[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tworzyła go blada aureola niewidoczna z Ziemi poza całkowitymi zaciemnieniami.Słoneczna korona - zwiastun księżycowego świtu - ostrzegała uśpiony krajobraz o nadejściu dnia.Siedząc z Halvorsenem i Michaelsem w przednim przedziale obserwacyjnym, znajdującym się tuż za miejscem kierowcy, Floyd powracał myślami do przepaści trzech milionów lat, która tak niedawno otworzyła się przed nim.Jak wszyscy naukowcy przyzwyczajony był do rozważań nad długimi okresami czasu, dotyczyły one jednak ruchu gwiazd - powolnych cykli nieożywionego wszechświata.W takich przypadkach nie zajmowano się jednak umysłem czy inteligencją, mówiono jedynie o eonach lat wyzutych z wszelkich, właściwych ludziom doznań.Trzy miliony lat! Niewyobrażalnie zatłoczona panorama spisanej historii z cesarstwami, królami, triumfami i tragediami, obejmowała zaledwie niecałą tysięczną część tego porażającego ogromem okresu.Nie tylko człowiek, ale także większość żyjących obecnie na Ziemi zwierząt nie istniała jeszcze, gdy z taką pieczołowitością zakopano tę czarną zagadkę w jednym z najwspanialszych i najbardziej okazałych kraterów Księżyca.Doktor Michaels był absolutnie przekonany, że płytę zakopano tutaj celowo.- Z początku - wyjaśniał - podejrzewałem, że oznaczono nią jakąś podziemną budowlę, lecz nasze późniejsze wykopaliska nie potwierdziły tego.Płyta umieszczona jest na szerokiej podstawie, wykonanej z tego samego materiału, pod którą znajduje się nienaruszona skała.Stworzenia, które to wszystko zaprojektowały, chciały mieć pewność, że płyta będzie stała i wytrzyma wszystkie wstrząsy skorupy Księżyca.Budowały na wieczność.W głosie Michaelsa brzmiał triumf i smutek.Floyd zdawał się podzielać te uczucia.W końcu znaleziono odpowiedź na jedno z najstarszych pytań dręczących ludzkość.Oto ponad wszelką wątpliwość pojawił się dowód, że człowiek nie był jedynym inteligentnym stworzeniem we wszechświecie.Jednak świadomość istnienia tego dowodu była tym boleśniejsza, im większy wydawał się bezmiar czasu.Ktokolwiek zatrzymał się tutaj, minął się z ludzkością o setki tysięcy pokoleń.Być może - myślał Floyd - lepiej, że tak się stało.Czego nauczyłyby nas stworzenia podróżujące w kosmosie, w czasie gdy nasi przodkowie skakali jeszcze po drzewach.Przed nimi w odległości kilkuset jardów pojawił się znak drogowy górujący nad dziwnie bliskim horyzontem Księżyca.U podnóża znaku stała budowla w kształcie namiotu, pokryta świecącą, srebrną folią, chroniącą ją przed gwałtownym gorącem dnia.Gdy laboratorium mijało znak, Floyd odczytał w jasnym ziemskim świetle napis:SKŁAD AWARYJNY Nr 3Ciekły tlen - 20 kgWoda - 10 kg20 Paczek żywnościowych - Typ 4l Zestaw narzędzi Typ Bl Kombinezon naprawczyTELEFON!- A czy pomyślałeś o tym? - zapytał Floyd wskazując za okno - Przypuśćmy, że płyta jest składowiskiem zapasów pozostawionym przez ekspedycję, która nigdy nie powróciła.- Rzeczywiście, istnieje taka możliwość - przyznał Michaels.- Pole magnetyczne z pewnością mogło służyć jako łatwe do odnalezienia oznakowanie położenia.Jednak ze względu na niewielkie rozmiary trudno byłoby umieścić w płycie wystarczająco dużo zapasów.- Dlaczego nie? - włączył się do rozmowy Halvorsen.- Kto wie, jakiego byli wzrostu? Być może, mierzyli tylko sześć cali i w takim razie płyta byłaby dla nich wieżowcem o dwudziestu czy trzydziestu piętrach.Michaels potrząsnął głową.