[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego twarz rozjaśnia się, kiedy przyciąga Jana do Siebie.Jan, przytulony, pyta idąc cały czas:«Judasz zadał Ci nowe cierpienie, prawda? Musiał też niepokoić Samuela.»«Dlaczego? Mówił ci o tym?»«Nie.Ale zrozumiałem.Powiedział tyko: „Zazwyczaj, kiedy się żyje przy kimś naprawdę dobrym, człowiek staje się dobry.Ale Judasz nie jest dobry, chociaż żyje przy Nauczycielu od trzech lat.Jest głęboko zepsuty i dobroć Chrystusa nie wnika w niego, tak jest pełen przewrotności”.Nie wiedziałem, co powiedzieć.bo to prawda.Ale dlaczego Judasz jest taki? Czy to możliwe, że się nigdy nie zmieni? A przecież.wszyscy otrzymujemy te same pouczenia.a kiedy przyszedł do nas, nie był gorszy niż my.»«Mój Janie! Moje słodkie dziecko!»Jezus całuje go w odkryte i czyste czoło.Mówi cicho, między włosami, które unoszą się, jasne i lekkie:«Są stworzenia, które wydają się żyć po to, aby niszczyć dobro istniejące w nich.Ty jesteś rybakiem i wiesz, jaki staje się żagiel, kiedy dmie w niego wir powietrzny.Tak się pochyla ku wodzie, że może przewrócić łódź i stać się niebezpieczny dla niej.Czasem trzeba więc go opuścić do gniazda, gdyż żagiel, na który napiera wir, nie jest już skrzydłem, lecz balastem, który ciągnie na dno, ku śmierci, zamiast prowadzić ku ocaleniu.Ale jeśli okrutny powiew wichru uciszy się, wystarczy kilka krótkich chwil, a żagiel staje się zaraz skrzydłem i popycha łódź szybko ku portowi, aby ją doprowadzić do ocalenia.Tak jest z wieloma duszami.Wystarczy, że wicher namiętności się ucisza, aby dusza poniżona i – można powiedzieć – zalana tym.tym, co nie jest dobre, zaczęła dążyć do Dobra.»«Dobrze, Nauczycielu.Ale w takim razie.powiedz mi.czy Judasz dotrze kiedykolwiek do Twojego portu?»«O! Nie każ Mi patrzeć na przyszłość jednego z Moich najbardziej umiłowanych! Mam przed Sobą przyszłość milionów dusz, dla których będzie bezużyteczna Moja boleść!.Mam przed Sobą wszystkie nikczemności świata.Ogarnia Mnie obrzydzenie.Czuję obrzydzenie z powodu tego wrzenia nieczystości, które jak rzeka pokrywają ziemię i będą ją pokrywać aż do końca wieków – o różnym wyglądzie, ale zawsze obrzydliwych dla Doskonałości.Nie każ Mi na to patrzeć! Pozwól Mi się napić i umocnić ze źródła, które nie zna zepsucia, i zapomnieć o zarobaczonej zgniliźnie tak wielu, patrząc tylko na ciebie samego, Mój pokoju!»I jeszcze raz całuje go w czoło i zagłębia Swe spojrzenie w przejrzystych oczach apostoła czystego i miłującego.Wchodzą do domu.W kuchni znajduje się Samuel, który łamie drewno, aby oszczędzić staruszce zmęczenia rozpalania ognia.Jezus zwraca się do niewiasty: «Pielgrzymi śpią?»«Sądzę, że tak.Nie słyszę żadnego hałasu.Teraz niosę wodę zwierzętom.Są w szopie.»«Ja to zrobię [– mówi Jan, biorąc dwie kadzie pełne wody].Idź raczej do Racheli.Obiecała mi świeżego sera.Powiedz jej, że zapłacę w szabat.»Pozostaje sam Jezus i Samuel.Jezus podchodzi do mężczyzny, który – pochylony nad ogniem – dmucha, aby rozpalić płomień i kładzie mu rękę na ramieniu, mówiąc:«Judasz przerwał nam tam, na górze.Chcę ci powiedzieć, że poślę cię z Moimi apostołami nazajutrz po szabacie.Może wolisz.»«Dziękuję, Nauczycielu.Żałuję, że utracę Twoją bliskość, ale w Twoich apostołach też odnajdę Ciebie.Wolę pozostać z dala od Judasza.Nie ośmieliłem się prosić Cię o to.»«Dobrze.Zatem zadecydowane.I miej litość dla niego, jak Ja.I nie mów o tym Piotrowi ani nikomu.»«Potrafię milczeć, Nauczycielu» [– mówi Samuel.]«Potem przyjdą uczniowie.Jest też Hermas, Szczepan i Izaak, dwóch mądrych i jeden sprawiedliwy, i wielu innych.Znajdziesz się pośród prawdziwych braci.»«Tak, Nauczycielu.Ty rozumiesz i pomagasz.Jesteś naprawdę dobrym Nauczycielem» – i pochyla się, całując rękę Jezusa.27.PRZYBYCIE MATKI I UCZENNIC DO EFRAIMNapisane 12 lutego 1947.A, 9971-9999Mieszkańcy domu Marii, małżonki Jakuba, już wstali, chociaż to dopiero początek dnia.Wydaje się, że to dzień szabatu, bo widzę, że są także obecni apostołowie, którzy zwykle wypełniają jakąś misję poza Efraim
[ Pobierz całość w formacie PDF ]