[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rok później pogoda się zmieniła.Rzeka wciąż wylewała i popłynęła tędy.Dzisiaj pochłania ten brzeg.Zba­dałam go osobiście.Jest całkowicie piaszczysty, bez kamien­nego szkieletu.Kiedy już się obsunie, rzeka wedrze się do Krainy Kurhanów.Nawet zaklęcia Białej Róży nie powstrzymają jej przed otwarciem Wielkiego Kurhanu.Prąd porwie fetysze, a tym samym ułatwi mojemu mężowi wydostanie się.- Nie ma obrony przed Naturą - westchnąłem.- Jest.Jeśli ktoś potrafi przewidzieć, co knuje.Lecz Biała Róża nie potrafiła.Ani ja kiedy próbowałam mocniej go związać.A teraz jest już za późno.Cóż.Chciałeś ze mną rozmawiać?- Tak.Muszę opuścić Wieżę.- Nie musiałeś przychodzić do mnie w tej sprawie.Jesteś wolny.Możesz zostać lub odejść.- Odchodzę, ponieważ mam kilka rzeczy do zrobienia.Zresztą dobrze wiesz.Jeśli pójdę pieszo, prawdopodobnie dotrę do nich za późno.Droga na Równinę jest długa, nie wspominając o ryzyku.Chciałbym wynająć transport.Uśmiechnęła się.I był to szczery, promienny uśmiech, subtelnie różniący się od poprzednich.- Dobrze.Wiedziałam, że dostrzeżesz, gdzie leży przyszłość.Jak szybko możesz być gotowy?- Za pięć minut.Jeszcze jedno pytanie.Co z Krukiem?- Kruk jest gościem w koszarach w Krainie Kurhanów.W tej chwili nic więcej nie możemy dla niego zrobić.Zaczniemy działać, gdy tylko nadarzy się okazja.Zadowolony?Oczywiście, nie mogłem się spierać.- Dobrze.Transport będzie gotowy.I będziesz miał nie­zwykłego szofera.Samą Panią.- Ja.- Ja też się zastanawiałam.I najlepsze, co mogę zrobić, to spotkać się z twoją Białą Różą.Jadę z tobą.- Dopadną cię - powiedziałem, kiedy otrząsnąłem się z osłupienia.- Nie, jeśli nie będą mnie znali.A nie będą, dopóki im nie powiemy.Fakt, nikt nie był w stanie jej rozpoznać.Jestem jedynym, który ją spotkał i żył, by przechwalać się tym.Ale.Bogowie, skończmy już z tymi “ale".- Jeśli wejdziesz w pole ochronne, wszystkie twoje zaklęcia opadną.- Nie.Nowe zaklęcia nie działałyby, ale zastępcze będą bezpieczne.- Nie rozumiem.- Prosty urok znika w zetknięciu z polem ochronnym, ponieważ jest aktywnie podtrzymywany.Zaklęcie, które zmienia i pozostawia zmiany, ale nie jest podtrzymywane aktywnie, nie podlega wpływowi pola ochronnego.Coś zaczynało świtać mi w głowie, ale nadal nie mogłem tego pojąć.- Jeśli zmienisz się w żabę i będziesz w to wierzył, to pozos­taniesz żabą?- Jeśli przemiana będzie rzeczywistością, a nie tylko iluzją.- Aha.- Postanowiłem przemyśleć to później.- Będę kompanem spotkanym po drodze.Powiedzmy kimś, kto może pomóc ci w tłumaczeniu dokumentów.W tym musiał się kryć jakiś podstęp.Nie mogłem uwierzyć, że tak po prostu złoży swoje życie w moje ręce.- Zaczynasz rozumieć.- Za bardzo mi ufasz.- Znam cię lepiej niż ty sam siebie.Jesteś honorowym człowiekiem, na swój sposób, i wystarczająco cynicznym, by uwierzyć w istnienie mniejszego zła.Byłeś przed Okiem.Przeszył mnie dreszcz.Nie przeprosiła.Oboje wiedzieliśmy, że nie byłyby to szczere przeprosiny.- No i? - zapytała.- Nie jestem pewien, dlaczego chcesz to zrobić.To nie ma sensu.- W świecie zaistniała nowa sytuacja.Dotąd były tylko dwa bieguny, twoja wieśniaczka i ja.I wszystkie konflikty dotyczyły tylko nas.Teraz na północy wyłania się trzeci biegun i albo znajdę się pośrodku, albo utworzymy trójkąt.Zakładam, że mój mąż będzie chciał zniszczyć nas obie.I Białą Różę, i mnie.Dlatego uważam, że powinniśmy wspólnymi siłami wyeliminować największe niebezpie­czeństwo, zanim.- Dość.Rozumiem, ale nie sądzę, by Pupilka była taka praktyczna.Ma w sobie wiele nienawiści.- Może.Ale warto spróbować.Pomożesz mi?Będąc o rzut kamieniem od starej ciemności i widząc duchy spacerujące po Krainie Kurhanów.tak, zrobiłbym co w mojej mocy, by uniemożliwić temu potworowi wydostanie się z gro­bu.Ale jak, jak mogłem jej zaufać?- Będziesz mnie miał w polu ochronnym - powiedziała, odczytując moje myśli.- Dobrze.Muszę to przemyśleć.- Nie spiesz się.Jeszcze przez jakiś czas nie mogę stąd wyjechać.- Domyśliłem się, że chce utworzyć straż porządkową na wypadek rewolucji w pałacu.41.MIASTO ZWANE KONIEMMinęło czternaście dni, zanim dolecieliśmy do Konia, naj­nowocześniejszego miasta leżącego około stu mil na wschód, między Wietrzną Krainą a Równiną Strachu.Koń jest miejs­cem postoju handlarzy, którzy są wystarczająco szaleni, by ważyć się na podróż przez te dzikie tereny.Niegdyś miasto było główną kwaterą militarnych operacji Szept.Obecnie w garnizonie stacjonowały oddziały, które wcale nie były w drodze do Krainy Kurhanów.Przeklęci głupcy z północnej granicy chcieli zmoknąć.Gdy wlecieliśmy do miasta, oniemiałem ze zdumienia.Po­mimo przeniesienia większości wojsk, baza Szept zasłana była nowymi dywanami najróżniejszej wielkości.Na jednym z placów zobaczyłem formację w kształcie litery “W”, złożoną z pięciu potworów.Każdy z nich miał sto jardów długości i czterdzieści szerokości.Pokrywała je dżungla drewna i metalu.Dalej leżały dywany o niezwykłych kształtach.Prze­ważnie były dłuższe niż szersze i większe od tradycyjnych.Wszystkie przypominały coś kształtem i owinięte były cienką miedzianą siatką.- Co to ma być? - zapytałem.- Przystosowanie do taktyki wroga.Twoja wieśniaczka nie jest jedyną, która może zmieniać metody.- Wylądowa­liśmy i wysiadła.Zrobiłem to samo, żeby rozprostować kości po kilkugodzinnym locie.- Może będziemy mieli szansę wypróbować je po moim powrocie z Równiny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •