[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Będziemy jechali godzinę i kwadrans – rzekł Holmes – poproszę więc pana, panie Pickroft,by zechciał pan opowiedzieć mojemu przyjacielowi swoją przygodę – tak, jak mnie jąpan opowiedział lub, jeśli można, jeszcze dokładniej.Będzie to korzystne i dla mnie, gdy wysłuchamjej raz jeszcze.Proszę, niech pan opowiada.Nasz towarzysz spojrzał na mnie, uśmiechając się z pewnym zakłopotaniem.– Chodzi o to, proszę pana – rozpoczął – że w całej tej sprawie gram bardzo głupią i niewyraźnąrolę.Może się to, rzecz prosta, skończyć pomyślnie, ale nie mogłem postąpić inaczej.W każdym razie wyglądam w tym wszystkim jak naiwniak, którego łatwo wyprowadzićw pole.Sam pan się o tym przekona, panie doktorze!Pracowałem w firmie Cocksohn i Udhaus, lecz firma zbankrutowała i zostałem wraz z siedemdziesięciomapozostałymi osobami bez pracy.Ponieważ pracowałem tam pięć lat, staryCocksohn dał mi bardzo dobre świadectwo; na nic mi się ono jednak nie przydało.Gdziekolwieksię zwróciłem, wszystkie stanowiska były zajęte.Przez pięć lat zaoszczędziłem okołoosiemdziesiąt funtów, dostawałem bowiem trzy funty tygodniowo.Pieniądze te jednak prędkosię wyczerpały, tak że wystarczało zaledwie na opłatę ogłoszeń lub na znaczki do listów,w których wysyłałem swoją ofertę.Biegając od jednego biura do drugiego zdarłem całkiembuty.175Znalazłem wreszcie wakat w wielkiej firmie handlowej “Mawson i Williams”.Nie wiem,czy zna pan tę firmę; znajduje się ona na krańcu miasta, chociaż jest jednym z najbogatszychdomów handlowych w Londynie.Na ogłoszenie trzeba było odpowiedzieć pisemnie.Posłałemna wszelki wypadek moje świadectwo, nie mając w gruncie rzeczy nadziei na powodzenie.W odpowiedzi otrzymałem wezwanie do objęcia posady od zbliżającego się poniedziałku.Trudno pojąć, jak to się stało i jak w ogóle załatwiają takie sprawy.Mówią, że głównydyrektor zanurza rękę w stosie listów i wyciąga pierwszy lepszy.Tak czy owak, szczęścieuśmiechnęło się do mnie i nie potrzebuję dodawać, jaki byłem wniebowzięty.Pensja – napoczątek funt tygodniowo, praca prawie taka sama, jak u Cocksohna.Teraz przejdę do sednasprawy.Mieszkam za miastem, w Hamsted, Potters Taras, pod numerem 17.Tego samegowieczora, kiedy otrzymałem wezwanie do objęcia posady, siedziałem w swoim pokoju i paliłemfajkę.Naraz ukazuje się w drzwiach moja gospodyni i doręcza mi bilet wizytowy z nazwiskiem“Artur Pinner, agent handlowy”.Nie słyszałem nigdy tego nazwiska, lecz mimo topowiedziałem, że proszę tego pana.Był to mężczyzna średniego wzrostu, brunet, z czarnymioczyma i czarną brodą.Mówił tonem człowieka interesu; krótkimi i urywanymi zdaniami, jakktoś, kto ceni swój czas.– Pan Holl Pickroft? – zapytał.– Tak jest, sir – odrzekłem, wskazując mu krzesło.– Pracował pan poprzednio w firmie Cocksohn?– Tak jest.– A teraz obejmuje pan posadę u Mawsona?– Tak jest, sir.– Słyszałem – mówił dalej – że pan posiada niezwykle zdolności finansowe.Zna pan, naturalnie,Paroge'a, byłego zarządzającego u Cocksohna? Nie mógł się nachwalić pana.– Miło mi to słyszeć.Starałem się tylko wypełniać uczciwie obowiązki i nie sądziłem, żezasłużę na takie pochwały.– Czy ma pan dobrą pamięć? – zapytał.– Tak jest, niezłą – odrzekłem skromnie.– Czy pozostając bez zajęcia śledził pan sytuację na giełdzie? – zapytał.– Tak jest.Czytuję codziennie “Stock Exchange List”.– To się nazywa prawdziwe zamiłowanie! – zawołał.– Czy nie będzie mi pan miał za złe,że go trochę przeegzaminuję? Niech mi pan powie, jak stoją akcje akszerskie?– Od stu pięciu do stu pięciu i jedna czwarta – odrzekłem.– A nowozelandzkie?– Sto cztery.– Brytyjski Broken Hill?176– Siedem i siedem i pół.– Wspaniale! – zawołał zachwycony.– Odpowiada to w zupełności temu, co słyszałem opanu.Mój młodzieńcze, moim zdaniem, za wiele jest pan wart, by zostać pracownikiem uMawsona!Zachwyt ten zdziwił mnie nieco.– Inni chyba nie są tak łaskawi i hojni w ocenianiu mnie, panie Pinner – odrzekłem.–Jestembez pieniędzy i cieszę się, że otrzymałem to miejsce.– A! rzuć pan je bez namysłu.To nie kariera dla pana! Powiem panu, co mogę ofiarowaćpanu natychmiast, jeżeli zechce pan pracować w naszym biurze.Nie będzie to wiele w stosunkudo pańskich zdolności, lecz bez porównania więcej, niż panu oferuje Mawson.Kiedyma pan zamiar objąć u niego posadę?– W poniedziałek.– Czy da pan wiarę, że jestem prawie pewien, iż pan jej nie obejmie?– Jak to: nie obejmę?– W prosty sposób.Z dniem dzisiejszym zostaje pan mianowany administratorem TowarzystwaŚródziemno–Francusko–Harwardzkiego, które posiada sto trzydzieści cztery filie wmiastach i miasteczkach Francji, nie licząc filii w Brukseli i w San Remo.Na te słowa zaparło mi dech w piersiach.– Nigdy nie słyszałem o tym Towarzystwie – rzekłem, siląc się na spokój.– Być może [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •