[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pruszyńskiego, stoczonejpod iKunskoje.N ajw iększą jednak ulgę spragnionymzem sty przyniósł widok nagrobka w W ielkich (Niedzwiedziach, kryjącego m asow ą m ogiłę dońców (między nimi i oficera), poległych w tejsam ej potyczce po której takszybko i tak daleko umknęli.Zm ierć każdego z naszych drogo kosztow ała dońców,których przynajmniej kilkunastu poległo jak się teraz okazało w tym boju.86Do W ielkich Niedzwiedzi poszedł szw adron już z W ołczecka, gdzie dzień przedtemzajął kw aterę oblaną" serdecznem a sym pa-tycznem śniadaniem z sztabem Legionów. K w atera1 była w W ołczecku, ale pobyt1tam nie był bynajmniej w ypoczynkiem.U staw icznie alarm ow any szw adron tłukłsię bez p rzerw y pod rozkazam i rotm istrzaw spom agając piechotę, która toczyła uporczy w y bój na linii P odczerew icze KołodjaKostiucbnówka.W ciężkim tym boju pluton trzeci pod kom endą aspiranta Aubkow skiego daje pod Ko-stiuchnów ką zw łaszcza liczne dow ody sprawności, i przez kilka dni, aż do chwili k ry ty cznej, spotyka się z licznemi pochw ałam i zarów no bryg adyera pułk.Grzesickiego, jaki szefa sztabu trzeciej brygady rotm.Kochańskiego.W sam dzień krytyczny, 5-go pazdziernika pod w ieczór, dyw izyon, którego strażprzednią stanow i pluton pod kom endą podp.Machnickiego, prześlizguje się pod osłoną nocy poza lewe skrzydło linii bojowej Legionów, poprzez lasy do W ólki gałuzińskiej, aspełniwszy swe zadanie naw iązania kontaktuz grupą p-ułk Bleylebena, będącą w odw rocie,spędził pamiętną szw adronow i m rozną nocw Gałuzi, gdzie po forsownej pracy bojowej87dnia padające już konie i strudzeni ludzie w y poczęli godzin kilka pod osłoną w łasnychwedet.Nie m ając meldunku o w yniku bitw y podKostiuchnówką, sta ra się dyw izyon o w iadom ość sam, w ysław szy w tym celu patrol podkom endą chor.C eratkiew icza do Opatowa,a naw iązaw szy łączność m aszeruje lasamiprzez Konińsk, na now y już odcinek zmienionego podów czas frontu, do stacyi kolejowejM aniewicza.Tam , stanow iąc rezerw ę dyw i-zyi (komendy Legionów), broni toru kolejow ego przez dw a (7.i 8.) ciężkie dni pazdziernika.O statnie dni, ostatnie przep raw y tak jednak sterały i ludzi i konie, że Komenda L egionów uznała za stosow ne dać w ytchnienieszw adronom , w ysyłając je w kierunku doW oronnej (6-ty) i Rokietnicy (5-ty szw adron).IV.Idzie więc szw adron 11.pazdziernika doW oronnej i w yzyskuje tam tejszy ll-dniow j-pobyt swój nietylko dla podleczenia i podpa-sienia koni, ale też i dla przyodziania dobrzejuż w bojach obdartych ludzi, oraz zgrom adzenia jakichkolw iek zapasów.Obok tych zajęć gospodarskich nie b rakło czasu i na przyjem ności, jakich i wojnacałkiem nie może pozbawić.%7łe w.pobliżunich, o kilka zaledwie kilom etrów kw aterowali Beliniacy, w ięc zapoznanie się w zajemne, zbratanie.Przyjęcia w szw adronach tui tam, a że w lasach zw ierza w szelakiego,na biotach ptactw a moc, w ięc i polowaniew 17 nietyle strzelb, ile najrozm aitszego autoramentu! karabinów: w borze poleskim.T ra dycyjny bigos w leśniczówce, a po nimdw orna uczta w W oronnej, gdzie tylko.pańbrakow ało, zakończyły to jedyne w swoimrodzaju sąsiedzkie polow anko11, po któremrozkaz odm arszu przyszedł tak nagle, że m usieli dobrze pospieszyć się Beliniacy, by niezostać dłużnymi rew anżu urządzonego naodmianę w mieście w Kowlu.'Rokietnica sam a, przepiękny zakątek ziemi w ołyńskiej, przypadła Ostojakom naszymdo smaku, to też nie bez żalu żegnali ją po miłym, choć może jak m ów ią zakrótkimw ypoczynku, ciągnąc odrazu na Kukle, gdzietoczyły się walki.Tu dyw izyon, szw adron poszw adronie, na zmianę, u żyty został jako o-słona artyleryi pruskiej, stojąc zaś na tyłachszóstego pułku był biernym , ale zato gorącow spółczującym św iadkiem tytanicznychjego w ysiłków , zakończonych chlubnem zw y cięstwem, zajęciem Kukli, zdobyciem Kamie-niuchy.89W śród tego monotonnego (biwakowania,w śród tych tw ardych dni, kiedy to po znużeniu dziennem, m róz nocy spędzał sen z powiek, ma dyw izyon, a z nim szw adron dzieńszczęśliw y, m oment piękny: zestrzelenie aeroplanu w rocznicę m ołotkow ską, 21.pazdziernika.Kto go zestrzelił powiedzieć dziś tru dno bo od Sew erynów ki, gdzie zaczęły siędo lataw ca pierw sze strzały legionowe, opuszczać się on zaczął lotem ślizgowym , próbując może tak dolecieć do sw ych pozycyj.PodKuklami dostaje od dyw izyonu nowe strzałyi odtąd lot jego zw łaszcza, że tu lotnik został w brzuch ranny - czem raz gw ałtow niejszy i niepew niejszy, kończy się w ylądow aniem i.zajęciem aparatu przez dyw izyon, o-raz wzięciem obserw atora, sztabskapitanaCzerniatyńskiego, w niewolę przez szw adroni odstaw ieniem go do Kom endy Legionów.Listopad przechodzi z początku w okopach, potem w siedzibie Komendy Legionów,gdzie szw adron z dyw izyonem stanow i rezerw ę i.chadza od czasu do czasu w okopy,urządziw szy się na leże zim owe, rozw eselanejedynie pieśnią, k tó ra w tym szw adronie, rozśpiew anym , jak może żaden inny oddział Legionów brzm i beż końca, brzm i to poważnie,jak na w ieczorku listopadow ym , urządzonym29-go, to wesoło, to sw yw olnie czasem, jak napozycyi, jak w polu, gdzie w czasie p rzerwbojowych m łode a bujne tem peram enty, choćw pieśni upływ u energii nagrom adzonejszukają.WJAZD DO LUBLINA.(OPOWIADANIE UAANA).Jak się to w tenczas stało?Ano, tak poprostu, jak się w szystkie rzeczy na wojnie stają.Jest rozkaz, to się człowiek tylko popraw ia i jedzie na koniu, a jenow ia try mu koło uszu św iszczą i kulki czasem.Ale robi się swoje, tak, jak zrobił w tenczasszw adron nasz, co nie w iedząc o tem rano,w południe sobie już ładnie i razno, z popu-kiwaniem lekkiem, jakby dla ochoty raczej,w jechał do Lublina.Staliśm y w ów czas, noc spędziliśmyw Niedzwicy górnej, trochę na biw aku, trochęna kw aterze, jak na wojnie można.Beliniacybyli z nami, a pan Belina, jako starszy, komendę miał.Nas prow adził porucznik Ostoja.Rano, a było i jasno i słonecznie, zapow iadał się śliczny dzień letni, bo to dopierokoniec lipca by ł: alarm , zbiórka; pożywili siękonie i ludzie czem tam kto miał i o 6-tejodmarsz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]