[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.od bardzo dawna.- Masz rodzinę?- Miałem byłoby właściwszym słowem.- Dziwne.Wziąłem cię za klona.- To interesujący filozoficzny problem -powiedział Thomas.- Czy klony mają rodziny?- Czy jesteś klonem?- A jaka to różnica?- %7ładna.Przynajmniej jeśli o mnie chodzi, jesteś jeszcze jedną intrygą Statku.Będę cię tolerował.narazie.- Skinął dłonią, by odprawić Thomasa, który wcale nie miał ochoty wyjść.- Ty także masz interesujące imię.Oakes odwracał się ku holoprojektorowi i komputerowej konsoli.Gdy to usłyszał, zawahał się i obrzuciłThomasa spojrzeniem.Kryło się w nim nieme pytanie: Jeszcze tu jesteś?- O co chodzi?- Fizycznie jesteś uderzająco podobny do Morgana Hempsteada, natychmiast też zauważyłem, że masz tosamo imię.- A kim był Morgan Hempstead?- Często się zastanawialiśmy, czy dyrektor bazy księżycowej pozwoliłby się sklonować.Czy jesteśklonem?- Nie jestem klonem! I co to u licha jest baza księżycowa?Thomas nie wytrzymał, przypominając sobie, co powiedział mu Statek.Te powtórzone osobniki, któreprzeżyły, zostały wybrane na różnych etapach rozwoju człowieka.Podobieństwo, a nawet imię, mogło byćprzypadkowe.Czy pochodzą z czasów poprzedzających podróże kosmiczne? Czy Statek jest ich pierwszymdoświadczeniem w wielowymiarowym wszechświecie?- Zadałem ci pytanie! - Oakes był wściekły i nawet nie usiłował tego ukryć.- Baza księżycowa stanowiła centrum projektu, zgodnie z którym stworzono Statek.- Na księżycu Ziemi? Mojej Ziemi? - Oakes dotknął piersi kciukiem.Pomyślał o tej rewelacji.- Czy nigdy się nie zastanawiałeś, skąd pochodzi Statek? - spytał Thomas.- Wielokrotnie.Nigdy jednak nie pomyślałem, że sami sobie zrobiliśmy coś takiego.Thomas przypomniał sobie jeszcze więcej szczegółów z przemowy Statku i nawiązał do nich.- Niektórych ludzi trzeba było uratować.Słońce wchodziło w fazę nowej.To wymagało wysiłkuHerkulesa.- Tak nam mówiono, ale to było pózniej.Najbardziej mnie interesuje, w jaki sposób ukryto istnienie bazyksiężycowej.- Jeśli istnieje tylko jedna łódz ratunkowa, to czy opowiadasz wszystkim, gdzie jest ukryta?Thomas poczuł się dość dumny wymyślając takie wierutne kłamstwo.Właśnie w coś takiego Oakes mógłuwierzyć.Oakes pokiwał głową.- Tak.oczywiście.- Spojrzał na konsolę komputera, a potem przekręcił się wygodniej na kanapie.Thomas najwyrazniej kłamał.Ale to było interesujące kłamstwo.Wszyscy wiedzieli, że ten statekwylądował w Egipcie.Czy mogły istnieć dwa statki? Być może.mogły też lądować wielokrotnie.Thomas wstał.- Gdzie znajdę transport na Pandorę?- Nie znajdziesz, jeśli nie powiesz mi czegoś więcej o bazie księżycowej.Rozgość się.-Wskazał nakrzesło, które Thomas dopiero co opuścił.- W jego głosie słychać było pogróżkę.Thomas usiadł z powrotem.Co za pokrętną politykę prowadzimy, pomyślał.Prawda jest prostsza.JednakOakesowi nie można było powiedzieć prawdy.nie, jeszcze nie teraz.Trzeba będzie znalezć odpowiednimoment i miejsce na narzucenie mu woli Statku.Załoga zaszła już daleko w tej grze bez znaczenia,związanej z oddawaniem Statkowi boskiej czci.Trzeba ich będzie z tego wyrwać, zanim zdążą się zastanowić nad prawdziwymi żądaniami jednostkimacierzystej.Thomas zamknął oczy i zamyślił się przez chwilę, po czym uniósł powieki i zaczął wyliczać dane bazyksiężycowej.To wyszczególnienie zostało okrojone jedynie do takich rozmiarów, jakie były potrzebne dozachowania złudzenia, że baza księżycowa była placówką badawczą utrzymywaną w tajemnicy przedZiemią Oakesa.Wreszcie Oakes zatrzymał go, nagabując o pewien konkretny szczegół.- Byliście klonami? Wszyscy?-Tak.Oakes nie potrafił ukryć zadowolenia słysząc coś takiego.- Dlaczego?- Niektórzy z nas byli pewni, że zginą.Klonowanie dawało projektowi badawczemu większą szansę naosiągnięcie sukcesu.Wyselekcjonowano najlepszych ludzi.a każda grupa miała coraz więcej danych.- I to jest jedyny powód?- Dyrektywy bazy księżycowej określają klony jako własność prywatną.Wy.potraficie robić z klonamito, czego nie moglibyście zrobić naturalnym - ludziom urodzonym w sposób naturalny.Oakes pomyślał nad tym przez chwilę, po czym na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.- Mów dalej - powiedział wreszcie.Thomas posłuchał, zastanawiając się, co takiego zadowoliło Oakesa.Wreszcie Oakes uniósł dłoń, by wstrzymać wyliczanie.Drobne szczegóły aż tak bardzo go nieinteresowały.Przedstawiony dokładny obraz zawierał informację, którą chciał znać.Klony stanowiłyprywatną własność.To była najważniejsza informacja.A teraz poznał też nazwisko kryjące się za tymi takważnymi inicjałami: MH - Morgan Hempstead! Postanowił przycisnąć i znalezć u tego Thomasa Rai innesłabe punkty.- A więc mówisz, że Raja to nazwisko rodziny.Czy jesteś, no.spokrewniony z Rają Flatterymwymienianym w naszej historii?- To dalekie pokrewieństwo - powiedział Thomas, a pomyślał: To prawda.Kiedyś byliśmy dalekospokrewnieni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]