[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jankesi też mają ćwiczenia - skwitował to Keitel-Iwanienko.- Znakomicie.Macie się spisać, zobaczymy, kto będzie szybszy, my czy oni.- Co się dzieje? - padło od drzwi.Na progu stal w rozpiętym mundurze dowódca jednostki, również w randze pułkownika.- Co się dzieje? Nie zapowiedziana inspekcja, co, nie widzicie?! -zagrzmiał Keitel.- Ani słowa więcej, pułkowniku, tylko do roboty! Prowadzić wojsko!- Ale.- Co “ale”? - przerwał Keitel - Nie wiecie, co to takiego nie zapowiedziany sprawdzian gotowości bojowej?Niemiec cieszył się w duchu, że tak umiejętnie rozgryzł Rosjan, aroganckich, nieznośnych i cokolwiek twierdzili, pełnych nienawiści do Niemców.Z drugiej strony, kiedy na dzień dobry dało im się w pysk, posłusznieli.Chociaż Keitel miał zaledwie dystynkcje pułkownika, darł się głośniej niż rosyjski dowódca, co zupełnie wystarczało.- Ano, pokażę wam, co potrafią moi chłopcy.- Czekamy na placu.Działać! - przykazał mu Keitel.- Doktorze Ryan, niech pan tu zaraz przyjdzie.- Połączenie urwało się.- Pędzę - rzucił Jack, pochwycił papierosy i zszedł do sali 7-F-27, w której mieścił się ośrodek operacyjny CIA.Ośrodek znajdował się w północnej partii budynku i wyglądał identycznie, jak podobne placówki w innych instytucjach rządowych.Pośrodku sali o wymiarach dziesięć na sześć metrów, do której wchodziło się przez drzwi z szyfrowym zamkiem, stał duży okrągły stół z obrotową półką na książki.Sześć obrotowych foteli wokół stołu oznaczono tabliczkami zwieszonymi z sufitu: “starszy oficer dyżurny”, “oficer prasowy”, “Afryka-Ameryka Łacińska”, “Europa-ZSRR”, “Bliski Wschód-terroryzm” oraz “Azja Południowa-Da-leki Wschód-Pacyfik”.Zegary ścienne wskazywały czas w Moskwie, Pekinie, Bejrucie, Trypolisie i, oczywiście, czas Greenwich.Obok mieściła się salka konferencyjna z oknami wychodzącymi na wewnętrzny dziedziniec.- Co jest? - zapytał Jack, któremu deptał po piętach Goodley.- Dzwonili z obrony powietrznej, że w Denver wybuchła bomba jądrowa.- Kurwa, też się ich żarty trzymają! - odpowiedział Jack odruchowo.Zanim oficer cokolwiek odpowiedział, Jack poczuł, jak kurczy mu się żołądek.NORAD nie robi takich żartów.- Niestety, to nie żart - usłyszał od oficera dyżurnego.- Co jeszcze wiemy?- Niewiele.- Ale co?! Co na czarnej liście? - dopytywał się odruchowo Jack.Gdyby którekolwiek państwo znajdowało się na liście zagrożeń, dawno by o tym wiedział.- No, dobrze.Gdzie Marcus? - Leci do Ameryki tym swoim C-141, jest teraz gdzieś między Japonią i Aleutami.Pan tu rządzi - poinformował Ryana oficer, w duchu dziękując dobrotliwemu Bogu, że to nie na niego wypadło.- Prezydent siedzi w Camp David.Sekretarz obrony i sekretarz stanu.- Nie żyją? - domyślił się Ryan.- Na to by wyglądało.Ryan przymknął oczy.- Jezusie miłosierny.A gdzie wiceprezydent?- W swojej rezydencji.Alarm przyszedł trzy minuty temu.Dyżur w ośrodku dowodzenia w Pentagonie ma jakiś komandor, James Rosselli.Generał Wilkes też już tam jedzie.Mam na linii wywiad wojskowy.Przed chwilą postawili.To znaczy nie oni, tylko prezydent postawił siły strategiczne w pogotowie, DEFCON-DWA.- Co się dzieje w Rosji?- Wszystko normalnie.We wschodniej Syberii trwają lokalne ćwiczenia obrony przeciwlotniczej, to wszystko.- Aha.Proszę zawiadomić wszystkie placówki.Niech pan roześle polecenie, że czekam na.wszelkie sygnały na ten temat, nieważne jakie.Placówki mają sprawdzić wszystkie dostępne źródła.- Jack zawiesił głos.- Jaką mamy pewność, że ten wybuch naprawdę się zdarzył?- Dwa satelity DSPS zauważyły rozbłysk.Nasz KH-11 będzie przelatywał nad tamtym terenem za dwadzieścia minut, więc kazałem ośrodkowi kontroli lotu wycelować wszystkie kamery na Denver.Ci z NORAD-u są pewni, że to wybuch jądrowy, nie wiadomo tylko, jakiej mocy, ani jakie były skutki.Wygląda na to, że eksplozja nastąpiła tuż obok stadionu, jak w “Czarnej niedzieli”, tyle że naprawdę.To nie są ćwiczenia, przy ćwiczeniach nie nakazuje się siłom strategicznym przejść na DEFCON-DWA.- Tor rakiety balistycznej? Samolot w przestrzeni powietrznej?- Pierwsza możliwość odpada.Nie mieliśmy sygnału o salwie ani echa na radarach.- A może FOBS? - zapytał Goodley, mając na myśli nowe systemy wystrzeliwania głowic z orbitujących satelitów.- NORAD też by to wychwycił - brzmiała opinia oficera operacyjnego.- Już ich pytałem.Co do samolotu, na razie nie wiadomo.Próbują zdobyć taśmy od kontrolerów lotów.- Czyli gówno wiemy?- Zgadza się.- Prezydent łączył się już z nami?- Nie, ale mamy otwartą linię do Camp David.Jest tam też doradca do spraw bezpieczeństwa.- Prawdopodobna wersja?- Moim zdaniem, terroryści.Ryan skinął głową.- Ja też tak myślę.Chcę mieć do swojej dyspozycji salę konferencyjną.Proszę natychmiast wezwać szefów pionów, z operacyjnego, rozpoznania i naukowo-technicznego.Jeżeli trzeba wysłać po nich śmigłowiec, nie pytać, tylko wysyłać.Ryan przeszedł do sali konferencyjnej, zostawiając uchylone drzwi.- Rany boskie - sapnął Goodley.- Jest pan pewien, że się panu przydam?- Owszem, a jeżeli przyjdzie panu coś do głowy, proszę od razu mówić.Zapomniałem, na przykład, o głowicach z satelitów.- Jack chwycił za telefon i połączył się z FBI.- Ośrodek dowodzenia.- Tu CIA, mówi Ryan, zastępca dyrektora.Z kim rozmawiam?- Jestem O’Day, inspektor Pat O’Day.Jest ze mną zastępca wicedyrektora Murray.Obaj pana słyszymy.- Powiedz mi coś, Dan - zaczął Ryan, który także przełączył telefon ze słuchawki na głośnik.Oficer dyżurny postawił przed nim kubek kawy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]