[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy tego nie kwe­stionowałem.Nigdy nawet nie myślałem o kwestionowaniu tego.My chrześcijanie mówimy o Nim jako o Trójcy, lecz jesteśmy świadomi, że Trójca jest Jednym.Dla niewierzą­cego może to być nieco skomplikowali, ale my wiemy, co to oznacza.To nie podlega dyskusji: j eden Bóg, jeden je­dyny.Jednakże w ciągu kilku ostatnich dni, a nawet kil­ku ostatnich godzin.- duchowny przerwał.- Użyjmy matematycznego porównania.Czy wiesz, co to jest twier­dzenie Godela?- Nie.- Ja też nie, przynajmniej niedokładnie.Jednak mogę ci je przedstawić w przybliżeniu.Sądzę, że to pojęcie z dwu­dziestego wieku.Według twierdzenia Godela, którego nikt nie zdołał obalić, istnieje podstawowa granica racjonalnego poznania matematycznego.Jesteśmy w stanie udowodnić wszystkie założenia rozumowania matematycznego aż do pewnego stadium, a potem osiągamy poziom, poza który po prostu nie możemy się posunąć.Ostatecznie dowiaduje­my się, że zeszliśmy poza proces matematycznego do­wodzenia w sferę nieudowadnialnych aksjomatów, rzeczy, które trzeba po prostu przyjąć na wiarę:, jeżeli chcemy zro­zumieć wszechświat.W ten sposób dochodzimy do granicy rozumu.Aby ją przekroczyć - aby w ogóle móc myśleć dalej - jesteśmy zmuszeni zaakceptować pewne podsta­wowe aksjomaty jako prawdziwe, nawet jeśli nie możemy j ich udowodnić.Nadążasz za mną?- Myślę, że tak.- Dobrze.Proponuję założyć, że twierdzenie Godela wyznacza granicę między bogami a śmiertelnikami.- Naprawdę? - dociekał Lawler.- O to mi chodzi - powiedział Quillan.- Wyzna­cza ono granicę ludzkiego pojmowania.Po drugiej stronie tej granicy stoją bogowie.Z definicji bogowie to istoty, które nie są ograniczone twierdzeniem Godela.My ludzie żyjemy w świecie, gdzie rzeczywistość ostatecznie rozpływa się w irracjonalnych założeniach, lub przynajmniej założe­niach, które są nieracjonalne, ponieważ nie można ich udo­wodnić.Bogowie żyją w królestwie absolutu, gdzie rzeczy­wistość nie tylko jest ustalona i znana poza poziom naszego aksjornatycznego dna, lecz także może być na nowo defi­niowana i kształtowana przez boską moc.Po raz pierwszy w czasie tej dyskusji Lawler poczuł dreszcz zainteresowania.- Galaktyka jest pełna istot, które nie są ludźmi, a któ­rych matematyka wcale nie jest lepsza od naszej, prawda? Jak one pasują do twojej teorii?- Określmy wszystkie inteligentne stworzenia, które podlegają ograniczeniom Godela, jako ludzkie, niezależnie od ich rzeczywistego gatunku.A wszystkie istoty, zdolne do funkcjonowania w ultragodelowskiej sferze logiki, są bogami.Lawler kiwnął głową.- Mów dalej.- Pozwól mi teraz wprowadzić pojęcie, które przyszło mi do głowy dziś rano, gdy rozmyślałem o Obliczu Wód.Przyznaję, że to najokropniejsza herezja.Jednak już wcześ­niej bywałem heretykiem i przeżyłem.Chociaż nie aż takim heretykiem.- Ponownie Quillan uśmiechnął się niewinnie.- Załóżmy, że w pewnym punkcie bogowie muszą osiągnąć granicę Godela, miejsce, gdzie kończą się ich moce rozumowania - moce tworzenia i odtwarzania - i dojdą do pewnego rodzaju bariery.Podobnie jak my, lecz na ja­kościowo innej płaszczyźnie, w końcu osiągną punkt, poza który nie będą mogli wyjść.- Ostateczny kres wszechświata - stwierdził Lawler.- Nie.Jedynie ich ostateczna granica.Równie dobrze oprócz nich mogą istnieć więksi bogowie.Bogowie, o któ­rych mówimy, są zamknięci w większej rzeczywistości określonej przez inną matematykę, do której nie mają do­stępu.Podnoszą oczy na następną rzeczywistość i następny poziom bogów.A tamci bogowie - mieszkańcy tej wię­kszej rzeczywistości - również mają wokół siebie ścianę Godela, na zewnątrz której znajdują się jeszcze więksi bo­gowie.I tak dalej, i tak dalej, i tak dalej.Lawlerowi zakręciło się w głowie.- W nieskończoność?- Tak.- Ale czy nie określasz boga jako coś nieskończonego? Jak może nieskończona rzecz być mniejsza od innej nie­skończoności?- Zbiór nieskończony może być zawarty w zbiorze nie­skończonym.Zbiór nieskończony może zawierać nieskoń­czoną liczbę nieskończonych podzbiorów.- Jeśli tak twierdzisz - odpowiedział lekko pode­nerwowany Lawler.- Tylko co to ma wspólnego z Ob­liczem?- Jeśli Oblicze jest prawdziwym rajem, niezniszczonym i dziewiczym - siedzibą Ducha Świętego - to rów­nie dobrze może być zamieszkałe przez istoty wyższego rzędu, istoty o wielkiej czystości i mocy.W Kościele na­zywano je aniołami.Wyznawcy innych religii nazywali je bogami.Cierpliwości, pomyślał Lawler.Ten człowiek traktuje to poważnie.Powiedział:- A te istoty wyższe - aniołowie, bogowie, nieważ­ne jak je nazwiemy - są miejscowymi, postgodelowskimi geniuszami, czy dobrze to rozumiem? Dla nas bogami.Również dla Skrzelowców, ponieważ Oblicze wydaje się ich świętym miejscem.Nie jest jednak samym Bogiem, Bogiem wszechmogącym, twoim Bogiem, którego czci twój Kościół, najwyższym stwórcą Skrzelowców i nas oraz wszystkiego we wszechświecie.Nie znajdujesz go w po­bliżu, przynajmniej niezbyt często.Ten Bóg stoi wyżej na drabinie rozwoju.Nie mieszka na żadnej szczególnej pla­necie.Jest gdzieś w górze, w wyższej sferze, w większym wszechświecie, patrzy w dół i czasami sprawdza, jak się rzeczy mają.- Dokładnie.- Jednak nawet On nie jest na samym szczycie?- Nie ma żadnego szczytu - odparł Quillan.- Jest tylko nie kończąca się drabina boskości, biegnąca od sta­dium stojącego tuż ponad śmiertelnikiem w bezkres.Nie wiem, na jakim szczeblu tej drabiny znajdują się miesz­kańcy Oblicza, lecz bardzo prawdopodobne, że stoją wyżej od nas.Bóg wszechmogący jest całą tą drabiną [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •