[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W wielkiej sali panował nastrój weselny.Każdy się popisywał swoimi talentami.Ten skakał, ów fikał koziołki, inny pokazywał sztuczki kuglarskie; jeden gwizdał, drugi śpiewał, trzeci grał na fujarce, czwarty na flecie lub na guigne czy też na wioli.Dziewczęta pląsały w tanecznym korowodzie.Wszyscy uczestniczyli w powszechnej radości.Nie brakowało niczego, co mogło pobudzić wesele [.] Bramy i furty stały przez cały dzień otworem zarówno dla bogatych, jak dla ubogich.Król Artur okazał się szczodry.Kazał swoim kucharzom, piekarzom i podczaszym, aby rozdawali chleb, wino i dziczyznę, każdemu, ile zapragnie.Nikomu więc nie odmawiano tego, czego sobie życzył.A wszystko było w wielkiej obfitości (.]"Większość rozrywek - przechadzki, widowiska (teatr, popisy żonglerów, tresowane zwierzęta), taniec, który był, jak się zdaje, najbardziej lubianą w średniowieczu zabawą, gry hazardowe i towarzyskie - była wspólna, niezależnie od pozycji społecznej.Nie będziemy tych zabaw szerzej omawiali, gdyż są dobrze znane.Istniały wszakże inne rozrywki, zastrzeżone dla arystokracji i nie zawsze przez historyków prawdziwie rozumiane.Trzy formy rozrywek średniowiecznej elity wypada więc nam omówić.TurniejeTurnieje stanowiły główną rozrywkę rycerza.W większym stopniu niż wojna, podczas której zresztą rzadko dochodziło do bezpośredniego starcia, turnieje wypełniały życie wojownika i dostarczały mu najlepszych sposobności do zdobycia sławy oraz majątku.Toteż poematy rycerskie, a zwłaszcza opowieści o rycerzach Okrągłego Stołu, poświęcają turniejom co najmniej połowę tekstu.Pochodzenie turnieju nie jest jasne, prawdopodobnie sięga on daleko w przeszłość i wiąże się z tradycjami starożytnych germańskich wojowników.W swej średniowiecznej formie turnieje przyjęły się między Loarą a Mozelą już w drugiej połowie XI wieku, co potwierdzają dokumenty.Od tej daty rozpowszechniają się coraz szerzej, pomimo wielokrotnych zakazów ze strony Kościoła i niektórych władców.W regionach, z których pokój Boży wyrugował wojny prywatne, turnieje stały się rzeczywiście dla rycerstwa jedynym sposobem wyładowania nadmiaru agresywnych popędów i jedną z rzadkich okazji do opuszczenia zamku i wyrwania się z nudy bezczynnego monotonnego życia.Jednakże w XII i XIII wieku Kościół nieustannie potępiał te czcze spotkania towarzyskie, na których mężczyźni bawią się walką, hazardową grą o sławę i pieniądze, w której nieraz stawką jest życie człowieka i która rodzi najbardziej zawzięte urazy i bezużytecznie trwoni siły chrześcijańskiego rycerstwa, zamiast je oszczędzać dla jedynej godnej sprawy, obrony Ziemi Świętej.Wszystkie zakazy były jednak bezskuteczne.Co prawda, nieliczni tylko królowie - jak Henryk II Plantagenet i Ludwik Święty - sami stawali w szranki; większość monarchów tolerowała turnieje, nawet jeśli nie pochwalali ich, jak na przykład Ludwik VII lub Filip August.Ich wielcy wasale byli przecież inicjatorami, organizatorami, a niekiedy też uczestnikami turniejów.W drugiej połowie XII wieku właśnie Francja, jej północna i zachodnia część, stała się rajem dla miłośników tych rycerskich zawodów.Kim byli ci miłośnicy? Przede wszystkim to młodzi, świeżo pasowani rycerze, jeszcze nieżonaci, włóczący się hałaśliwymi bandami po kraju w poszukiwaniu przygód i bogatego ożenku.Mówiliśmy już o nich.Pod przewodem książęcego lub hrabiowskiego syna jeździli z turnieju na turniej przez pięć, dziesięć, piętnaście lat, zanim się ustatkowali i osiedli na rodzinnym lennie.Taki Wilhelm zwany Marszałkiem przedłużył sobie pełną podróży i sportową “młodość" o całe ćwierć wieku.Turniej można istotnie uznać za grę sportową, a przy tym grę zespołową, gdyż pojedynki, w których współzawodniczyli tylko dwaj rycerze, weszły w zwyczaj dopiero w XIV wieku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]