- Absolutnie wykluczone - zaprotestował.Nie mogą istnieć bardzo małe i jednocześnie bardzo inteligentne stworzenia.Potrzebna jest minimalna pojemność mózgu.Floyd zauważył, że Michaels i Halvorsen rzadko kiedy zgadzali się.Nie istniała jednak między nimi osobista wrogość czy niechęć.Szanowali się wzajemnie i po prostu zgadzali się nie zgadzać.W ogóle trudno było dojść do porozumienia co do natury AMT-1 lub Monolitu z Tycho, jak nazywali go niektórzy, zachowując część skrótu.Podczas sześciu godzin, które upłynęły od wylądowania na Księżycu, Floyd usłyszał dziesiątki teorii i do żadnej z nich nie mógł się przekonać.Kaplica, tablica oznaczająca miejsce badań, nagrobek, instrument geofizyczny - były to ulubione sugestie, bronione niekiedy bardzo gwałtownie przez niektórych protagonistów.Poczyniono wiele zakładów: dużo pieniędzy zmieni właścicieli, gdy prawda wreszcie zostanie odkryta - jeśli kiedykolwiek zostanie odkryta.Do tej pory twardy, czarny materiał, z którego wykonano płytę, opierał się niezbyt zresztą wyrafinowanym wysiłkom Michaelsa i jego zespołu, który starał się pobrać próbki.Oczywiście płytę można byłoby przeciąć laserem.Jak powszechnie wiadomo, nic nie jest w stanie oprzeć się tej przerażającej koncentracji energii.Jednak decyzję o podjęciu środków ostatecznych pozostawiono Floydowi.On zaś postanowił już, że przed wytoczeniem ciężkiej laserowej artylerii należy spróbować badań promieniami rentgenowskimi, ultradźwiękami, wiązkami neutronowymi i wszystkimi innymi dostępnymi środkami, które nie powodują zniszczeń.Byłoby barbarzyństwem burzenie czegoś, czego się nie rozumie.Ale może ludzie okazaliby się barbarzyńcami w porównaniu z twórcami płyty.Skąd mogli pochodzić? Z samego Księżyca? Nie, to było wykluczone.Jeśli kiedykolwiek istniało samoistne życie na tym pustkowiu, musiało ono ulec zagładzie podczas ostatniej epoki formowania kraterów, kiedy to większa część powierzchni satelity była rozpalona do białości.Z Ziemi? Mało prawdopodobne, chociaż nie całkiem wykluczone.Każda rozwinięta cywilizacja ziemska istniejąca w plejstocenie - nawet jeśli nie była cywilizacją ludzką - musiałaby pozostawić wiele innych śladów swojego istnienia.Wiedzielibyśmy o niej wszystko,- myślał Floyd - zanim pierwszy człowiek dotarłby na Księżyc.Pozostawały dwie możliwości: planety lub gwiazdy.Dowody przemawiały za tym, że w Układzie Słonecznym nie było poza Ziemią inteligentnych form życia, co więcej - jakichkolwiek form życia poza Ziemią i Marsem.Wewnętrzne planety są zbyt gorące, zewnętrzne zbyt zimne, oprócz tego ciśnienie atmosferyczne osiąga na nich setki ton na cal kwadratowy.Może więc goście przybyli z gwiazd - ta ewentualność wydawała się jednak jeszcze bardziej nieprawdopodobna.Spoglądając na konstelacje rozciągające się na hebanowym, księżycowym niebie, Floyd przypomniał sobie liczne “dowody” znajomych naukowców, wykluczające możliwość podróży międzygwiezdnych.Podróż z Ziemi na Księżyc ciągle jeszcze robiła duże wrażenie.Najbliższa gwiazda była setki milionów razy bardziej odległa.Spekulacje są stratą czasu.Musi poczekać na wyniki badań.- Proszę zapiąć pasy i zabezpieczyć wszystkie nie przymocowane przedmioty- odezwał się nagle głośnik w kabinie.- Zbliżamy się do stoku o nachyleniu czterdziestu stopni.Na horyzoncie pojawiły się dwa znaki ostrzegawcze mrugające światełkami.Laboratorium skierowało się w przestrzeń pomiędzy nimi.Floyd ledwo zdążył zapiąć pasy, gdy pojazd powoli przechylił się nad krawędzią rozpoczynającą bardzo stromy uskok.Zaczęli zjeżdżać długim, pokrytym gruzem stokiem o nachyleniu zbliżonym do pochyłego dachu domu.Ziemska poświata, padająca skośnie z tyłu, nie dawała wystarczającego oświetlenia, włączono więc reflektory pojazdu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]