[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nikt nie może się o tym dowiedzieć  oświadczyła Christina. Jeśli moirodzice się zorientują, będę miała szlaban na pół roku. Dobra. Obiecujesz? Jasne, nie ma sprawy.Wjeżdżając na ulicę, gdzie mieszkała Christina, Dave wygasił światła.Zatrzy-mał się o kilka posesji od jej domu.Miał nadzieję, że ona nie oczekuje pożegnal-nego pocałunku.Ucieszył się, gdy wysiadła natychmiast. Obiecałeś  przypomniała. Nie martw się  odparł Dave.Patrzył, jak biegnie przez trawnik i znika w tym samym miejscu W żywopło-cie, z którego się wynurzyła.Pod pobliską latarnią Dave wysiadł, żeby obejrzeć samochód.Tylny zderzakwyszczerbił się wskutek kolizji z nagrobkiem, ale szkoda nie była duża.Przeszedłna drugą stronę i podejrzliwie wciągnął powietrze w nozdrza.Ulżyło mu, gdynie poczuł wymiocin.Zamknął drzwi i zaszedł wóz od przodu.Dopiero terazzauważył, że szlag trafił wycieraczkę z przedniej szyby od strony pasażera.Dave zacisnął zęby i zaklął pod nosem.Co za noc! Na domiar złego niczegowłaściwie nie uzyskał.Wsiadając do samochodu zastanawiał się, czy zdoła o tejporze dobudzić George a, swojego najlepszego przyjaciela.Nie mógł się docze-kać, żeby mu o wszystkim opowiedzieć.To było coś niesamowicie dziwaczne-go, zupełnie jak stary film grozy.Dave był nawet w pewnym sensie zadowolonyz powodu tej złamanej wycieraczki.Gdyby nie to, George na pewno by mu nieuwierzył.Po Xanaksie, który wzięła około wpół do drugiej nad ranem, Kim spała znacz-nie dłużej niż zwykle i gdy wstała, czuła się z lekka otępiała.Nie lubiła tego, aleuważała, że jak za trochę porządnego snu to niewielka cena.Pierwszą część dnia zajęło jej szykowanie mundurka do pracy, którą miała za-cząć już od poniedziałku.Ku swemu zaskoczeniu bardzo się cieszyła z powrotudo szpitala.I to nie tylko dlatego, że coraz bardziej gryzła się tym, co się działow laboratorium i wokół niego.Samotne i monotonne życie, jakie pędziła w Salem,męczyło ją, zwłaszcza w ostatnich dwóch tygodniach, odkąd skończyła urządza-nie domu.Głównym elementem obu tych problemów był Edward, mimo korzystnychzmian, jakie w nim zaszły pod wpływem Ultra.Ich wspólne życie zupełnie nieprzypominało tego, czego oczekiwała.Co prawda teraz, kiedy się nad tym za-248 stanawiała, zdawała sobie sprawę, że zaproponowała mu, by z nią zamieszkał,pod wpływem impulsu, do końca nie wiedząc, czego właściwie oczekuje.Alez pewnością spodziewała się więcej go widywać i w ogóle mieć z nim więcejwspólnego.Z pewnością też nie spodziewała się, że będzie się musiała martwićeksperymentalnym lekiem.Wszystko to razem stawiało ją w ośmieszającej sytu-acji.Skończywszy z mundurkiem, Kim powędrowała do zamku.Od razu natknęłasię na Alberta, który rozwiał jej nadzieje, że dziś zakończy prace hydrauliczne.Miał jeszcze zbyt dużo do zrobienia w skrzydle gościnnym.Powiedział, że zajmiemu to jeszcze góra dwa dni, i spytał, czy nie mógłby przez weekend zostawićw zamku narzędzi.Kim odparła, że może zostawić, co tylko chce.Zeszła po schodach w skrzydle dla służby i obejrzała wejście.Ku jej wielkie-mu rozczarowaniu znów było nabrudzone.Wyjrzała na zewnątrz i stwierdziła, żewycieraczka jest w stanie nietkniętym, tak jakby ją celowo omijano.Kim znowu wzięła się za szczotkę.Była na siebie zła, że nie poruszyła tegoproblemu podczas wczorajszej wizyty w laboratorium.Przecięła dziedziniec i sprawdziła wejście do skrzydła gościnnego.Tam byłoco prawda mniej śmieci, ale nie mniej brudno, a pod pewnymi względami możenawet bardziej.Schody pokrywał tu dywan.%7łeby go oczyścić, musiała ściągnąćz części dla służby stary odkurzacz.Gdy skończyła, poprzysięgła sobie, że tymrazem powie naukowcom, co o tym myśli.Pochowała przybory do sprzątania i chwilę rozważała, czy ma iść do labora-torium.Ale postanowiła to odłożyć.Na początku miesiąca, o ironio, nie chciałatam chodzić, ponieważ czuła, że jest nieproszonym gościem.Teraz nie miała nato ochoty dlatego, że tamci byli zbyt przyjacielscy.W końcu poszła na poddasze i rzuciła się w wir pracy.List Thomasa Goodma-na na nowo rozniecił jej zapał.Godziny mijały szybko i zanim się zorientowała,przyszła pora na lunch.Po drodze do domu spoglądała w stronę laboratorium i zastanawiała się, czyjednak nie wstąpić, ale znowu zrezygnowała.Wiedziała, że takie odwlekanie niema sensu, a jednak nie mogła się przemóc.Przyszło jej do głowy, że mogłabypoprosić Edwarda, żeby on porozmawiał z kolegami.Po lunchu wróciła na poddasze i spędziła tam całe popołudnie.Z czasów, któ-re były przedmiotem jej zainteresowania, znalazła tylko jedną rzecz, a mianowi-cie świadectwo Jonathana Stewarta z college u.Wynikało z niego, że Jonathanbył studentem raczej przeciętnym.Jak to określił jeden z jego nauczycieli akade-mickich, którego oceny odznaczały się nieco większą barwnością sformułowań,Jonathan przejawiał  więcej upodobania w pływaniu w Fresh Pond czy ślizganiusię po Charles River, w zależności od pory roku, niż w logice, retoryce i etyce.Tego wieczoru, gdy Kim siedziała na dworze delektując się rybą z grilla i sa-łatą z rozmaitymi dodatkami, zobaczyła, że w stronę laboratorium zmierza sa-249 mochód z dostawą pizzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •