[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W miejscu gdzie podziemny stru-mień wypływał na powierzchnię, w zboczu wzgórza była brama wodna.Zastawa,sięgająca aż do dna rzeki broniła tego dostępu do groty.Często jednak zastawępodnoszono, bo drogą wodną dostarczano i wywożono różne towary.Kto by sięz zewnątrz wśliznął przez zastawę, znalazłby się w ciemnym tunelu prowadzącymdaleko w głąb wzgórza; w jednym wszakże miejscu, gdzie strumień płynął podpiwnicami pałacu, w stropie tunelu wycięto otwór i przykryto go mocnymi dębo-129wymi drzwiami.Otwierały się one w podłodze królewskiej piwnicy, w której stałyniezliczone rzędy beczek.Elfy leśne, a król bardziej jeszcze niż poddani, ogrom-nie lubią wino, chociaż w ich królestwie nie rodzi się winorośl.Sprowadzały więcwino, podobnie jak inne towary, z daleka, od swoich krewniaków z południa alboz winnic ludzi zamieszkujących odległe kraje.Przyczajony za wielką beczką Bilbo zobaczył klapę w podłodze, zbadał jej prze-znaczenie, a podsłuchując z ukrycia rozmów królewskiej służby, dowiedział się,w jaki sposób wino i różne towary dostają się rzeką lub lądem do Długiego Je-ziora.Okazało się, że było tam miasto wzniesione przez ludzi na palach dale-ko od brzegów, pośrodku jeziora dla obrony przed wszelkimi nieprzyjaciółmi,a zwłaszcza przed smokiem z Samotnej Góry.Z tego Miasta na Jeziorze becz-ki spławiano w górę Leśnej Rzeki.Niekiedy wiązano je razem w ogromne tratwyi za pomocą tyk lub wioseł pchano pod prąd; niekiedy ładowano beczki na pła-skodenne łodzie.Opróżnione beczki zrzucano przez klapę z piwnicy do strumienia, a potemotwierano bramę wodną i beczki, podskakując na wodzie, spływały z nurtemw dół, aż do odległego miejsca na wschodnim skraju Mrocznej Puszczy, gdziebrzegi zwężały się tak, że można było baryłki zatrzymać, powiązać z sobą i dalejw porządku wysłać z biegiem Leśnej Rzeki do Miasta na Jeziorze.Długo siedział Bilbo dumając o Wodnej Bramie i zastanawiając się, czy nie da-łoby się jej użyć do ucieczki, aż wreszcie wylągł się w głowie hobbita zarys de-sperackiego planu.Właśnie zaniesiono do cel kolację.Strażnicy ściągali z korytarzy, zabierającz sobą pochodnie i zostawiając tę część groty w ciemnościach.Bilbo podsłuchał,jak królewski piwniczy mówił do dowódcy straży: Chodz teraz ze mną, spróbujesz nowego wina, które właśnie dostarczono.Będę miał tej nocy ciężką robotę, bo trzeba piwnicę oczyścić z pustych beczek;napijmy się, żeby nabrać sił. Bardzo chętnie odparł ze śmiechem dowódca straży. Skosztuję winawraz z tobą, przekonamy się, czy jest godne królewskiego stołu.Dziś w nocy królurządza ucztę, wstyd byłby, gdybyś podał kiepskie trunki.Kiedy Bilbo to usłyszał, serce zabiło mu żywiej, zrozumiał bowiem, że szczęściemu sprzyja i że będzie mógł niezwłocznie wypróbować swój desperacki plan.Zle-dził dalej obu elfów; podczaszy z dowódcą straży zasiedli w małej piwniczce przystole, na którym stanęły dwa wielkie dzbany.Wkrótce zaczęli pić śmiejąc się we-soło.Przypadek znów okazał się niezwykle dla Bilba łaskawy.Na ogół trzeba nielada trunku, by spoić leśnego elfa, to było jednak szczególnie mocne wino z ogro-dów Dorwiniona, przeznaczone nie dla żołnierzy i służby, lecz wyłącznie na kró-130lewskie uczty, do picia małymi kielichami, a nie z ogromnych dzbanów.Nie upłynęło wiele czasu, gdy dowódca straży najpierw zwiesił głowę, potemzłożył ją na stole i wreszcie usnął.Podczaszy przez chwilę jeszcze gadał i śmiałsię sam do siebie, jakby wcale nie spostrzegając, co się z kompanem dzieje, leczwkrótce on także skłonił głowę na stół i chrapnął do wtóru przyjacielowi.Wów-czas do piwniczki wśliznął się hobbit.I oto już niebawem dowódca straży pozbyłsię kluczy, a Bilbo ile sił w nogach biegł korytarzem w stronę cel więziennych.Wielki pęk kluczy był trochę za ciężki dla hobbita, któremu też serce podchodzi-ło co chwila do gardła; miał wprawdzie pierścień na palcu, nie mógł jednak za-pobiec temu, by klucze od czasu do czasu nie szczęknęły i nie zadzwoniły głośno,i za każdym razem trząsł się cały z przerażenia.Najpierw otworzył celę Balina i zamknął ją natychmiast starannie, gdy krasno-lud znalazł się w korytarzu.Balin, jak łatwo sobie wyobrazić był okropnie zdziwio-ny, a chociaż rad wydostał się z przykrej, ciasnej kamiennej komórki, miał ocho-tę zadawać mnóstwo pytań i dowiedzieć się czegoś o zamiarach Bilba i o wszyst-kim w ogóle. Nie czas teraz na wyjaśnienia powiedział hobbit. Idz za mną i nie py-taj.Musimy trzymać się w gromadzie i pilnować, żeby się nikt nie odłączył.Uciek-niemy wszyscy lub żaden to nasza ostatnia szansa.Jeśli nas wykryją, kto wie,co król zrobi, prawdopodobnie zakuje wam ręce i nogi w kajdany.Proszę cię, mójdrogi, nie zaczynaj teraz dyskusji.Bilbo biegł więc od drzwi do drzwi, póki nie zebrał koło siebie dwunastu kra-snoludów, z których żaden zresztą po tak długim więzieniu w ciemnościach nieruszał się zbyt żwawo.Hobbitowi serce zamierało, ilekroć któryś z nich wpadałna drugiego, mruczał lub szeptał. Ależ hałaśliwe te krasnale, niech ich licho! mówił sobie w duchu.Mimo to wszystko szło jak po maśle, nie spotkali nigdziestrażników.Tej nocy odbywała się w puszczy i w górnej królewskiej sali wielka je-sienna zabawa, niemal wszyscy poddani króla elfów weselili się przy stołach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]