[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– No to co? – wzruszył ramionami Jakub.– Chłopek i mieszczek też ubyło?– No nie, ale wiecie, królewiczowi nie wypada z mieszczką albo z chłopką się żenić.– Hy, a może by tak urządzić im rewolucję i wprowadzić republikę? – zadumał się Jakub.– Czy ty zdurniał? – zgromił go Semen.– Jedną rewolucję już przeżyłem.To w zupełności wystarczy!– Dobra, gadaj dalej.– Jest jeden precedens, dość paskudny ale otwierający pewne możliwości.– podjął Mag.– Widzicie, utarł się taki zwyczaj, że krasnoludy.– Masz na myśli takie małe pokurcze z kuszami, metr wzrostu, zarośnięte na gębach i pierońsko agresywne?– Dokładnie te.A więc, jest takie prawo, strasznie stare i wynikające z zapomnianych dawno zwyczajów.Otóż krasnoludy są zawsze płci męskiej.– Ok.To jak się rozmnażają? – Semen studiował kiedyś biologię i teraz bez trudu wyłapał fałsz.– Przynoszą je czarne bociany.Usiłowaliśmy wybić to pierzaste tałatajstwo, ale to nie takie łatwe.– W porządku – Jakub machnął ręką.– Gadaj dalej.– No więc krasnoludy nie mają kobiet, ale za to obdarzone są potwornym popędem płciowym.Dlatego też porywają nasze dziewczęta, wprowadzają w stan letargu i używają, aż wykończą.Zazwyczaj ze dwa tygodnie to trwa.– Tfu! – splunął ze zgrozą egzorcysta.– Ale taka dziewczyna, jeśli królewicz albo książę zdoła ją odbić z ich rąk, zwyczajowo traktowana jest jak królewna.Tak każe nasza tradycja.I można się z taką żenić.– Hmmm – mruknął Wedrowycz.– Jak rozumiem, wasz król postanowił skorzystać z tego przywileju?– Dokładnie.Wiecie, krasnoludy ostatnio prawie udało się wytępić, ale ten drań wydał zarządzenie, że las jest królewskim rezerwatem i nikomu nie wolno tam wchodzić.A potem wystarczyło parę miesięcy i się zalęgły.– Czegoś tu nie rozumiem – kozak odstawił kubek z bimbrem na stół.– Wszystko to bardzo ładne, ale do cholery, dlaczego my znaleźliśmy się tutaj?– No bo – czarodziej spuścił wzrok – wiecie, siedzi ich tam, wedle moich obliczeń, aż siedmiu.To twarde sukinsyny i niełatwo je zabić.W pojedynkę, czy nawet we dwudziestu, nawet nie warto próbować.Trza by skrzyknąć wszystkich chłopa z okolicy, uzbroić i przeczesać las.Ale król bydlak, gdyby się dowiedział, to.– przesunął palcem po gardle.– Dlatego pomyślałem, że gdyby tak zniknęły w niewyjaśnionych okolicznościach.Dlatego ściągnąłem was: wojowników z drugiego świata.W tym momencie rozległ się łomot.Ktoś walił do drzwi.– Otwieraj, ty plugawy sukinsynu!!! – rozległo się.– Albo wykurzymy cię jak lisa z kurnika!W chwilę potem ktoś wypalił z hakownicy pod klamkę i drzwi stanęły otworem.Do środka wdarło się kilkunastu osobników w szarych, skórzanych płaszczach przeciwdeszczowych.Wszyscy mieli ciemne okulary i uzbrojeni byli po zęby.Idący na przedzie wyciągnął odznakę.– Obskura – huknął.– Królewska tajna policja? – przeraził się Mag.– Jesteś aresztowany pod zarzutem użycia czarów w królewskim rezerwacie.Wszystko widzieliśmy, chciałeś otworzyć bramę miedzy światami, by krasnoludy pobłądziły i utknęły tam.Odpowiesz za narażenie na śmierć istot rozumnych– Każdy sąd mnie uniewinni – odgryzł się.– Krasnoludy nie są rozumne.– Zabrać go! – huknął wachman.– A wy co za jedni? – spojrzał podejrzliwie na Semena i Jakuba.– Klienci z wioski – zełgał egzorcysta.– Przyszliśmy po proszek na niemoc płciową.– Tfu, obleśne dziadki, wracać do chałup pod pierzyny! – ryknął.– Panienek się zachciewa!Tajniacy wyszli, ciągnąc opierającego się czarodzieja.Zapakowali go do nieoznakowanej szarej karety i pojazd odjechał drogą do zamku, wzniecając za sobą smugę złocistego kurzu.– Niech to.– mruknął Semen.– Nie mogli się spóźnić pięć minut? Zaczął już z sensem gadać.A tak, w zasadzie nie wiemy na czym stoimy.– No cóż – poskrobał się po głowie Jakub.– Trzeba gościa wyciągnąć z lochu, miejmy nadzieję, że nie zostanie powieszony od razu.Spróbował czarodziejskiego samogonu.– Lichota – ocenił.– W bimbrologii trza by ich też podszkolić.A na razie rozglądnijmy się po okolicy.Ruszyli do wioski.Na skraju osady stała kuźnia.Widać od dawna funkcjonowała, bo gleba naokoło pokryta była rdzawym nalotem.Obaj podróżnicy szukali szynku i minęliby ją, lecz dobiegający z wnętrza szloch zwrócił ich uwagę.– Ktoś płacze – zauważył Semen.– Nie można zostawić bliźniego bez duchowego wsparcia.– Jakub potrząsnął antałkiem zabranym z siedziby maga.Wewnątrz kuźni, półleżąc na kowadle, szlochał mężczyzna w skórzanym fartuchu.– Ty, czego beczysz? – szturchnął go egzorcysta.– Dorosły chłop, a rozlepił się zupełnie.– Uuuu.córeczka jedyna.– Na oko piętnaście lat, jasne włosy, pieprzyk na policzku? – upewnił się kozak.Kowal w odpowiedzi jeszcze bardziej zaszlochał.– Kurde, facet, dobrze nie jest – westchnął Wędrowycz.– Krasnoludy trzymają ją w skrzynce.– To jeszcze małe piwo – powiedział kowal, ocierając zaczerwienione oczy.– Ale słyszałem, że król idzie ją dziś w nocy odbić – i rozszlochał się na dobre.– Czegoś tu nie kapuję – Jakub zmarszczył brwi.– Skoro ją odbije to chyba dobrze? Pokurcze przestaną ją gwałcić.– za późno ugryzł się w język.– No i będziesz teściem króla, a to nie byle co.– Gówno! – jęknął kowal.– To, że krasnoludy ją zwyobracają to jeszcze nic, one zawsze swoje ofiary usypiają.Uśpi ją, a jak się obudzi, nic nie będzie pamiętać, a cnotę to się chirurgicznie naprawi, ale król jak ją odbije, to będzie się mógł z nią ożenić – i znowu zapłakał.– Pomieszało mu się ze zgryzoty w głowie.– zawyrokował Jakub.– Wcale mi się nie pomieszało.Po prostu nie widzieliście naszego nowego władcy – mruknął ponuro kowal.– A jak wygląda?– Sto dwadzieścia kilo sadła, rude loczki, zezowaty, w dodatku cham i kombinator.– Młody jeszcze – uspokoił go Jakub, – dorośnie, schudnie, charakter mu się poprawi.– Jaki młody? – zdumiał się gospodarz.– Czterdziestka na karku! A tak w ogóle – obrzucił ich zaskoczonym spojrzeniem – kim wy właściwie jesteście?– Kapitan dzikiej dywizji 15-tego gwardyjskiego pułku kozaków im.Św.Niny, Semen Omelajnowicz Korczaszko.– I Jakub Wędrowycz, egzorcysta – uzupełnił skromnie jego towarzysz.– Jak by to powiedzieć, przybywamy tu z innego świata.– Nareszcie!!! – wrzasnął radośnie kowal.– Nieustraszeni wojownicy z drugiego świata! Wędrujecie między rzeczywistościami, aby gnębić złoczyńców, wyzwalać niewolników i przywracać sprawiedliwość? Słyszałem takie legendy.– Wychodzi na to, że to my – mruknął Semen.– Jakie nastroje panują w wiosce? Możemy liczyć na waszą pomoc?– Gryzie mnie jeden problem – powiedział król przełykając solidny kęs pieczeni.– Zagadnienie, nazwijmy to, ekonomiczne.Jaki mamy deficyt królewien w cesarstwie?– Myślę, że brakuje dwudziestu, może trzydziestu.– A gdyby tak nie zabijać krasnoludów, tylko wykradać im kolejne dziewczyny?– Ale po co?– Na eksport, ty tępaku!Jakub z Semenem tankowali importowaną śliwowicę z cesarskiej destylarni.Resztki łąkowej pieczęci ze znakiem akcyzy posłużyły jako zagrycha.– Jest tu jeden taki pastuszek.Mag miał go przeszkolić w walce, chciał iść uwolnić moją córkę – wyjaśniał Kowal.– A jak pastuszek uwolni dziewczynę i ona będzie miała status królewny, to może ją poślubić, czy to będzie mezalians? – zagadnął Semen.– Mogą się żenić.Pastuszek dostaje wtedy status księcia krwi.I może zostać królem.Jeśli tylko tron się zwolni – spojrzał w stronę zamku.– Mądrze to sobie poukładali – mruknął egzorcysta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]