[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.»«Jesteś Jego Matką» [– stwierdza Judasz.]«Moim sercem.Ale zgodnie z Jego prawem On jest Moim Nauczycielem.Ani mniej, ani więcej niż dla wszystkich innych uczennic.»«Ty jesteś doskonała» [– stwierdza Judasz.]«On jest samą Doskonałością.»Judasz milczy i rozmyśla, potem pyta:«Dokąd poszedł Nauczyciel?»«Do Betlejem Galilejskiego.»«A potem?» [– pyta Judasz.]«Nie wiem» [– odpowiada Maryja.]«Ale wróci tutaj?»«Tak.»«Kiedy?»«Nie wiem» [– odpowiada Maryja.]«Nie chcesz mi powiedzieć!»«Nie mogę powiedzieć tego, czego nie wiem.Chodzisz z Nim od dwóch lat.Czy zawsze potrafisz powiedzieć, że ma określoną trasę wędrówki? Ileż razy wola ludzi zmuszała Go do zmiany.»«To prawda.Odejdę zaraz.do Kafarnaum.»«Słońce jest zbyt silne, żeby wędrować.Zostań.Jesteś pielgrzymem jak wszyscy inni.A On mówi, że uczennice powinny się o nich troszczyć.»«Moje życie jest dla Ciebie niemiłe.»«Twoje odrzucanie uzdrowienia jest dla Mnie bolesne! Jedynie to.Zdejmij płaszcz.Gdzie spałeś?»«Nie spałem.Czekałem do świtu, żeby się zobaczyć tylko z Tobą.»«Zatem musisz być zmęczony.W pokoju są dwa posłania, które służyły Szymonowi i Tomaszowi.Panuje tam spokój i chłód.Idź i śpij, Ja zaś przygotuję ci posiłek.»Judasz odchodzi bez słowa.A Maryja, bez wypoczynku po nocy spędzonej na czuwaniu, idzie do kuchni, żeby przygotować ogień.Wychodzi do ogrodu, żeby zerwać jarzyny.I łzy, łzy, łzy spływają cicho, kiedy pochyla się nad paleniskiem, żeby włożyć drwa, i nad ziemią, żeby pozbierać jarzyny, umyć je i obrać.Łzy spadają na jasne ziarno, którym karmi gołębie, i na płótno, które wyjmuje z kadzi i rozciąga na słońcu.Łzy Matki Boga.Tej bez Winy, która nie była wolna od boleści, a będąc Współodkupicielką cierpiała bardziej niż jakakolwiek inna niewiasta.135.ŚMIERĆ DZIADKA MARGCJAMANapisane 25 maja 1946.A, 8520-8528Jezus już opuścił niewiasty.Jest z apostołami, z Izaakiem i Margcjamem.Schodzi [wraz z innymi] z ostatnich wzgórz ku Równinie Ezdrelońskiej.Powoli zapada noc.Margcjam jest rozradowany, że Pan prowadzi go do jego dziadka.Mniej zadowoleni są apostołowie, którzy sobie przypominają o niedawnym zdarzeniu z Izmaelem.Jednak milczą, poważni, żeby nie zasmucać młodzieńca, który się cieszy, że nie tknął miodu, który dawała mu Porfirea:«.bo miałem nadzieję, że Pan zaspokoi me serce, umożliwiając mi ujrzenie dziadka.Nie wiem, dlaczego.ale od jakiegoś czasu widzę go w duchu, jakby mnie wzywał.Powiedziałem o tym Porfirei.Ona mi odpowiedziała: „Czuję to samo, gdy Szymon jest daleko”.Ale to nie może być to, o czym ona mówi, bo przedtem nigdy mi się to nie zdarzało.»«Bo przedtem byłeś dzieckiem.Teraz jesteś mężczyzną i twoja myśl jest bardziej rozwinięta» – mówi mu Piotr.«Mam jeszcze dwa małe serki i trochę oliwek.To, co mogłem zabrać, bo było moje.dla mojego drogiego dziadka.I mam tunikę konopną i szatę.Porfirea chciała je zrobić dla mnie.Powiedziałem jej jednak: „Jeśli mnie kochasz, zrób je dla starego ojca”.On jest zawsze w łachmanach i tak spocony, w szatach z kiepskiej wełny!.Będzie mu chłodniej.»«A na razie ty zostajesz bez ubrania i jesteś mokry jak gąbka w tej wełnianej szacie» – mówi mu Piotr.«O! Nieważne! Dziadek tak często nic nie jadł, żeby mi dać jeść, kiedy przebywałem w lesie.W końcu ja mogę mu coś dać.Gdybym mógł dość zaoszczędzić, żeby go wyzwolić!»«Ile już nazbierałeś?» – pyta Andrzej.«Mało.Ze [sprzedanych] ryb odłożyłem sto dziesięć drachm.Niebawem sprzedam baranki i wtedy.Gdybym tak mógł to zrobić przed zimą!.»«Wy go zabierzecie?» – pyta Natanael Piotra.«Tak.Nie popadniemy w nędzę, jeśli ten biedny starzec zje kęs naszego chleba.»«Poza tym.może wykonywać jakieś małe prace.Przyjść do nas, do Betsaidy, prawda, Filipie?»«Oczywiście, oczywiście.Pomożemy ci, Szymonie, żeby sprawić radość naszemu dobremu Margcjamowi i starcowi.»«Miejmy nadzieję, że nie ma Giokany» – odzywa się Juda Tadeusz.«Pójdę przed wami, żeby ich uprzedzić» – mówi Izaak.Idą szybko, w świetle księżyca.W pewnej chwili Izaak odchodzi, przyspieszając kroku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]