[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Myśmy ją wszyscy przed sobą widzieli -Cudowną postać w złotej gwiazd koronie,W niepokalanej czystości i bieli,Ze zmaz obmytą przez anielskie dłonie,Z twarzą podobną do Najświętszej PannyI blask z swych włosów siejącą poranny.Każdy ją wieńczył w własnych rojeń kwiatyI jej piękności odczuwał inaczej,Każdy w odmienne ubierał ją szaty -Lecz nikt nie wątpił, iż po dniach rozpaczyNadpłynie w blasków różanych powodziI swą pięknością cały świat odmłodzi.Więceśmy ręce do niej wyciągali,Wołając:  Zstępuj z błękitów, królowo!Krzywdy nędzarzów zważ na prawa szaliI sprawiedliwość wymierz im na nowo,Zawieś miecz pomsty nad fałszem i zbrodniąI bądz ludzkości gwiazdą znów przewodnią.My ci pod stopy ciała swe uścielem,Abyś stanęła na nich jak na tronieI praw zgwałconych stała się mścicielem,203 Z błogosławieństwem wyciągając dłonieKu tym, co cierpiąc niesłusznie skrzywdzeni,Wzywają ciebie z czyśćcowych płomieni.My nic dla szczęścia swego, nic dla siebieNie pragniem - nawet nie żądamy dożyćChwili, gdy z jutrznią zabłyśniesz na niebie.Chcemy na zawsze w prochu się położyćI za swe wiano wziąć niepamięć wieczną,Byłeś Ty jasność rozlała słoneczną.To wszystko teraz w przepaść się zapadło,I już przeminął czas rycerskiej służby;Z błękitów jasne zniknęło widziadło,Umilkły wieszcze natchnienia i wróżby,A burza nieszczęść strąciła nam z głowyNawet ostatni wieniec nasz - cierniowy.Zpiewne serc głosy, idealne hasła,Płomienne słowa, mistyczne zachwytyPrzebrzmiały - lampa cudowna zagasła,Na ziemię runął ideał rozbity.I w naszych oczach rozpadło się w gruzyTęczowe państwo romantycznej muzy.Prąd czasu innym popłynął korytem,Nastała nowa epoka, żelazna,204 Która wciąż ziemskim zaprzątnięta bytem,Niebiańskich widzeń słodyczy nie zaznaI tylko w ziemi wnętrznościach się grzebie,Zajęta myślą o codziennym chlebie.Uboga duchem i uczuciem skąpa,Dokoła cień swój roztacza ponury,Ciężko po ciałach swoich ofiar stąpa -I chciwą dłonią szarpiąc pierś natury,Pragnie zasłonę zedrzeć tajemniczą,Za coraz nową zdążając zdobyczą.Choć na chorągwi kładzie prawdy znamięI ludzkiej wiedzy skarbnicę bogaci -Czynami swymi wiecznym prawdom kłamieI fałsz podaje w misternej postaci,I jadem zbroi węże i padalce,By zwyciężały w strasznej o byt walce.Nastała nowa epoka, z obliczemNieubłaganem, lodowatem, chmurnem;Jej bóg jest owym, nie wzruszonym niczem,Pożerającym swe dzieci Saturnem -A jej religia, dziką tchnąca grozą,Drapieżnej siły jest apoteozą.Z nową religią nowi są prorocy,205 Co słabszym niosąc wyrok unicestwień,Głoszą królestwo gwałtu i przemocy,I ewangelię plemiennych rozbestwień,Jako pociechę wskazując w rozbiciuNędzę i nicość i w śmierci, i w życiu.Pod ich chorągwie spieszą ludzie nowi,Widząc, że wiara przeszłości zawiodła -Urągać czystych poświęceń duchowi,Kruszyć braterstwa i wolności godła,Przed złotym cielcem korzyć się tyranii -Panmoskwicyzmu albo pangermanii.I u nas przyszło nowe pokolenie,Wpatrzone w ziemię z chłodem i rozwagą,Pragnące teraz na dziejowej scenieOdgrzebać z gruzów rzeczywistość nagą,Podstawę bytu, mniej od dawnej chwiejną,By na niej znowu budować kolejno.W twardej nieszczęścia urobione szkole,Zrzekło