[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Komendant jednaktebański i ci dostojnicy, którzy obawiali się sprawozdania skarbowego,z pomocą owych Beotów i tak samo jak oni myślących eparytów,zamknąwszy bramy murów Tegei i rozsyłając ludzi do ucztującychpod namiotami, poczęli chwytać co lepszych obywateli.A ponieważbyli obecni Arkadowie z wszystkich grodów, a wszyscy jednakowochcieli posiadać pokój, zatrzymanych musiało być bardzo wielu, takiż niebawem pełne ich było więzienie, pełny też dom państwowy.93Gdy już uwięzionych było wielu (.) wielu zaś zeskoczyło z murów.Byli też i tacy, których wypuszczono przez bramy: nikt przecież donikogo nie żywił urazy, chyba że ktoś obawiał się wyroku śmierci.Najwięcej jednak trudności sprawiała komendantowi tebańskiemui tym, co z nim współdziałali, ta okoliczność, że Mantinejczyków,których najbardziej chciano chwytać, było bardzo niewielu dziękibowiem bliskości ich grodu prawie wszyscy zbiegli do swych domów.90Zmiana w obsadzie stanu eparytów nadała tej organizacji wojskowej cha-rakter bardziej arystokratyczny.Prawdopodobnie łączą się z tą zmianą obawy nie-których Arkadów, by nie wzrosły w Arkadii nastroje prospartańskie.91Zdaniem Ksenofonta jedynie stronnictwo arystokratyczne, bo o takie w tymwypadku chodzi por.podobne wyrażenie w ks.VII 5, l rzeczywiście repre-zentowało interesy Peloponezu.92Wynikałoby z tego miejsca, że w Arkadii, jak i w innych krainach Peloponezu,znajdowali się harmości i załogi tebańskie.93Luka obejmuje tu prawdopodobnie koniec jednego i początek drugiego zdania. 238Kiedy zaś nastał dzień i o tym, co się stało, dowiedzieli się Mantinejczycy,natychmiast rozesłali do pozostałych grodów Arkadii wezwanie, aby przybyli (znich żołnierze) w uzbrojeniu i pilnowali dróg prowadzących do nich.I samipostąpili tak samo, a zarazem wysławszy posłów do Tegei, domagali sięwyzwolenia wszystkich zatrzymanych Mantinejczyków.Twierdzili także, że nieuważają za słuszne, żeby ktokolwiek z pozostałych Arkadów był uwięziony lubskazany na śmierć. Jeśli zaś niektórzy są oskarżeni mówili oni przez gońców państwo Mantinejczyków ręczy za to, że wszystkich, kogo ktoś oskarży, postawiprzed obliczem zgromadzenia Arkadów".Słysząc to, komendant tebański niewiedział, jak ma w tej sprawie postąpić, i wszystkich tych ludzi wypuścił.Wnastępnym zaś dniu, zwoławszy wszystkich Arkadów, którzy chcieli się zebrać,usprawiedliwiał się tym, że został wprowadzony w błąd: słyszał bowiem, żeLacedemończycy znajdują się na granicy w gotowości zbrojnej i że niektórzy zArkadów chcą im oddać Tegeę.Ci, wysłuchawszy go, choć wiedzieli, że mówi onich nieprawdę, puścili go wolno; skierowali jednak do Teb posłów i oskarżyli go,żądając dlań kary śmierci.Epaminondas jednak a był on właśnie naczelnymwodzem94 powiedział o nim, jak twierdzą, że miał większą słuszność, kiedyludzi tych chwytał, niż kiedy ich wypuszczał: Wszak może was każdy słuszniepomawiać o zdradę za to, że kiedy my przez was rozpoczęliśmy wojnę95, wy beznaszej zgody zawarliście pokój 96.Wiedzcie więc rzekł on w końcu że my ina Arkadię zbrojnie wyruszymy, i wojować tam będziemy łącznie z tymi, którzybędą myśleć tak samo jak my".5.Gdy doszło to do wiadomości Związku Arkadów i poszczególnych ichgrodów, wywnioskowali stąd Mantinejczycy oraz ci z Arkadów, którzy troszczylisię o dobro Peloponezu97, a również Elejczycy i Achajowie, że Tebańczycywyraznie chcą jak najbardziej osłabić Peloponez, a to w tym celu, aby go jaknajłatwiej ujarzmić. Po cóż bowiem innego chcą oni, żebyśmy ze sobą wojowali,jak nie po to, abyśmy sobie wzajem szkodzili, a ich jednakowo potrzebowali? Albopo co przygotowują się, by do nas iść, kiedy my mówimy, że ich niepotrzebujemy? Czyż nie jest oczywiste, że gotują na nas wyprawę, aby94Ksenofont używa tu, nie wiadomo dlaczego, terminu strategos w miejsce właściwego,beotarchos.95Tebańczycy przybyli na pomoc Arkadom, kiedy ci w związku z synoikismos Mantinei znalezlisię w wojnie ze Spartą.96Prawdopodobnie chodzi tu o pokój, który Arkadowie dopiero co zawarli z Elejczykami, zob.VII 4, 35.97Wyrażenie to, podobnie jak i poprzednio użyte (VII 4, 35), dowodzi, że ruch antytebańskiwyszedł z kół arystokratycznych. 239nam jakieś zło wyrządzić?" Wysłali także posłów do Aten z prośbą o pomoc.Wyprawiono również od eparytów posłów do Lacedemonu, aby tam zapytali, czyLacedemończycy zechcą wspólnie stawić opór, jeżeli ktoś wyruszy na podbójPeloponezu.Co zaś do naczelnego dowództwa, od razu o to się starano, aby każdepaństwo posiadało je na własnej ziemi98.Kiedy to się działo, Epaminondas jużwyruszał, mając ze sobą wszystkich Beotów i Eubejczyków oraz wielu Tesalów,99zarówno od Aleksandra z Ferai, jak i od jego przeciwników.Fokejczycynatomiast nie towarzyszyli mu, twierdząc, że warunki umowy z nimi brzmiały, iżmają pomagać, jeśli ktoś na Teby wyruszy; żeby zaś przeciw innym występowaćzbrojnie, tego nakazu w umowie nie ma.Epaminondas zaś rozumował, że i naPeloponezie może liczyć na Argejczyków,Meseńczyków i tych Arkadów, którzy myślą tak samojak Tebańczycy, a mianowicie Tegeatów,Megalopolitan, Aseatów i Pallantyjczyków, a także nainne jeszcze grody, które z powodu swej słabości iswego położenia wśród innych ulegały przymusowi.Pospiesznie więc wyruszył.Kiedy jednak znalazł się wNemei, zatrzymał się tutaj, mając nadzieję, że zaskoczyprzechodzących tamtędy Ateńczyków, i rozumiejąc, że miałoby to ogromneznaczenie dla podniesienia na duchu własnych sprzymierzeńców i odebrania odwagiprzeciwnikom: wszak mówiąc ogólnie, wszystko jest dobre dla Tebańczyków, coAteńczyków osłabia.W czasie gdy pozostawał w Nemei, w Mantinei zbierali sięwszyscy jednakowo myślący przeciwnicy.Kiedy jednak Epaminondas usłyszał, żeAteńczycy zrzekli się drogi lądowej, zamierzają zaś wyruszyć morzem, aby idącprzez Lacedemon nieść pomoc Arkadom, wyruszył z Nemei i przybył do Tegei
[ Pobierz całość w formacie PDF ]