[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oprócz tego małżeństwo Huliców prowadziło jeszcze cały szereg in-westycji, niby przypadkiem związanych z produkcją i sprzedażą żywności.Oni sami zaświele podróżowali, niemal bez przerwy planowali jakieś wojaże, przy czym ich ulubio-nym krajem była Grecja.Cal miał własny samolot i kilka jachtów.Niemal wszyscy mieszkańcy wybrzeża stanu dobrze wiedzieli, że Cal zarobił fortu-nę, przez kilka lat wykorzystując kuter rybacki do przemytu marihuany z Meksyku.Alebez względu na to, ile w tych plotkach było prawdy, Hulicowie rzeczywiście dyspono-wali wielkim kapitałem, a Stella z niezwykłą przyjemnością opowiadała o nim każde-mu, kto tylko zechciał jej słuchać.Mówiła przy tym z nosowym akcentem, przeciągającsamogłoski, co raczej rzadko się spotykało w tej części Stanów.I odznaczała się paskud-nym zwyczajem rozpoczynania dyskusji przy stole dopiero wtedy, gdy potencjalni roz-mówcy mieli już pełne usta i zapadała cisza.122 Mam nadzieję, że dzisiaj wcześniej skończymy zaczęła tego dnia. Ja i Cal wy-bieramy się na weekend do Miami.Podobno otwarto tam nowe rewelacyjne sklepy.Przysięgli pochylili się jeszcze bardziej nad swoimi talerzami, ponieważ nikt nie miałochoty patrzeć, jak w jej ustach wygląda pasztet rozgnieciony z chlebem, a przy każdymwypowiadanym słowie, któremu towarzyszyło nieprzyjemne głośne mlaskanie, kawał-ki tej packi spadają na stół.Dlatego też Loreen odeszła w kąt sali, zanim jeszcze Stella wbiła zęby w kanapkę.Za-raz w jej ślady poszła Rikki Coleman, przepraszając półgłosem, że chce przy jedzeniupowyglądać przez okno.Po niej zaś odsunął się Lonnie Shaver, na którego jakoby czeka-ły jakieś nie cierpiące zwłoki obliczenia.Usiadł przy drugim końcu stołu i ogryzając po-woli udko kurczaka, zaczął jednocześnie uderzać w klawisze przenośnego komputera. Doktor Kilvan mówi bardzo przekonywająco, prawda? zagadnął Nicholas.Kilka osób zerknęło na Hermana, który jak zwykle jadł kanapkę z jasnego chlebaz pieczonym indykiem, bez odrobiny majonezu czy musztardy, w ogóle bez jakichkol-wiek dodatków, których resztki mogłyby mu zostać na wargach.Dlatego też zadowa-lał się codziennie kanapką z plasterkiem pieczeni i dużą porcją frytek bądz chipsów,po których wystarczyło tylko dokładnie wytrzeć usta i palce.Grimes nastawił ciekawieucha, ale nic nie powiedział. Trudno lekceważyć wyniki badań statystycznych ciągnął uparcie Easter, uśmie-chając się lekko do Jerry ego Fernandeza.Ci dwaj postanowili bowiem delikatnie spro-wokować przewodniczącego. Dość tego rzekł stanowczo Grimes. Czego, Herman? Dosyć dyskusji na temat rozpatrywanej sprawy.Zwietnie wiesz, że sędzia namtego zabronił. To prawda, ale teraz sędziego nie ma wśród nas, zgadza się? Nie ma sposobu, żebysię dowiedział, o czym rozmawiamy przy stole, prawda, Herman? No, chyba że ty goo tym poinformujesz. Niewykluczone. Jak sobie życzysz.A więc o czym powinniśmy rozmawiać? O czym chcecie, byle nie o sprawie. Zaproponuj jakiś temat.O piłce nożnej, o pogodzie. Nie oglądam rozgrywek piłki nożnej. Bardzo śmieszne.Atmosfera na sali stała się napięta.Zapadło milczenie przerywane jedynie mlaska-niem Stelli Hulic.Widocznie ta krótka wymiana zdań i ją trochę zdenerwowała, gdyżewidentnie zaczęła szybciej poruszać szczękami.Ale teraz nie wytrzymał również Jerry Fernandez.123 Czy mogłaby pani wreszcie przestać tak obrzydliwie mlaskać?! wycedził gło-śno.Kobieta zastygła z otwartymi ustami, ukazując w całej krasie na wpół przeżute poży-wienie.Jerry spojrzał na nią takim wzrokiem, jakby zamierzał jej spuścić lanie, lecz za-raz westchnął ciężko i rzekł: Przepraszam, trochę mnie poniosło.Ale pani maniery działają mi na nerwy.Stella szybko się otrząsnęła i przystąpiła do kontrofensywy.Z zaczerwienionymi po-liczkami zdołała jakoś przełknąć ostami kęs i odparła: A może pańskie maniery mnie się także nie podobają?Przysięgli z powrotem pochylili się nad talerzami.Nikt nie miał ochoty brać udzia-łu w kłótni. Ale ja przynajmniej jem po cichu, z zamkniętymi ustami i nie pluję na stół spa-rował Jerry, choć pojął od razu, że ciągnięcie tej wymiany zdań to zwykła dziecinada. Ja także nie popuszczała Hulic. Nieprawda! włączył się niespodziewanie Napoleon , który miał nieszczęściesiedzieć obok Loreen Duke naprzeciwko Stelli. Zachowuje się pani przy stole gorzejod trzyletniego dziecka.Herman odchrząknął głośno i powiedział: Proponuję, żebyśmy wszyscy zaczerpnęli teraz po kilka głębszych oddechówi w spokoju dokończyli ten posiłek.Reszta lunchu upłynęła w całkowitym milczeniu.Jerry i Pudliczka jako pierwsiwstali od stołu, żeby przejść do palarni, a Nicholas Easter ruszył za nimi, bo chociaż niepalił, to nade wszystko chciał zmienić otoczenie.Zaczęło padać, więc tego dnia musielizrezygnować z południowego spaceru.We troje rozsiedli się na składanych krzesłach w sąsiednim pokoju, gdzie okno za-wsze było szeroko otwarte.Wkrótce dołączyła do nich Angel Weese, najbardziej ma-łomówna z całego składu przysięgłych.Stella, czwarta z grona palaczy, poczuła się wi-docznie obrażona, gdyż w ogóle nie zajrzała do palarni. Pudliczka nie miała nic przeciwko rozmowie na temat przedstawionych zeznań,podobnie jak Angel.Bo i cóż innego w tej chwili ich łączyło? Wszyscy zresztą zgadzalisię ze zdaniem Jerry ego, że jest powszechnie wiadome, iż palenie może wywołać raka.Toteż każdy palacz świadomie podejmuje ryzyko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]