się marzeń zdradliwych słodyczy;Krępuje skrzydła młodości sokole,W każdym porywie z siłami się liczy -I wchodzi z prądem dziejowym w przymierza,Biorąc w rachubę instynkt i moc zwierza.206 Spragnione prawdy, za nią jedną goni,Choćby nią miało zatruć czyste zdroje,Gdyż pragnie świeżej doszukać się broni,Z którą by mogło przyszłe staczać boje -A w tej pogoni - stopą nieoględnąDepcze wawrzyny, co na grobach więdną.To pokolenie, milczące i smutne,Daleko myślą od dawnych odeszło;Oskarża serca miłością rozrzutneI lekceważy ich zasługę przeszłą,Nie wiedząc nawet, ile w niej się mieściWielkich poświęceń, cnoty i boleści.Myśmy przez piękność, sercami odczutą,W dobra i prawdy chcieli wejść krainę,A oto kończym nasze dni pokutą,Zbyt śmiałych lotów opłakując winę.Nie może m jednak bez goryczy patrzeć,Widząc, jak chcecie ślad przeszłości zatrzeć.Lecz chociaż droga nasza się rozchodzi,A chłód wasz lodem spada nam na serce -My błogosławim wam, rycerze młodzi,Narodowego długu spadkobiercę,I na trud przyszłych, mozolnych wyzwoleńNiesiem życzenia gasnących pokoleń.207 Idzcie, jak światła przystoi czcicielom,Oświecać drogi ludzkiego pochoduKu coraz wyższym i jaśniejszym celom!Szukajcie prawdy dla swego narodu,Ażeby przez nią posiąść mógł helotaStracone piękno i dobro żywota.Lecz wiedzcie: prawda, której wy szukacie,Jest jak Proteusz kryjący się zdradnie,Który wciąż swoje odmienia postacie,Gdy śmiały nurek w głębi go napadnie,I pokolenia ciekawych żeglarzyCoraz to nową odpowiedzią darzy.22-24 styczeń 1888NAD GABIAMI [1894]IZmiennego bytu falo ty ruchliwa,Co nas unosisz po wszechświata toni!Daremnie wzrok nasz za tym wszystkim goni,Co pod powierzchnią twoją się ukrywa;208 Choć nam w błyskawic blasku się odsłoniGłąb niezmierzona, ciemna i straszliwa.Trudno nam dotrzeć spojrzeniami do niejPrzez pianę zjawisk, co po wierzchu pływa.Próżno nad głębią schyleni - jej ciemnicObraz chwytamy, gdyż ruchliwa fala,Zamiast odwiecznych istnienia tajemnic,Własną twarz naszą ukazuje z dala,I nasz widnokrąg cały się powlekaRzuconym w wszechświat odbiciem człowieka.21 listopad 1883IIWieczne ciemności, bezdenne otchłanie,Co otaczacie tajemnicą życie!Próżno was ciągle pytamy - milczycie,Głuche na nasze skargi i wołanie.Próżna ciekawość! próżne serca bicie!Nikt odpowiedzi od was nie dostanie -Chyba nam echo odrzuci pytanie,Przywtórzy myśli, tkwiącej w piersiach skrycie.209 I nieraz biedni za prawdę bierzemyTen głuchy oddzwięk własnej wyobrazni,Sądząc, że słyszy m tajny głos natury -Lecz wszechświat stoi tak jak przedtem niemy,I otchłań poty milczeniem nas drażni,Póki nas w mrok swój nie wciągnie ponury.28 listopad 1883IIIAudząca Maja otworzy ci oczy,Migając widzeń różnobarwną tęczą,Splotami wrażeń zmysłowych otoczyI siecią złudzeń usidli pajęczą.Widzisz tłum zjawisk, co się wkoło tłoczy,Słyszysz melodie, co ci w uszach dzwięczą,I śnisz sen smutny, chwilami uroczy,W którym cię widma zagadkowe dręczą.Zcigając próżno przynęty zwodnicze,Co się wciąż z twojej usuwają dłoni,Pragniesz rozpoznać więzy tajemniczeI swej piastunki zakryte oblicze;210 Lecz ledwie rękę wyciągnąłeś do niej,Audząca Maja oczy ci zasłoni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •