeliminowani w pierwszej kolejności.Chyba że są z jakichś względów pożyteczni.- Jakie pożytki płyną z marzycielstwa Selene?Wymówił jej imię i w tym momencie doznał dziwnej halucynacji.Wydało mu się, że za błoną korytarza przemknęła niczym trójwymiarowa holograficzna projekcja postać Księżycowej Pani.Zerknęła z niepokojem, położyła palec na ustach i zniknęła.- Przestań mnie męczyć i łapać za słówka - syknęła poirytowana Hekate.- Owiń się w szubę, załóż antysolary i spróbuj się zdrzemnąć.Już niedługo będziemy w Krakowie.Twoja moc będzie nam tam bardzo potrzebna.Koła zrozumiał nagle, jak powinien postąpić.Wizja Selene dodała mu sił.- Wcale nie mam ochoty spać.Zresztą słońce zachodzi, a kto to widział spać po nocy? Czy jestem prymitywnym słonecznikiem?- Podobno jeszcze całkiem niedawno byłeś szaraczkiem - zauważyła złośliwie.- To już przeszłość.Należę teraz do naczelnych.I nie muszę słuchać nikogo.Ani ciebie, ani nawet Adama.Uniosła się lekko z miękkiego, tętniącego życiem posłania.- Co?!.Co się roi w twoim szalonym ruskim łbie?- Masz rację, to chyba szaleństwo.Pomyślałem nawet, że nie tylko jestem sam sobie panem.Mogę, jeśli tylko zechcę, stać się potężniejszy niż carewicz Dymitr albo nawet Rockefeller Sacharow.Odmierzał słowa jak precyzyjne ciosy, wymierzane prosto w serce dziewczyny.Liczył na wściekłość.Tym razem się udało.Hekate zbliżyła wykrzywione złością oblicze.Wbiła w niego zielonkawe ślepia żmii.- Och, jak strasznie się mylisz - syczała przez zaciśnięte zęby.- Zapominasz, że jesteś całkowicie zależny.Wiem, o czym myślisz.Nie pozwolę ci uciec.- Moja śliczna wiedźmo - odparł spokojnie, nawet z ironią - na najbliższej stacji zamierzam wysiąść i przerwać naszą wspólną podróż.Spróbuj mnie wtedy powstrzymać.Wytrzymał jej spojrzenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]