[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak wyglądało pierwsze spotkanie z Orłem.Pocisk ostro ruszył do przodu, przeciążenie wcisnęło je w poduszki foteli.Moduł administracyjny zostawał w tyle.Jechały przezroczystym, wąskim tunelem łączącym poszczególne moduły stacji.W niespełna minutę pocisk osiągnął maksymalną szybkość.Środkiem tunelu prowadziły tory, po których mogły jechać równocześnie aż cztery pojazdy.W oddali po prawej stronie można było jeszcze dostrzec światła modułu administracyjnego.Katie wyjęła lornetkę.- Chcę się przygotować - powiedziała.- Oni zawsze mijają nas z maksymalną szybkością.- Jadą! - oznajmiła po kilku minutach.Po sąsiednim torze poruszał się bliźniaczy pocisk.W ułamku sekundy zrównał się z nimi i pomknął do modułu inżynieryjnego.- O rany! - westchnęła Katie.- Tam były dwa rodzaje istot - stwierdziła Simone.- W sumie było ich dziesięć.- Jedna była różowa, a druga cała złota.Ale większość była kulista.- I miały takie długie, cienkie macki.Mamo, ile one mają wzrostu?- Myślę, że jakieś sześć metrów średnicy - powiedziała Nicole.- Są o wiele większe niż my.- O rany.- powtórzyła Katie z szacunkiem.Ja także nigdy nie przestanę się dziwić, pomyślała Nicole.Dlaczego oni nas tutaj przywieźli? Zadali sobie trud sprowadzenia nas z ziemi tylko po to, żeby przeprowadzić na nas serię testów?Czyżby nie dziwiło ich samo istnienie innych istot rozumnych? A może to wszystko ma jakiś głębszy sens?Zapadła cisza.Nicole przytuliła swoje córki.- Wiecie, że was kocham, prawda? - spytała.- Wiemy.My też cię kochamy - powiedziała Simone.2.Przyjęcie było udane.Benjy tulił się do ukochanej Simone od chwili, gdy weszła do mieszkania.Katie i Patrick natychmiast zaczęli się siłować.- Widzisz - powiedziała po chwili Katie - wciąż jestem silniejsza.- Już niedługo - odparł Patrick.- A wtedy zobaczysz.Nicole objęła Richarda i Michaela, a mała Ellie rzuciła jej się na szyję.Był wieczór i w zasadzie Ellie powinna pójść spać.Dziewczynka pochwaliła się Katie, że umie już przeczytać takie wyrazy jak “dom", “piesek" i “kotek".Michael zaniósł Patricka do łóżka, a Nicole okryła go kołdrą.- Wiesz, mamo, cieszę się, że wróciłaś - oznajmił Patrick.- Bardzo za tobą tęskniłem.- Ja też za tobą tęskniłam - uśmiechnęła się Nicole.- Nie lubię długich rozstań.Myślę, że to był ostatni raz.- Mam nadzieję.Lubię, gdy jesteś z nami.O pierwszej nad ranem wszyscy już spali, tylko Nicole nie mogła zasnąć; spała przecież bez przerwy przez ostatnie pięć tygodni.Postanowiła pójść na spacer.Ich “mieszkanie" było pozbawione okien, ale w niewielkim przedsionku znajdowało się okienko z widokiem na pozostałe moduły punktu węzłowego.Włożyła skafander i stanęła przed grodzią.Ale drzwi się nie otwierały.Uśmiechnęła się do własnych myśli.A może Katie ma rację? Może jesteśmy tylko więźniami? Od samego początku wiedzieli, że nie wolno opuszczać stacji.Orzeł wyjaśnił, że jest to konieczne, ponieważ mogliby zobaczyć “rzeczy, których nie zrozumieją".Wyjrzała przez okno.Do modułu mieszkalnego zbliżał się prom, podobny do tego, jakim sami przylecieli przed trzynastoma miesiącami.Ciekawe, jakie istoty znajdują się w środku, pomyślała.I czy są równie zdziwione jak my, gdy przybyliśmy tu po raz pierwszy?Nigdy nie zapomni dnia, gdy po raz pierwszy ujrzała Punkt Węzłowy.Cała rodzina była przekonana, że w ciągu kilku godzin ich podróż dobiegnie końca.Tymczasem Rama zniknął w oddali, a światła stacji stały się prawie niewidoczne.Byli tak zmęczeni, że zasnęli.Pierwsza obudziła się Katie.- Wiem dokąd lecimy! - zawołała wskazując na trzy świetlne punkty za oknem.Przez kolejne cztery godziny Punkt Węzłowy stawał się coraz większy.Wyglądał jak olbrzymi trójkąt równoboczny, którego wierzchołki stanowiły oświetlone kule.Nawet po spotkaniu z Ramą Ziemianie nie spodziewali się konstrukcji takich rozmiarów.Każdy z trzech tuneli łączących poszczególne moduły miał ponad sto pięćdziesiąt kilometrów długości, a kule na każdym z wierzchołków miały dwudziestopięciokilometrową średnicę.Już z oddali było widać, że stacja tętni życiem.- Co z nami będzie? - niespokojnie spytał Patrick, gdy prom zmienił kurs i skierował się do jednego z modułów.- Nie wiem, kochanie - odparła Nicole.- Zobaczymy.Benjy od kilku godzin w niemym zachwycie wyglądał przez okno.Simone od czasu do czasu brała go za ręce.- Nie bój się - mówiła wyczuwając jego napięte mięśnie - wszystko będzie dobrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •