[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.»«A jednak to tu, przyjaciele, dwudziestego piątego dnia tego miesiąca, urodził się z Dziewicy Jezus Chrystus, Emmanuel, Słowo Boga, które stało się Ciałem z miłości do człowieka – Ten, który do was mówi.Wtedy – tak jak dziś – świat był głuchy na głosy z Nieba, przemawiające do serc.Odrzucił Matkę.i tutaj.Nie, Judaszu, nie odwracaj z obrzydzeniem spojrzenia od fruwających sów, od zielonych jaszczurek, od sieci pajęczych.Nie podnoś ze wstrętem twego pięknego haftowanego ubrania, aby nie pobrudzić go o ziemię pokrytą wydzielinami zwierząt.Te sowy są potomstwem tamtych, które były pierwszymi zabawkami, za którymi podążały oczy Dziecka, dla którego aniołowie śpiewali “Gloria”.Zostało ono usłyszane przez pasterzy upojonych nie czym innym, jak tylko ekstatyczną radością – prawdziwą radością.Te jaszczurki ze swymi szmaragdami były pierwszymi kolorami, które uderzyły Moje oczy: pierwszymi po bieli odzienia i twarzy Matki.Te sieci pajęcze stały się baldachimem Mojej królewskiej kołyski.Ta ziemia.och, możesz jej dotknąć bez pogardy.Jest wprawdzie pokryta odchodami, lecz została uświęcona stopą Świętej, Wielkiej Świętej, Czystej, Niepokalanej – Matki Boga.Ona porodziła, bo miała porodzić.Porodziła, jak powiedział Jej nie człowiek, lecz Bóg i sprawił, że z Niego poczęła.Ona, Bez Skazy, dotknęła stopami tej ziemi, możesz więc i ty na niej stanąć.Niech Bóg sprawi, że przez pięty twych stóp wzniesie się ku twemu sercu czystość, jaka z Niej promieniowała.» [– mówi Jezus]Szymon uklęknął.Jan idzie prosto do żłobu i płacze, opierając na nim głowę.Judasz jest przerażony.Potem, pokonany przez wzruszenie – nie zważając już na swe piękne szaty – rzuca się na ziemię, bierze rąbek szaty Jezusa, całuje ją i uderzając się w piersi mówi:«O, miej litość, dobry Nauczycielu, nad ślepotą Twego sługi! Opada ze mnie pycha.widzę Ciebie takim, jakim jesteś.Nie jako króla – jak myślałem – lecz jako Księcia Wiecznego, Ojca przyszłego wieku, Króla Pokoju.Litości, mój Panie i mój Boże! Litości!»«Tak, masz całą Moją litość.Teraz będziemy spać tam, gdzie spało Dziecko i Dziewica; tam gdzie Jan – w adoracji – zajął miejsce Matki; tam, gdzie Szymon wygląda jak Mój przybrany ojciec.Albo.jeśli wolicie, opowiem wam o tej nocy.»«O tak, Nauczycielu, pozwól nam poznać Twoje pojawienie się na tym świecie.» [ – mówi Judasz.]«.aby stało się ono lśniącą perłą w naszych sercach i abyśmy mogli dać ją światu.» [ – dorzuca Szymon.]«.i abyśmy czcili Twoją Matkę nie tylko dlatego, że była Twoją Matką, lecz dlatego, że.O, dlatego że jest Dziewicą!»Najpierw mówił Judasz, następnie Szymon, potem Jan, z obliczem, na którym łzy mieszają się z uśmiechami – tam, całkiem blisko żłobu!.«Chodźcie tu na siano.Posłuchajcie.»Jezus opowiada o nocy Swego narodzenia:[por.Łk 2,1n] «.Matka, która właśnie miała porodzić, przybywa na rozkaz Cezara Augusta, na zawiadomienie królewskiego przedstawiciela Publiusza Sulpicjusza Kwiryniusza, kiedy zarządcą Palestyny był Sencjusz Saturninus.Zawiadomienie nakazywało spisanie wszystkich mieszkańców Cesarstwa.Józef, małżonek Matki, pochodził z rodu Dawida, Matka – także.Posłuszni więc temu rozporządzeniu opuścili Nazaret, by pójść do Betlejem, kolebki królewskiego rodu.Było zimno.»Jezus ciągnie opowiadanie dalej i wszystko tak się kończy.38.JEZUS W GOSPODZIE W BETLEJEM.NAUKA NA RUINACH DOMU ANNYNapisane 9 stycznia 1945.A, 4131-4143Pierwsze godziny promiennego letniego poranka.Niebo przybiera różowy kolor na kilku małych chmurkach.Wydają się one strzępami gazy, które spadły na atłasowy dywan turkusowego koloru.Słychać koncert ptaków oszołomionych światłem.Wróbelki, kosy, rudziki szczebioczą, świergocą, kłócą się o łodyżkę, o gąsienicę, o gałązkę, którą chcą zanieść do gniazda, napełnić sobie dzióbek lub użyć jako żerdkę.Jaskółki spadają z nieba do małego strumienia, aby obmyć swe śnieżne gorsy rdzawo ufarbowane u góry.Ledwie co orzeźwione porywają muszkę śpiącą jeszcze na łodyżce, a potem wznoszą się w górę, przecinając powietrze skrzydłami niby połyskującymi stalowymi ostrzami.Świergoczą przy tym radośnie.Dwie pliszki ubrane w popielaty jedwab przechadzają się wdzięcznie jak dwie panienki wzdłuż biegu strumienia.Odkrywają swoje długie ogony ozdobione czarnym aksamitem, przeglądają się w wodzie, widzą swe piękno i na nowo podejmują spacer, wyśmiane przez kosa, który długim żółtym dzióbkiem gwiżdże na nie z tyłu jak prawdziwy leśny urwis.W dzikiej jabłonce uginającej się pod ciężarem owoców, niedaleko ruin, słowik woła natarczywie towarzysza i milknie dopiero, gdy widzi go przybywającego z długą gąsienicą zwijającą się w objęciu delikatnego dziobka.Para gołębi – które umknęły prawdopodobnie z miejskiego gołębnika i wybrały sobie na mieszkanie szczeliny ruin wieży – oddaje się czułościom: on się zaleca, ona – grucha zawstydzona.Jezus ze skrzyżowanymi ramionami przygląda się wszystkim tym radosnym małym ptaszkom i uśmiecha się.«Już jesteś gotowy, Nauczycielu?» – pyta z tyłu Szymon.«Jestem już gotowy.Inni śpią jeszcze?»«Tak» [– odpowiada Szymon.]«Są młodzi.Umyłem się w tym strumieniu.Czysta woda rozjaśnia myśli.»«Teraz ja tam idę.»Podczas gdy Szymon – ubrany jedynie w krótką tunikę – myje się i potem ubiera, wstaje Judasz i Jan.«Niech Bóg ma Cię w Swojej opiece, Nauczycielu.Czy jesteśmy spóźnieni?»«Nie, właśnie nastał poranek, ale teraz pośpieszcie się i wyruszamy.»Obydwaj myją się, a następnie ubierają tuniki i płaszcze.Przed udaniem się w drogę Jezus zbiera kwiatki, które wyrosły w szczelinach dwóch skał i wkłada je do małego drewnianego pudełka.Są w nim już inne rzeczy, których jednak dobrze nie rozpoznaję.Wyjaśnia:«Zaniosę je Matce.Będą dla Niej drogie.Chodźmy.»«Dokąd, Nauczycielu?» [– pyta Judasz]«Do Betlejem» [– odpowiada Jezus.]«Znowu tam? Wydaje mi się, że atmosfera nam nie sprzyja.»«To nie ma znaczenia.Chodźmy.Pokażę wam miejsce, do którego przyszli mędrcy i gdzie Ja byłem.»«Wybacz, Nauczycielu, i pozwól mi przemówić.Zrobimy tak.W Betlejem, w gospodzie, pozwolisz mi mówić i zadawać pytania.Jeśli chodzi o was, Galilejczyków, to nie jesteście zbytnio lubiani w Judei, a tu – jeszcze mniej niż gdzie indziej.Zróbmy więc tak.Ciebie i Jana już po samym ubiorze można rozpoznać, że jesteście z Galilei.To proste.I jeszcze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]