[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rolandznowu, też wielki rycerz, inaczej zwany Orlandem lub Rotolandem, kiedy dowiedział się, żepiękna Angelika za jego plecami z Medorem się zadawała, wpadł w szaleństwo z żałościswojej i nuże mścić się na przyrodzie samej: mącić wodę w zdrojach, drzewa z korzeniamiwyrywać, powodować w górach lawiny i innych czynów dokonywać, tyleż szalonych, co nanieśmiertelną sławę zasługujących.Nie zdecydowałem się jeszcze, którego z dwuwymienionych rycerzy dokładniej naśladować będę na tym odludziu, ale to pewne, żepokutna moja determinacja godnie uczci tę, której imię dzwięczne przyprawia o drżenie mojeserce wiernie stęsknione. Ale cóż was skłania, panie, do takich szaleństw ? zapytał nie bez ciekawości SanczoPansa. Czy otrzymaliście w tych górach wiadomość, nie wiem tylko, jakim sposobem, bonie zauważyłem tu żadnego posłańca, że wielmożna pani Dulcynea z Toboso wzgardziławami ni stąd ni zowąd albo, co nie daj Boże, figlowała za waszymi plecami z tym jakimśMedorem? Cóż za zasługa odparł Don Kichot oszaleć z rozpaczy, mając rzeczywisty ku temupowód? Jeżeli uczynię to bez widoczniejszej przyczyny, wyłącznie przez długotrwałerozstanie, sycące mój ból miłosny i trwogę, wtedy dopiero pokażę siłę rycerskiego, uczucia!Nie sprzeciwiaj się, Sanczo, lecz pozostaw mnie tutaj w moim stanie żałosnym, sam zaśruszaj w drogę do pani mej Dulcynei, by doręczyć jej list, który napiszę, i co rychlej wracać zodpowiedzią.Od tego, jaką odpowiedz przyniesiesz, zależeć będzie mój powrót do zmysłówbądz pozostanie na zawsze w mrokach szaleństwa.Poprzestając na takim wytłumaczeniu giermkowi swojego niezwykłego postępowania orazzamiarów, Don Kichot znowu jął się swego, to znaczy rozdzierania szat i walenia głową oskały.Wzdychał przy tym i jęczał, przywoływał daleką okrutnicę, by wejrzała na jego męki,Sancza Pansę zaś napominał między jednym szlochem a drugim, by dobrze mu się przyglądałi zapamiętał, co widzi, a to dla zdania sprawy tej, która jest wszystkiego przyczyną. Co widzę, to widzę, panie rycerzu zauważył Sanczo ale czy nie moglibyście bardziejuważać tłukąc łbem o skały? Gotowa jeszcze zdarzyć się jakaś specjalnie twarda i za jednymzamachem koniec będzie całej pokuty.Jakbyście pozwolili, to, odwrotnie, wyszukam wammiększe miejsce do tłuczenia, a pani Dulcynei słówka o tym nie pisnę, tylko przysięgnę, żeskała była twarda jak diament. Przepisy rycerskie zabraniają takich wybiegów, mój dobry Sanczo.Muszę walićprawdziwą głową o prawdziwą skałę, a wszystko, co możesz dla mnie zrobić, to zostawićtrochę szarpi na opatrunek. Dalibóg, nie pojmuję, skoro zgryzota wasza nie jest prawdziwa i to podnosi jeszcze jejcenę, dlaczego skała ma być prawdziwsza od powodu walenia o nią.Ale jak sobie chcecie.Piszcie ten list, panie, i ruszam.Myślę tylko, że kiedy nie mam już mojego osiołka, nie66każecie mi wędrować Bóg wie jak długo piechotą, lecz użyczycie w tym celu Rosynanta, naczas pokuty wcale wam tu niepotrzebnego. Niech tak będzie zgodził się Don Kichot. Kłopot w tym tylko, że nie mam na czympisać mojego listu. Czy to znaczy też, że nie macie na czym pisać zlecenia w sprawie wydania mi tychtrzech osiołków, o których wspominaliście przedtem? Na to wygląda, że tym razem nie mylisz się, mój dobry Sanczo.Jedyna rada to ta, żenauczysz się mojego wzniosłego listu na pamięć, a w pierwszej miejscowości, gdzie spotkaszjakiego piśmiennego nauczyciela, on z twojej pamięci przeniesie list pięknymi literami napapier. A co z podpisem? Podpis ma być: Dozgonnie Twój Rycerz Posępnego Oblicza.Jeżeli ten bakałarz, októrym mówię, potrafi list cały spisać, to i podpis nie przysporzy mu trudności. Wiecie co, panie, najpierw umieśćcie w mojej pamięci ten przekaz na trzy osiołki, a gdyjuż on się tam usadowi, reszta jakoś zmieści się obok niego. Dobrze skinął głową Don Kichot zapamiętaj więc: Polecam łaskawej mejsiostrzenicy, iżby za okazaniem niniejszego wydała zasłużonemu giermkowi mojemuSanczowi Pansie trzy z pięciu ośląt, jakie zostawiłem w domu pod jej opieką.Podpis: Hidalgo Don Kichot z La Manczy.Powtórz.Sanczo Pansa powtórzył wszystko bez najmniejszego błędu lub opuszczenia. Teraz list powiedział zadowolony Don Kichot
[ Pobierz całość w formacie PDF ]