[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Piękne słówka! warknęła Alice, a Jim przesłał mu oczyma nieme podziękowa-nie; jeśli oczywiście Lama Ananda chciał mu pomóc.Jim wierzył, że tak właśnie jest. Czy pozostało ci więcej tabletek Neo-H? obojętnym niby głosem spytał Re-snick. Nie skłamał Jim, jakkolwiek miał ich jeszcze w kieszeni pół tuzina.Pohamowałsię, by nie wygładzić marynarki lub nie zdradzić się w jakiś inny sposób. Ciekawe. Alice zawiesiła głos; nie chodziło jej jednak wcale o pigułki. Za-stanawiam się nad jednym.Wizja śmierci w ujęciu Klienta Weinbergera dała mu obrazjego ścieżki, jak to ujął Lama Ananda: drogi ratunku i bezpieczeństwa.Jeśli więc KlientWeinberger nie stanie się zdobyczą śmierci, jeśli umrze zaskoczony , będzie bezpiecz-ny.Oczywiście w jego pojęciu.Zgadza się, prawda? W takim razie, dlaczego nie mieliby-śmy za jego oczywiście przyzwoleniem zaaranżować mu niespodziewanej śmier-ci? W chwili, której nie będzie znał.Zmierć, która przybędzie nagle, jak wystrzał z ka-rabinu.Moglibyśmy ubić z nim interes, Noel.Jeśli Klient Weinberger odprawi publicz-ną pokutę pokaże się światu pogodzony to potem, w chwili nikomu nie znanej zawyjątkiem. Alice zawahała się. Z wyjątkiem Dr Menottiego? spytała ostro Sally.Alice potrząsnęła przecząco głową. Zwyczajna eutanazja jest zbyt wolna.101 Czyli za wyjątkiem zabójcy bez ogródek odezwał się Resnick. Lecz kto nimbędzie? Jim? Ty osobiście? Alice, przyłożyłabyś mu lufę do serca i pociągnęła za cyn-giel? Przy okazji, gdzie jest broń Weinbergera? odpowiedziała pytaniem Alice. Oddałem ją Urzędnikowi Spokoju odrzekł Jim. Byłem blisko podium, awszyscy inni sprawiali wrażenie sparaliżowanych. Masz w tym wszystkim coś dziwnie dużą rolę.Czy to nie ty przypadkiem przy-wiozłeś broń z Gracchus i wcisnąłeś ją w dłoni Weinbergera? Bredzisz. Zatem broń znajduje się w Oktagonie? Szkoda.Chyba szkoda. Ależ nie możemy strzelać do ludzi zaprotestował bez przekonania Resnick. Cóż to byłaby za dobra śmierć? %7łeby tylko nikt się o tym nie dowiedział zaszydziła Alice. Szczerze mówiąc, zachowujesz się jak agent provocateur: nawet jeśli przemknęłoci to tylko przez myśl odezwał się Jim z niezwykle zadowoloną miną.Alice odwróciła twarz w jego kierunku. Och, cwany jesteś.Dobrze, więc posłuchajcie mnie wszyscy.Weinberger nieumrze inaczej, jak przez zaskoczenie.I z tym musimy się pogodzić.Więc skoro takiejest jego pojęcie dobrej śmierci, to czy nie powinniśmy mu w tym przypadku wyświad-czyć tej przysługi? Ależ można to będzie interpretować jako akt zemsty odezwał się łagodnieAnanda. Oko za oko. Ale nie o mnie tu przecież chodzi zniecierpliwiła się Alice. Powiem ci, ktopowinien, logiczną koleją rzeczy, dokonać tego.Noel już go wymienił jako pierwszegokandydata, a jest on też zaufanym przewodnikiem Weinbergera, tym samym, który czu-le pielęgnując jego fantazje, sprawił, że tak wspaniale i bujnie rozkwitły. Kwiat, aby przekwitnąć, musi najpierw zakwitnąć sentencjonalnie odparłAnanda. Nigdy na odwrót.Alice zignorowała aforyzm Anandy, o ile miał to w ogóle być aforyzm. Skoro przewodnik, o którym mowa ciągnęła bierze za dobrą monetę takiebrednie, możesz być pewien, że bez wahania pociągnie za spust.Zrobi to w imię intere-sów swego klienta. Byłby to przerażający precedens odezwał się Resnick. Rolą przewodnika jestprzyjacielskie pośrednictwo.Reszta należy do eutanazera.Jim wybuchnął niepohamowanym gniewem. Ja mam uczynić ten precedens? Ja? Gdybym choć tylko coś takiego sugerował, anie.Dobre sobie! Precedens! Powiedziałbym raczej, że za dużo tutaj biurokracji.Byłczas, gdy człowiek uzdrowiony w tak cudowny sposób zasługiwał na pewien rodzaj.102no dobrze, mniejsza z tym.No wiem, Weinberger jest w dalszym ciągu mordercą.Leczbyły również czasy, kiedy nawet mordercę jeśli w chwili popełnienia zbrodni był nie-poczytalny po prostu izolowano od społeczeństwa.Aż do chwili, gdy mógł, już ule-czony, powrócić..na autostradę morderstw zakończyła Alice. Tak, jak gdyby miał tylko zdar-te opony, które wymagały przebieżnikowania. Czy nie cofnęliśmy się przypadkiem do czasów Rzymian? Weinberger przyrów-nał obecne piramidy śmierci do starożytnego Egiptu.Lecz Egipt był całkiem chybio-nym porównaniem.Starożytni Egipcjanie opętani byli ideą życia pozagrobowego, kra-iną żyjących zmarłych.Podczas gdy w czasach współczesnych.Może nie mam racji?Zamiast bogów Państwo, społeczeństwo.Odchodzimy, gdy wydaje się, że już naszapora.Komponujemy ody pożegnalne, rymowane dwuwierszem, bo takie jest tworzyćnajłatwiej, i wstępujemy do gorącej kąpieli w towarzystwie wiernej brzytwy.Jak w Rzy-mie. Nie twierdzisz przypadkiem, że wszyscy w tym Domu jesteśmy mordercami? spytała cicho Alice. To ty pragniesz zmienić przewodnika w kata!Była to bardzo niefortunna odpowiedz.Wszyscy, nawet Ananda, popatrzyli na niegoze zdumieniem, jakby okazał się przybyszem z Kosmosu w ludzkiej skórze. Dr Menotti nie jest katem! krzyknęła Sally Costello, wzburzona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]