[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stangerson to człowiek spokojny, opanowany, ale jego chlebodawca  przykro mi o tym mó-wić  to typ całkiem inny.Nieokrzesany, prostak i brutal.W dzień swego przyjazdu upił się izachowywał okropnie.Nawet następnego dnia w południe jeszcze nie wytrzezwiał.Zaczepiałsłużące i, co gorsza, podobnie zaczął traktować moją córkę.Parokrotnie nagabywał ją, ale naszczęście w swej niewinności nie rozumiała, o co mu chodzi.Raz schwycił ją nawet i objął.Jego własny sekretarz, oburzony tym niecnym postępkiem, czynił mu ostre wyrzuty. Czemu to pani znosiła?  zapytałem. Chyba może pani wymówić mieszkanie swym lo-katorom, kiedy pani chce.Pani Charpentier zaczerwieniła się na tę logiczną uwagę. Bóg mi świadkiem, że kazałabym mu się wynieść zaraz pierwszego dnia  powiedziała. Ale pokusa była za silna.Płacili po funcie dziennie od osoby; czternaście funtów co dwatygodnie, a teraz przecież mamy martwy sezon.Jestem wdową, a mój syn w marynarce dużomnie kosztuje.%7łal mi było tracić te pieniądze.Chciałam jak najlepiej.Jednakże tym ostatnimwybrykiem Drebber przebrał miarę i wymówiłam mu mieszkanie.Dlatego wyjechał. No więc? Odetchnęłam z ulgą widząc, że wyjeżdża.Mój syn bawi u nas na urlopie, ale że jestgwałtowny i szalenie kocha siostrę, nic mu nie mówiłam.Ciężar spadł mi z serca, gdy drzwizamknęły się za moimi lokatorami.Niestety w niecałą godzinę potem usłyszałam dzwonek ioznajmiono mi, że Drebber wrócił.Był bardzo podniecony i co gorsza  pijany.Przemocąwszedł do pokoju, gdzie siedziałyśmy z córką, i coś wybełkotał o spóznieniu się na pociąg.Potem zwrócił się do Alicji i nic sobie ze mnie nie robiąc zaproponował jej, by z nim uciekła. Jest już pani pełnoletnia  powiedział  i żadne prawo pani nie zatrzyma.Pieniędzy mam jaklodu.Niech pani nie zważa na tę starszą damę i natychmiast idzie ze mną.Będzie pani żyłajak udzielna księżna.Biedna Alicja próbowała uciec, ale on złapał ją za rękę i pociągnął dodrzwi.Zaczęłam krzyczeć i mój syn, Artur, wszedł na tę scenę.Nie wiem, co się potem dzia-ło.Słyszałam jakieś przekleństwa i szamotanie.Nie mogłam podnieść głowy z przerażenia.Akiedy ochłonęłam, zobaczyłam Artura śmiejącego się i stojącego na progu z laską w ręku. Zdaje mi się, że ten facet już się tu nie pokaże  powiedział. Pójdę teraz za nim i zobaczę,co pocznie.Z tymi słowami wziął kapelusz i wyszedł na ulicę.A nazajutrz rano dowiedzieli-śmy się o tajemniczej śmierci Drebbera.Pani Charpentier opowiedziała mi to wszystko wśród częstych wzdychań i przerw.Czasemmówiła tak cicho, że ledwie ją słyszałem.Stenografowałem sobie jej słowa, nie może więcbyć mowy o pomyłce. Nadzwyczaj ciekawe  powiedział Holmes ziewając. I co dalej? Kiedy już skończyła  ciągnął detektyw  zorientowałem się, że wszystko się obracakoło jednego punktu.Wpatrując się w nią badawczo, co jak zauważyłem, zawsze jest sku-teczne z kobietami, zapytałem, o której jej syn wrócił. Nie wiem  odpowiedziała.33  Nie wie pani? Nie.Ma własny klucz i sam sobie otwiera drzwi. W każdym razie, gdy pani już poszła spać? Tak. A o której pani poszła do łóżka? Koło jedenastej. A zatem syna pani nie było co najmniej dwie godziny? Tak. A może cztery lub pięć? Możliwe. Cóż robił przez tak długi czas? Nie wiem  powiedziała kredowo blada.Oczywiście sprawa była jasna.Dowiedziałem się, gdzie można złapać młodego Charpen-tiera, wziąłem dwóch ludzi do pomocy i aresztowałem go.Gdy kładłem mu rękę na ramieniu iuprzedzałem, by nie stawiał oporu, powiedział czelnie:  Sądzę, że aresztuje mnie pan podzarzutem udziału w morderstwie tego łotra Drebbera.A że nic nie mówiliśmy mu przedtem,ta uwaga zabrzmiała bardzo podejrzanie. Bardzo  rzekł Holmes. Miał jeszcze przy sobie masywną laskę, którą jak matka mówiła, zabrał ze sobą idąc zaDrebberem.To ciężki, dębowy kawał kija. No, i jak pan sobie wyobraża tę całą historię? Ja to sobie tak obmyśliłem: Charpentier poszedł za Drebberem na Brixton Road.Tamwynikła między nimi nowa kłótnia i Charpentier uderzył Drebbera tym ciężkim kijem w do-łek.Cios był śmiertelny i nie pozostawił żadnego śladu.Padało, na ulicy nie było nikogo,Charpentier zdołał więc bez świadków wciągnąć ciało do pustego domu.A świeca, krew inapis to pewnie są tricki dla zmylenia policji. Zuch z pana!  rzekł Holmes z zachętą w głosie. Gregson, wspaniale się pan spisał.Będą jeszcze z pana ludzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •